Spacery zazwyczaj kojarzą się z przyjemnym spędzaniem czasu wolnego, dotlenieniem się, aktywnością fizyczną, ale nie tylko dla małych dzieci spacer stanowi ważny element prawidłowego rozwoju. Ważne jest również, aby spacer odbywał się w komfortowych warunkach, zarówno dla malca jak i dla rodzica. Niestety rzeczywistość jest nieco inna i nasze miasto nie było i w najbliższym czasie nie będzie przyjazne rodzicom chcącym wyjść z dzieckiem na spacer. Dlaczego?
Realia miejskie daleko odbiegają od pojęcia komfortu, a poruszanie się z wózkiem po naszym mieście przypomina raczej tor przeszkód do pokonania, niż przyjemne spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Po porodzie młode mamy spokojnie mogą odpuścić sobie wyjścia na siłownię, ponieważ idąc na spacer ze swoją pociechą mają zapewnione świetne ćwiczenia fizyczne - i to całkiem za darmo. Natomiast architekci tworzący krajobraz miejski mają wyobraźni aż w nadmiarze. Przed dopuszczeniem jakiegokolwiek projektu powinni przejść się ulicami z wózkiem, być może wtedy zrozumieliby, że to co ładnie wygląda nie zawsze jest funkcjonalne i może utrudniać życie osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich, bądź właśnie rodzicom z wózkami dziecięcymi.
Wiele utrapień nastręcza rodzicom korzystanie z instytucji bądź sklepów nieprzystosowanych do wjazdu wózków. Brak podjazdów, wind utrudnia korzystanie np.
z Poczty Polskiej, Starostwa Powiatowego, wielu żywieckich banków i sklepów. Pomimo tego, że w niektórych budynkach są windy, zazwyczaj są zepsute lub nie działają. Często podjazdy są stare, z wykruszonymi fragmentami, bądź nieprzystosowane do nowoczesnych wózków, których w obecnym czasie jest dużo. Mamy, które chcą sobie oszczędzić dźwigania, kupują wózki o lekkiej konstrukcji. Bardzo często jest tak, że chcąc sobie pomóc, w ten sposób sobie szkodzą, ponieważ większość podjazdów ma określoną szerokość i nie da rady wjechać po nich wózkiem, choćby trójkołowym lub z węższymi przednimi kołami, które blokują się na szynach. W mieście możemy także natrafić na schody, które nie posiadają podjazdów dla wózków, takimi miejscami są na przykład schody obok starej biblioteki koło Górala (ul. Dworcowa) lub te koło Piccolo (ul. Kościuszki). Chcąc dostać się w okolice „Biskupina” trzeba wynieść wózek po schodach.
Również z nowego, niedawno oddanego do użytku, mostu nad Sołą rodzice nie mają szans na wjazd na bulwary przy rzece. Nieprzystosowanie żywieckich sklepów, instytucji nie polega jednakże tylko i wyłącznie na przygotowaniu odpowiedniego wjazdu lecz także na braku miejsc do przewijania bądź dokarmienia dziecka, jak to ma miejsce w wielu hipermarketach, instytucjach lub restauracjach chociażby w Bielsku-Białej. Rodzice mają do dyspozycji specjalne wydzielone pomieszczenie - i nie jest to toaleta publiczna - z przewijakiem, stołem i krzesłami. W naszym mieście jest tylko jedna restauracja, która jest w miarę odpowiednio przygotowana na przyjęcie mamy z dzieckiem, posiada przewijak, kącik zabaw, a nawet gdy rodzicowi zabranie pieluch bądź kremu przeciw odparzeniom, posiada ich własny zapas.
Dużo uwagi można również poświęcić nawierzchni w Żywcu, która pozostawia wiele do życzenia. Wysokie krawężniki, nierówne chodniki, kostka brukowa, to tylko niektóre z nich. Krawężniki przy przejściach dla pieszych także nie ułatwiają zadania rodzicowi. Są wysokie, większość nie posiada obniżeń, zwłaszcza w bocznych ulicach i dlatego aby wjechać z przejścia dla pieszych na chodnik trzeba zatrzymać się na jezdni, podnieść wózek do góry i dopiero wjechać na chodnik. Wielu kierowców bywa zniecierpliwionych i rusza w tym czasie, a co za tym idzie, nie trudno o tragedię. Idąc chodnikami rodzic napotyka na wiele niespodzianek. Najczęściej w chodnikach zamontowane są studzienki kanalizacyjne, które w większości wystają ponad powierzchnię. Zaraz obok zapada się chodnik i powstają ruchome płyty, w takich miejscach nie trudno o to, aby potknąć się lub wywrócić, nawet razem z wózkiem. Nierówne chodniki stają się również zgrozą, gdy spadnie deszcz. Pod zalaną kałużą nie widać czy chodnik jest właściwie ułożony czy może czyha na opiekuna jakaś przeszkoda. Podobnych niespodzianek można spotkać w mieście wiele.
