Wydarzenia

Teodor Lintscher o przemianach społecznych na Żywiecczyźnie w drugiej połowie XIX wieku

 

            Gdy Johannes Gutenberg wynalazł w 1450 r. nowoczesny druk, słowo pisanie stawało się coraz bardziej powszechnym nośnikiem informacji. Natomiast zawód drukarza, codziennie obcującego ze słowem, jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego, był jedną z najbardziej szanowanych profesji. Dlatego warto wiedzieć, kim był Teodor Lintscher i jak zmieniła się społeczność Żywiecczyzny w drugiej połowie XIX wieku.

 

            Teodor Lintscher urodził się w 1844 roku w Białej. W 1976 r. przeniósł się do Żywca, gdzie pracował jako introligator i prowadził księgarnięreklama żywiec

Reklama drukarni Lintschera z 1931 r. (drukarnię prowadził już wówczas jego syn Rudolf). Reklama została opublikowana w broszurze wydrukowanej w drukarni – „Jubileuszowa sprawozdanie z 20-to letniej działalności Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej w Żywcu 1911-1931”, Żywiec 1931.

            Wróćmy jednak do XIX wieku, aby poznać bliżej opinię Teodora Lintschera o przemianach społecznych w tym okresie. Bez wątpienia można stwierdzić, że żywiecki drukarz był bacznym obserwatorem przemian na Żywiecczyźnie. Z jednej strony pragnął wykorzystać swoją umiejętność trafnej oceny ewolucji społeczeństwa do rozwinięcia interesów, ale z drugiej strony nie pozostawał obojętny na potrzeby miejscowej ludności.

            Pierwszym ważnym osiągnięciem zawodowym Teodora Lintschera było uzyskanie w 1883 r. zezwolenia na posiadanie prasy drukarskiej, dzięki której wydawał niezbyt obszerne publikacje. Jednak z biegiem czasu żywiecki drukarz zauważył pierwsze poważne przemiany w regionie, których dalszy rozwój mógł być wspomagany przez rozwój rzemiosła drukarskiego:

„Od tego czasu [od wydania zezwolenia na posiadanie prasy drukarskiej w 1883 r. A.K.]stosunki w Żywcu znacznie się zmieniły a mianowicie przez niezrównanie podniesienie się przemysłu i handlu. Urosły w międzyczasie kolosalne przedsiębiorstwa jak fabryka papieru, parowa fabryka cegły i wapnia, fabryka fornirów, nowe tartaki parowe a powiększyły się znacznie: arcyksiążęcy browar, fabryka mąki kościanej, fabryka wódek, octu itp. Także w okolicy wzmógł się znacznie ruch przemysłowy, gdyż albo pobudowano nowe zakłady przemysłowe, albo rozszerzono istniejące. Wszystkie te przedsiębiorstwa, a zwłaszcza arcyksiążęca Dyrekcja dóbr z podwładnymi zarządami lasowymi i ekonomicznymi potrzebują znacznej ilości druków – nie mówiąc już o wielkiem zapotrzebowaniu takowych przez miejscowe władzy i urzędy. Brak większej drukarni daje się wszystkim odczuwać jużta z powodu potrzeby zamawiania tych artykułów w innych drukarniach i opłacania drogich kosztów transportu już i dlatego, że powierzona robota nie może być ani na właściwy termin ani wedle intencji zamawianego wykonana[5].”

Powyższe słowa zawarł T. Lintscher ok. 1900 r. w piśmie do C.K. Namiestnictwa w Lwowie, któremu podlegał powiat żywiecki w okresie zaborów. Możemy zauważyć, że w drugiej połowie XIX wieku przemysł żywiecki, a także okoliczny, stały na dobrym poziomie. Pomimo mitu o „nędzy galicyjskiej”, Żywiecczyzna potrafiła rozwinąć swoje fabryki i zakłady przemysłowe. Nie można jednak generalizować, że wszystkim żyło się wyśmienicie – przypomnijmy, że okres, o którym mówimy, to czas początku ogromnej emigracji społeczności Żywiecczyzny do Ameryki, więc nie wszyscy mieszkańcy regionu mogli znaleźć pracę w okolicznych fabrykach. W najgorszej sytuacji była ludność zajmująca się rolnictwem na wsiach żywieckich. Rolnictwo nie było w stanie zapewnić godziwego życia części ludności, dlatego właśnie większość ówczesnej emigracji poszukującej lepszego życia za oceanem, stanowiły osoby zajmujące się dotychczas rolnictwem.

