Jak wyglądał dzień Wigilii w Beskidzie Żywieckim mniej więcej siedemdziesiąt lat temu? O to zapytałem moją babcię. Dziś 82 - letnia Anna Jurasz opowiedziała mi jak za czasów jej dzieciństwa wyglądały przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.
Dzień Wigilii zaczynał się od wyjścia do kościoła na Roraty - ostatnie w Adwencie. Msza rozpoczynała się o szóstej rano w Żabnickim kościele. Mimo wielkiego mrozu i śniegu równo z płotami nikt nie wykręcał się, aby nie iść. Po mszy wracało się do domu i zaczynało się więszować: „ Na scynści! Na zdrowi na ty Boże Święta, byście byli zdrowi i weseli jako w niebie anieli cały rok! By się wom kopiło, snopiło, dyślym do stodoły obrociło! Byście mieli pełnie obory, pełnie pudła by wom gospodyni u pieca nie schudła! Byście mieli cyrwone jabłka, coby byli zdrowi babka! Dziadek żeby fajki nie kurzyli za innymi nie burzył! Więsujem! Więsujem! Więsujem!! Więsować nie przestanę po kiela czego nie dostanę! Tak to Boże dej!” Tak chodziło się po sąsiadach i rodzinie. Ojciec okadzał dymem drzewa w sadzie, aby przynosiły owoce. Tym samym dymem gospodarz domu okadzał nogi domowników, aby nic ich nie bolało do następnej Wigilii. Najważniejszym jednak było, aby z rana do domu zawitał chłop. Symbolizowało to szczęście na nadchodzący rok. Mimo wielkiego śniegu gospodarz domu około południa przynosił z lasu połaźnicę (choinkę) i dopiero w dzień Wigilii zaczynało się ją ubierać. Ozdobą były kwiatki robione z bibuły, ciastka domowej roboty wieszane na drucikach i kostki cukru zawinięte w bibułę. Nie było szklanych baniek, łańcuchów i światełek. Tego dnia nie paliło się w piecu, a blachy były zimne. Post był ścisły i nie gotowało się obiadu. Gospodyni zaczynała przygotowania do wieczerzy po południu. Gotowało się żur, fasolę, kapustę, kwaśnicę jałową, ziemniaki. Piekło się placki na święta i chleb domowy. Gdy miało się już ku wieczorowi gospodarz z gospodynią szli do stajni, aby dać zwierzętom opłatki. Były znaczne, ponieważ były innego koloru. Kredą kreśliło się na drzwiach stajni i domu krzyż, aby Bóg miał w swojej opiece rodzinę i gospodarstwo. Nadeszła pora wieczerzy Wigilijnej. Przygotowane potrawy przez gospodynię domu jadło się z jednego talerza. Od stołu Wigilijnego stawała tylko jedna osoba i podawała potrawy. Nie wolno było się podpierać łokciami o stół. Symbolizowało to boleści w krzyżu (plecach). Pod stołem były ziemniaki, owies, pszenica, kwacki, aby były wczesne plony. Na stole pod białym obrusem leżało siano, na którym narodził się Pan Jezus. Podczas wieczerzy gospodarz z gospodynią radzili, gdzie nadchodzącego roku będą siać zboża i sadzić ziemniaki. Dzieci przysłuchiwały się, aby pamiętać, co mówiło się na Wigilii. Po wieczerzy panny liczyły sztachety w płocie ( para, nie para) jeśli była para to panna miała wyjść za mąż. Panny również wysypały popiół z pieca kuchennego, a tam gdzie zaszczekał pies stamtąd miał być przyszły mąż. Kawalerowie szli znów pod stajnię i nasłuchiwali ile razy świnia zachrumka, to za tyle będą się żenić. Po tych wszystkich obrzędach szło się na pasterkę, aby witać nowo narodzonego Pana Jezusa. Boże Narodzenie było tak wielkim, że nawet nie wolno było izby zamiatać. Nie gotowało się tylko jadło się potrawy z Wigilii. Nie odwiedzało się nikogo tylko było się w domu z rodziną na wzór rodziny z Betlejem. W Boże Narodzenie nie wolno było nawet na chwilę leżeć, gdyż wierzono, że jak się leży to gospodarzowi się zboże będzie walić i nie będzie się nadawać do koszenia. Powiedzenie: „Jak w Boże Narodzenie mróz to owies będzie na skale rósł” miało pokazać jaki będzie rok. Czy suchy czy mokry. W dzień Świętego Szczepana chodziło się poza okna. W Kościołach święciło się owies. Chłopi gospodarze szli do kościoła w kapeluszach przyozdobionych kłosami zbóż. Wielka radość była w tym dniu. Ludzie śpiewali kolędy i gromadami chodzili od domu do domu. Co kto miał to dawał kolędnikom. Dzisiejsza Wigilia wielce różni się od tej przedstawionej. Tradycja rzecz święta, więc przekazywanie jej z pokolenia na pokolenie jest wiece istotne. Na czas Świąt Bożego Narodzenia przyjmijcie życzenia zdrowia, szczęścia i miłości. By szczęście Was nie opuszczało, a miłość znalazła na każdej drodze życia. Niech zdrowie nikogo nie opuszcza! Tak to Boże dej!
Autor: Paweł Jurasz.
Źródło zdjęcia: Żywiecki Park Etnograficzny w Ślemieniu.
Artykuł udostępniony dzięki uprzejmości portalu www.wgmedia.eu