Gumowa lina, uprząż i most – to tylko niektóre elementy potrzebne do Bungee jumpingu - zabawy zapewniającej niesamowite wrażenia, i zastrzyk adrenaliny.
Historia
Według legend wszystko zaczęło się na wyspie Pentecost. Pierwszym skoczkiem bungee była kobieta, która by uniknąć ukarania przez męża, wspięła się na drzewo i po uprzednim przywiązaniu się za pomocą pnącza – skoczyła. Pomysłowość kobiety została dostrzeżona przez okolicznych mieszkańców, którzy upatrywali w skokach sposób na zademonstrowanie swojej odwagi. Z biegiem czasu skoki „urosły” do rangi rytuału.
„National Geographic”
W styczniowym numerze czasopisma z 1955 roku ekipa dziennikarzy przedstawiła światu ten dziwny, a zarazem fascynujący „składnik” folkloru wyspy. Jeden z członków zespołu sam oddał skok – jako pierwsza osoba spoza wyspy. Artykuł o skoczkach dał impuls do działania innym, chcącym zakosztować skoków na linie.
Ograniczenia i sprzęt
Oddanie dobrego, a co najważniejsze bezpiecznego skoku zależy od sprzętu. Należy zaopatrzyć się w odpowiedniej grubości linę, dostosowaną do wagi osoby skaczącej ( maksymalny ciężar jaki może unieść lina to ok. 380kg) oraz uprząż spadochronową. Cały potrzeby ekwipunek zajmuje bardzo małą ilość miejsca, można go zmieścić w jednym plecaku.
Polskie początki bungee
Przedsięwzięcie zostało zapoczątkowane przez Mieczysława Lenczewskiego (zm. w 1998r) z Bielska Białej. Skoczka spadochronowego, paralotniarza, a także twórcę szkoły paralotniowej „Ikar”. Pierwsze w Polsce skoki bungee miały miejsce w Oczkowie (niedaleko Żywca). Pierwsi śmiałkowie chcący zmierzyć się z własnym lękiem przybyli na most nad jeziorem żywieckim w 1993r.
Zobacz jak to wszystko się zaczęło w materiale poniżej.
Autor: PW