            T. Lintscher w 1900 roku otrzymał zgodę na używanie większej prasy drukarskiej akcydentalnej (o wymiarze 21x23 cm) w celu przygotowywania wzorów druków dla okolicznych fabryk i urzędów[6]. Nie otrzymał jednak zgody na używanie jeszcze większej prasy drukarskiej, ale mimo tego drukarz zyskał dodatkowe środki finansowe i motywacje do dalszej działalności, a okoliczne urzędy i fabryki nie musiały sprowadzać druków z odległych drukarni. T. Lintscher zdobył zgodę na większą prasę drukarską rok później, jednak z zastrzeżeniem, że nie może na niej drukować książek. Nie poprzestał jednak na tym. Nieco później skierował kolejne pismo do C.K. Namiestnictwa w Lwowie, prosząc o zgodę na używanie jeszcze większej prasy drukarskiej o wymiarach 52x80 cm. Ponownie przypomniał władzom namiestniczym o stałym rozwoju Fabryki Papieru, Dyrekcji Dóbr Żywieckich czy cegielni, ale tym razem T. Lintscher wspomniał również o kulturalnym rozwoju regionu, który postępował dzięki „Sokołowi”:

„(…) Stowarzyszenie Sokół (…) urządza często przedstawienia, dlatego potrzebuje często afiszy mających się sporządzić na większym formacie…[7]

Niestety T. Lintscher nie otrzymał wówczas zgody na posiadanie prasy drukarskiej o wymiarach 52x80 cm.

Niezwykle ważną obserwacją poczynioną przez T. Lintschera było zauważenie wzrostu zainteresowania nauką szkolną wśród miejscowej ludności oraz rozwoju warstwy inteligenckiej. Szkolnictwo powszechne obejmowało swoim zasięgiem coraz większą część społeczeństwa, ponieważ w Galicji od 1873 r. formalnie istniał obowiązek szkolny, z każdy mieszkaniec Galicji musiał zdobyć przynajmniej elementarną wiedzę. Nieodzownym elementem zdobywania wiedzy są oczywiście książki i podręczniki szkolne. Społeczność Żywiecczyzny, zwłaszcza odleglejszych miejscowości, odczuwała problemy związane z zaopatrzeniem swoich dzieci w książki. T. Lintscher postrzegał ten problem dwojako. Po pierwsze, wiedział, że może pomóc miejscowej ludności poprzez otworzenie fili swojej księgarni – chciał ją otworzyć w Milówce. Po drugie, odczuwał zagrożenie dla swojej profesji z powodu pojawienia się nielegalnej konkurencji (każdy, kto chciał wówczas prowadzić sprzedaż książek powinien posiadać odpowiednią koncesję). Wnioskując o zgodzę na otwarcie fili swojej księgarni w Milówce pisał:

„Przez obecne szerzenie się szkół i coraz większą konkurencję sprzedaży książek szkolnych przez nieuprawnionych handlarzy, doznaję wielkiego uszczerbku jako uprawniony do sprzedaży tychże książek, ponieważ rok rocznie sprowadzam większą ilość książek szkolnych, a przez konkurencyję handlarzy nieuprawnionych z roku na rok książki mi zostają, a bez względu na to wymierzony mi podatek opłacać muszę, przez co narażony jestem na wielkie szkody[8].”

Filia księgarni T. Lintschera w Milówce, prowadzona przez jego krewnego, miała walczyć z nielegalnym handlem książkami i wychodzić naprzeciw potrzebom miejscowej ludności. Oprócz książek szkolnych, T. Lintscher, podobnie jak w Żywcu, chciał w milowickiej księgarni sprzedawać także kalendarze, modlitewniki i obrazki z wizerunkami świętych[9]. Wydaje się, że poważną konkurencją w Milówce dla żywieckiego drukarza był Marek Geller, który także starał się o koncesję na sprzedaż książek. M. Geller chciał wykorzystać okazję – otwarcie nowej szkoły w Milówce w 1902 r. oraz istnienie dwóch szkół w nieodległej Kamesznicy. Handlarz z Milówki zyskał przychylność władz Zwierzchności Gminnej, która zauważała potrzebę założenia punktu sprzedaży książek, ponieważ konieczność sprowadzania ich z Żywca, albo bardziej odległych miast,  stanowiła problem dla rodziców[10]. W rezultacie M. Geller nie otrzymał zezwolenia na sprzedaż książek w Milówce, w sklepie swojego ojca, ponieważ konkurencja starającego się również o koncesję – bardziej doświadczonego T. Lintschera była nie do pokonania.

