Historia

W serwisie YouTube od wczoraj można oglądać film związany z Początkiem II wojny światowej w Rajczy. 

Film dostępny jest tutaj: https://youtu.be/6TQ1GLVGvhM

Historię początku II wojny światowej opowiada Stanisław Hulboj. 

Było pewne, że będzie wojna. W 1938 r. tutaj był punkt krotoszyński. Nas, jako dzieci, bardzo interesowało ich uzbrojenie i często tam chodziliśmy. W pewnym momencie całe wojsko wyjechało z Rajczy w kierunku granicy. Wtedy też od strony słowackiej było słychać wystrzały i od rana do wieczora „karabiny grały”. Jeszcze nic nam nie groziło, ale byliśmy podenerwowani, bo cały dzień było słychać to łomotanie. Po jakimś czasie wszystko się skończyło.W ostatnią niedzielę sierpnia, w samo południe tu, w Rajczy, pojawiło się wojsko Obrony Narodowej. Tam gdzie obecnie jest GOK, tam było ich siedzisko, gdzie spożywali obiad. W pewnym momencie nadleciał samolot niemiecki. Leciał tak nisko, że byliśmy przekonani, iż nasi będą do niego strzelać. Nie było ani jednego strzału. Byliśmy oburzeni tym faktem, ludzie krzyczeli: „my byśmy go grabiami ściągnęli z tego lotu, a wy nie umieliście strzelać do niego?” Żołnierze odpowiedzieli, że nie było rozkazu, żeby strzelać. Na ten czas rodziny żydowskie i polskie, które były bogate, zaczęły się wyprowadzać za Bielsko, bo Węgierska Górka była uzbrojona i zanosiło się, że tu będzie jedno wielkie pole bitwy.
W piątek nadleciał kolejny niemiecki samolot, przeleciał nad górami i oddał kilka strzałów. Nasi wyskoczyli z lasu i trochę postrzelali. Samolot poleciał dalej i na tym był koniec. Minął piątek, w Rajczy cisza, nie było wojska, policji. W soboty nadjechały 3 niemieckie motory. Podjechały do mostu, który jest w Rajczy. On był wtedy betonowy. Żołnierze zatrzymali się i rozglądali, my jako chłopcy siedzieliśmy na trawniku i przyglądaliśmy się, co się dzieje. Mieli takie czarne hełmy na głowie, wysiadło ich dziewięciu. Część z nich poszła pod most sprawdzić, czy nie jest podminowany. Most nie był zaminowany, przejechali, a za nimi były 3 ciężarówki. Dojechali do granicy Rajczy z Milówką i tam jest taki spust wody, gdzie w rurach były miny. Jeden z samochodów był bardzo ciężki, wjechał na to miejsce i wyleciał w powietrze. Później to się już wszystko zaczęło... z Węgierskiej Górki strzały leciały cały czas...

Źródło zdjęcia: Zbiory Muzeum Miejskiego w Żywcu