Historia

14 lutego 2019, to nie tylko „walentynki”. To też 77 rocznica powstania Armii Krajowej. To oczywiście cezura nieco symboliczna, ponieważ tego dnia, z rozkazu Wodza Naczelnego Polskich Sił Zbrojnych przemianowany został istniejący już od kilku lat. Związek Walki Zbrojnej. Obecnie recepcja historii tej organizacji militarnej zwielokrotniona jest przez hekatombę Powstania Warszawskiego i powojenne, często zupełnie tragiczne losy jej członków w tuż powojennej Polsce.

Armia Krajowa określana jest największą militarną organizacją podziemną czasów II wojny światowej. Jej zasadniczym zadaniem było tworzenie struktur wojskowo – organizacyjnych w czasie okupacji o mobilizacja społeczeństwa do bieżącej walki z okupantem, ochrona Polskiego Państwa Podziemnego oraz przygotowanie kraju do powstania powszechnego. Posiadała typowo wojskową strukturę, choć oczywiście uzależnioną od specyficznych warunków, jakie narzucała okupacja kraju przez wroga. Co oczywiste, największe i najbardziej spektakularne akcje i działania Armii Krajowej miały miejsce w dużych miastach, szczególnie w Warszawie. W obszarach z dala od nich, była to przeważnie leśna działalność partyzancka.

Nasz region stanowił wówczas Obwód Żywiec AK, podlegający pod Inspektorat Bielsko AK (kryptonimy: „Tkalnia”, „Bagno”) i wyżej, Okręg Śląski AK.

Na Żywiecczyźnie znaczącą postacią, związaną z Armią Krajową, był urodzony w 1906 roku Kpt. Antoni Płanik „Lech”, „Roman”. Pracował jako zawiadowca kolejowy w Zwardoniu. Włączył się w działalność konspiracyjną, będąc członkiem komendy obwodu w Żywcu. Od marca 1942 był komendantem. Na skutek doniesienia i serii aresztowań wśród członków AK, od września 1942 Płanik musiał się ukrywać. Powołał oddział partyzancki „Beskid Zachodni”. W jego skład wchodziły 3 drużyny: „Romanka”, „Malinka” i „Czarni”.

Oddział „Romanka”

W połowie 1943 roku, w lasach żywieckich pojawił się pierwszy oddział partyzancki. Jako oddział AK „Barania”, przeniósł się do okolicznych lasów z terenu Beskidu Śląskiego. Do spotkania z Żywczanami doszło w leśniczówce na Łukasznem, niedaleko Lipowej. Wtedy też doszło do buntu jednego z partyzantów, chcącego prowadzić działalność rozbójniczą. Zamordował on swego dowódcę, pchor. „Urbana”, a sam został zgładzony po wyroku Wojskowego Sądu Specjalnego. Skutkiem tych wydarzeń oddział „Barania” zakończył działalność, a kilku partyzantów zamelinowało się w Lalikach. Doczekali tam przybycia rotmistrza Wacława Zdyba, „Zawiei”, ze sztabu Okręgu Śląskiego AK. Zdyb przyprowadził ze sobą kilku doświadczonych żołnierzy krakowskiego KEDYWu. W taki sposób wzmocniony oddział ulokował się w Zawoi, w przysiółku Dadoki, na stokach Boraczego Wierchu. Powiększył swoje szeregi o kilku lokalnych konspiratorów. W taki sposób powstał kilkudziesięciosobowy oddział, operujący pod kryptonimem „Romanka”. Żabniccy konspiratorzy przekazali oddziałowi karabiny i cekaem, jakie pozostały jeszcze z kampanii wrześniowej.

