Biznes

Szczyrk od wielu lat pozostawał jednym z najpopularniejszych kurortów zimowych w Polsce. Pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia mają fatalne skutki dla przedsiębiorców, którzy prowadzą w Szczyrku hotele, pensjonaty oraz lokale gastronomiczne. W minioną niedzielę zdenerwowani hotelarze i restauratorzy wyszli na ulice Szczyrku i w dobitny sposób wyrazili swoje niezadowolenie.

To już drugi protest!

To już drugi taki protest, który został zorganizowany w Szczyrku. Pierwszy miał miejsce 17 grudnia. Zablokowane ulice, kukły powieszone na latarniach - symbolizujące hotele i gastronomię - i transparenty z napisami „Pozwólcie nam pracować” to tylko niektóre wyrazy sprzeciwu wobec obecnej sytuacji oraz zasad związanych z „narodową kwarantanną”, które zaczęły obowiązywać od dziś do 17 stycznia 2021 roku.

"Te restrykcje to gwóźdź do trumny!"

Rządowe restrykcje są – według ludzi prowadzących biznesy w Szczyrku – dobiciem w ich i tak już fatalnej sytuacji. Dlatego niedziela 27 grudnia tego roku upłynęła w szczyrku pod znakiem protestów. Przedstawiciele branży, będących motorem gospodarki dla Szczyrku nie rozumieją rządowych restrykcji i sprzeciwiają się im. Wśród haseł, jakie można było zobaczyć na szczyrkowskich ulicach w minioną niedzielę były takie hasła jak m.in.
Szczyrk potrzebuje turysty, jak ziemia wody; Rządzie drogi, nie bądź srogi, wpuść turystę w nasze progi. Umieramy!; Rządzący przy korycie, gastronomię niszczycie.


Walka trwa 

Protestujący zapowiadają, że to nie koniec ich walki i rozważają także rozpoczęcie działań sądowych. Najważniejszym postulatem jest to, by obowiązujące od dziś obostrzenia zostały zniesione i aby turystyka mogła pracować w reżimie sanitarnym.
Przedsiębiorcy ze Szczyrku zaznaczają, że obecnie już wielu z nich ma problemy finansowe i decyduje się na zawieszenie działalności.

Zdjęcie: Szczyrkowska Izba Gospodarcza