Jazda komunikacją miejską to także nie lada wyzwanie. Tłok, mała ilość niskopodłogowych autobusów, nieżyczliwość pasażerów, to aspekty spędzające sen z powiek niejednego rodzica. Nawet, jeśli trafimy na autobus niskopodłogowy, kierowca posiadający możliwość „przechylenia” pojazdu i obniżenia wejścia zazwyczaj tego nie robi, co więcej pasażerowie zawsze zajmują miejsce dla wózków i rzadko kiedy chcą ustąpić osobie poruszającej się z wózkiem. Mankamentem jest także zbyt mała ilość parkingów dla rodziców z małymi dziećmi, których albo jest „trzy na krzyż”, albo zajęte są przez bardziej wygodnych klientów, którzy niekoniecznie posiadają małe dzieci.
Prym w nieformalnym rankingu rodziców na największe niedogodności w mieście wiedzie kostka brukowa położona w żywieckim parku. Pomimo, że nowa, ładnie ułożona, to bardzo niekomfortowa. Pociecha na spacerze w parku zamiast spać i wdychać świeże powietrze, odpoczywając we względnym spokoju pośród jedynej miejskiej zieleni „lata” z jednej strony wózka na drugą. Aby uniknąć kostki brukowej wielu rodziców mocuje się z kołami wózka, które co chwile grzęzną na bocznych alejkach, wyłożonych żwirem i kamieniami.
Jeszcze trudnej robi się, gdy na chodnikach parkują samochody i nie jest możliwe przeciśnięcie się obok nich z wózkiem. Nie ma wsparcia ze strony straży miejskiej, która może odholować takie auta. A przecież zastawiony chodnik zagraża bezpieczeństwu, ponieważ trzeba zejść z wózkiem na jezdnię, ryzykując, że się wpadnie pod koła samochodu.
Utarło się przekonanie, że mając małe dziecko, matka powinna siedzieć z nim wyłącznie w domu. Dlaczego ma rezygnować z aktywności? Nie tylko podjazdy i windy wykluczają rodziców z uczestniczenia w życiu społecznym. W innych miastach możemy się spotkać z miejscami przyjaznymi dla matek z dziećmi. W restauracjach, kawiarniach znajdują się przewijaki, pokoje do karmienia, wydzielony jest także kącik z zabawkami dla dzieci. Do takich miejsc spokojnie można wybrać się z maluchem, a także wypić ulubioną kawę. Co więcej, w niektórych miastach w kinach powstały także specjalne seanse dla rodziców z małymi dziećmi, jedno z takich kin znajduje się w Krakowie. W Żywcu brakuje takich miejsc, jednym z nich jest wspomniana wcześniej kawiarnia a drugim jest niewątpliwie basen zlokalizowany w okolicach Żywca, który posiada przewijak, kojec dla dzieci oraz zapewnia odpowiednią temperaturę wody. Tyle z aktywności... Może w przyszłości będzie dostępnych więcej miejsc przyjaznych rodzicom. Póki, co nie zapowiada się na to. A szkoda, bo rodzice zawsze byli i zawsze będą. Zostawmy więc instytucje, budynki i miejsca publiczne...
Problemem jest także wybranie się z dzieckiem w wózku nad żywieckie rzeki. W dzielnicy Zabłocie obok dawnego „Pensjonatu nad Sołą”, przy zejściu do tzw. Witkowego Potoku, bądź zejściu obok boiska Czarni-Góral nawet nie ma co marzyć, aby przedrzeć się przez rosnącą tam „dżunglę” i ścieżkę usłaną kamieniami. Jeśli nawet jakimś cudem uda się rodzicom dotrzeć nad wodę, to nie ma gdzie usiąść. Podobnie wygląda sprawa przy moście kolejowym i wzdłuż kortów tenisowych, tam również nie ma dostępu do rzeki. Wracając, nawet idąc na spacer w stronę dawnego basenu przy dawnym „Pensjonacie nad Sołą” nie ma mowy o tym, aby w którymś miejscu odpocząć czy dokarmić dziecko, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie ma ani ławek, które nota bene kiedyś tam się znajdowały, ani koszy na śmieci by np. wyrzucić zużytą pieluszkę. Ciekawa wydaje się także sprawa plaży, która powstała obok mostku nad rzeczką Leśnianką, nie ma miejsca by odpocząć, a dojście do niej jest również utrudnione dla czterech kółek wózka. Podobnie ma się sprawa z wyjściem nad rzekę Koszarawę, aby dostać się do któregoś z wodospadów trzeba albo starać się przejść przez las i przenieść wózek przez tory kolejowe, albo iść bulwarami pod Grojcem w stronę Amfiteatru i tam próbować się gdzieś ulokować.
Jak wygląda codzienność rodzica? Dopóki nie ma się dziecka, podróżowanie po naszym mieście jest względnie proste, jednakże gdy na świecie pojawi się potomek miasto staje się prawdziwym torem przeszkód, wymagającym od rodzica siły, kombinacji, kreatywności oraz cierpliwości. Bariery architektoniczne, brak wyobraźni ze strony projektujących wciąż każą rodzicom poruszającym się z wózkiem omijać wiele miejsc. Czy kiedyś się to zmieni? Czy instytucje, sklepy docenią i uwzględnią również rodzica jako klienta?
Autor: Katarzyna Mołdysz
Zdjęcia: Czytelniczki