            Oprócz rozwoju szkolnictwa powszechnego, ważną zmianą wśród społeczności Żywiecczyzny był liczebny wzrost inteligencji, dla której, zdaniem T. Lintschera, modlitewniki nie były już wystarczającą lekturą:

„Od lat 20 atoli stosunki w Żywcu z okolicą zmieniły się nie do poznania i liczna inteligencja publicznie domaga się już nie tylko książek do modlenia i kalendarzy, ale także innych dzieł pożytecznych i prócz obrazów świętych także innych dzieł sztuki i muzycznych[11].”

T. Lintscher znakomicie zauważył zmianę mentalności elity społeczności Żywieckiej. Jaki mógł wyglądać skład inteligencji Żywiecczyzny? Kim byli Ci ludzie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zdać sobie sprawę, że w czasach współczesnych żywieckiemu drukarzowi elity nie stanowiły wyłączne osoby, które ukończyły studia wyższe. Zdecydowanie zaliczali się do niej m.in. absolwenci szkół średnich, legitymujący się maturą, bądź nawet osoby, które nie zdołały złożyć egzaminu maturalnego. Zapewne warstwę inteligencji stanowiła również kadra urzędnicza, a tym urzędnicy Dyrekcji Dóbr Żywieckich oraz część żywieckiego mieszczaństwa. Znany nam jest również mecenat artystyczny rodziny Habsburgów, który mógł również wpłynąć na zmianę sposoby myślenia i zainteresowań. T. Lintscher słusznie podejrzewał, że grupa inteligencji na Żywiecczyźnie może zwiększyć się po otwarciu Szkoły Realnej (1904 r.) i osobiście chciał uczestniczyć w tym procesie, umożliwiając społeczeństwu zakup dzieł sztuki i literatury w żywieckiej księgarni, a nie w innych – krakowskich czy bielskich[12]. 12 VII 1903 r. T. Lintscher otrzymał nową, upragnioną koncesję[13].

Kim był Teodor Lintscher dla mieszkańców Żywiecczyzny? Myślę, że bez wątpienia stał się osobą, która pokazała im nowe horyzonty. Dostarczając miejscowej ludności książki, dzieła muzyczne i artystyczne, dostarczył zarazem możliwości poznania czegoś nowego. To wszystko było istotne zwłaszcza dla tej części społeczeństwa, dla której Żywiecczyzna była mikroświatem, którego raczej nie opuszczali. T. Lintscher swoją działalnością ułatwił również pracę urzędnikom samorządowym i fabrycznym. Na zakończenie trzeba podkreślić, że był również bacznym obserwatorem zmian w stosunkach społecznych i międzyludzkich. Widział ewolucję światopoglądu i zainteresowań miejscowej ludności, a jego krótkie relacje zawarte w dokumentacji koncesyjnej stanowią doskonałą bazę do badań nad przemianami społecznymi na Żywiecczyźnie.


teodor linscher żywiec

Oryginalny podpis Teodora Lintschera


Autor: Agnieszka Kubas





[1] StŻ I 105, AN Kraków, Udzielanie koncesji na zakłady drukarskie i księgarnie 1883-1905, s. 1, 61.



[2] Ibidem, s. 7.



[3] Ibidem, s. 43.



[4] Rączka Z., Żywiec. Rys historyczny, okres międzywojenny 1918-1939, Żywiec 2005, s. 23.



[5] StŻ I 105, AN Kraków, Udzielanie koncesji na zakłady drukarskie i księgarnie 1883-1905, s. 89-90.



[6] Ibidem, s. 105-106.



[7] Ibidem, s. 156.



[8] Ibidem, s. 7.



[9] Ibidem, s. 7. Z dostępnych dokumentów nie wynika, czy T. Lintscher zdołał otworzyć księgarnię w Milówce.



[10] Ibidem, s. 21,29, 37.



[11] Ibidem, s. 43.



[12] Ibidem, s. 43.



[13] Ibidem, s. 43.