„Zawieja” szkolił partyzantów, urządzając nocne marsze orientacyjne i ćwiczenia wyrabiające kondycję fizyczną. Trzymał dyscyplinę w oddziale. Był autorem odznaki żołnierzy Śląskiego Okręgu AK. Przedstawiała orła białego na tle zielonego świerka, na owalnej czarnej tarczy. Oddział wybudował dwa bunkry w lasach pod Romanką. Pod koniec czerwca 1943 Zdyb opuścił odział. Dowództwo przejął plutonowy Ludwik Górny „Leo”, a dołączył do nich wspominany wcześniej komendant obwodu żywieckiego AK, ppor. Antoni Płanik „Roman”. Oddział był gotowy do walki i miał rozpocząć akcje przeciwko posterunkom niemieckim. I tak 2 lipca 1943 zaatakowali schronisko na Rysiance, miejsce kwaterowania oficerów hitlerowskich. Dzięki zaskoczeniu akcja udała się w stu procentach. Żołnierzy pozostawiono na wolności, natomiast pozyskano broń, a głównie zasoby spiżarni, koce, naczynia, nawet radio. Po miesiącu, 2 sierpnia, oddział ponowił atak, tym razem w sile 6 ludzi. Znów skończyło się na pozyskaniu sprzętów. W drodze powrotnej natknęli się jednak u szczytu Romanki na patrol niemiecki. W wyniku potyczki zginął jeden żandarm drugi został ranny. Spodziewając się obławy i akcji odwetowej, oddział opuścił tamten teren i udał się w kierunku Kamesznicy. Obława rzeczywiście nastąpiła, brało w niej udział 200 osób rekrutujących się spośród żandarmerii, straży granicznej i służb pracy. Niemcy kilkukrotnie przeczesywali lasy Romanki i Baraniej Góry. Oddział „Romanka” przedostał się w rejon Wisły Malinki, a następnie podzielił na mniejsze grupy.

Na początku sierpnia 1943 w Pewli Małej, w obecności Płanika sformowano 3 drużyny partyzanckie: „Romanka”, „Malinka”, „Czarni”. Ogólną nazwą tych formacji był Oddział Partyzancki Beskid Zachodni. Tymczasowe dowództwo całości przejął st. sierż. Galica – Jeleń. Wodzem „Romanki” został natomiast pchor. Świtecki „Surma”. Drużyny liczyły po około 15 ludzi. Posiadali ubiór własny, odznaki ze srebrnym orzełkiem na tle jodełki i oczywiście niedostateczne uzbrojenie. W oczekiwaniu na przybycie dowództwa z krakowskiego KEDYWu, drużyna przemaszerowała do Leśnej i Lipowej.

Uformowawszy się, zajęli wyznaczone rejony leśne. Pobudowano proste szałasy z gałęzi świerkowych. Główną działalnością na początku były nocne wypady na gospodarstwa osadników niemieckich, urzędy, czy sklepy. Trafiały się też akcje odwetowe na różnego rodzaju donosicielach. Z reguły kończyły się karą chłosty. Taka postawa miała wpływ na większe poczucie bezpieczeństwa lokalnej ludności. W reakcji na to z kolei, hitlerowcy kilkukrotnie urządzali przeczesywanie lasów, często przy użyciu sporej liczby ludzi. Bezskutecznie. W jednej z zasadzek natomiast zabito dwóch partyzantów.

Ogólnie działalność Oddziału Beskid Zachodni została zakończona w końcu października 1943 roku. Pozostała jednak pewna grupa działająca w mniejszym zakresie przez okres zimy 43/44 w okolicach Pewli Małej.

W lecie 1944 roku ponowiono formowanie oddziału partyzanckiego, złożonego w dużej mierze z działaczy „Beskidu Zachodniego”. Tym razem pod kryptonimem „Garbnik”. Powstały trzy plutony, po około 35 ludzi każdy. Posiadali uzbrojenie pochodząc głównie ze zrzutów angielskich, znacznie lepsze niż poprzednicy. Formalnie podlegali Komendantowi Obwodu Żywieckiego AK „Romanowi”. Plutony stacjonowały, biwakowały właściwie, w paśmie lasów Kocierz – Gilowice. Z reguły blisko siebie. Dzięki większej liczebności i zasobności, ich akcje były większe skali i skuteczności, niż poprzedników. Wpływ na to miała też inna faza wojny i pogarszająca się sytuacja strategiczna Niemców. Partyzanci unikali jednak otwartych uderzeń na posterunki niemieckie, aby nie powodować akcji odwetowych na ludności cywilnej.

W grudniu 1944, z powodu warunków klimatycznych i politycznych, większość partyzantów została zdemobilizowana. Pozostała kilkudziesięcioosobowa grupa, która działała na w mniejszym zakresie, aż do oswobodzenia Żywca przez wojska radzieckie.

Fotografie:

Sztandar Obwodu Żywiec, Armii Krakowej.

Awers – Krzyż kawalerski jako tło, pośrodku godło państwa toczone liściem wawrzynu. Na ramionach krzyża napis: Armia Krajowa Obwodu Żywiec. Daty i symbol „Polski Walczącej”. Rewers – pośrodku krzyża Matka Boska z Dzieciątkiem.

Autor: MC

Źródła:

T. Mianowski. Schroniska górskie w Karpatach polskich w latach 1939 - 1945.

http://www.zywiecczyzna.pl/stat.php?page=planik

http://armiakrajowa.home.pl/sztandary/?q=node/356/lightbox2