Historia

Wielka wojna nie zakończyła się po kilku tygodniach walk, jak tego sobie życzyli niemieccy generałowie. Przybrała formę wojny pozycyjnej, która trwała, trwała i nie było widać jej końca... Dyrekcja i nauczyciele żeńskiej szkoły w Żywcu musieli się do tej trudnej sytuacji zaadoptować. Nadal szyto koszule, czapki, torebki, rękawiczki i za pośrednictwem Ligi Kobiet wysyłano na front.

Na szczęście szkoła mogła wypełniać swoją główną rolę, czyli uczyć młode dziewczyny z Żywca i okolic. Co ciekawe dziewczyny bardzo chętnie i licznie garnęły się do nauki. Na rok szkolny 1915/16 zapisano aż 610 uczennic, tj. wszystkie, które ten obowiązek miały wypełniać. W młodszych klasach wielką pracę wykonywały panie: Anna Boczkówna i Janina Usiekniewiczówna, które starały się pomóc zwłaszcza słabiej uzdolnionym uczennicom, organizując dla nich zajęcia dodatkowe. Borykano się przy tym z podstawowym problemem, czyli z brakiem podręczników, których c.k. Rada Szkolna nie dostarczyła z powodu toczącej się wojny. Na szczęście dzięki wielkiemu poszanowaniu pomocy naukowych w latach poprzednich można było korzystać ze starszych podręczników. Do tego, dzięki pomocy marszałka powiatu, dra W. Idzińskiego szkoła otrzymała 150 k na przybory naukowe dla uczennic. Zakupiono za tę sumę zeszyty, bloki rysunkowe itd. tak, że wraz z początkiem roku szkolnego wszystkie uczennice zaopatrzone były w potrzebne przybory naukowe.

Ucząc nie zapominano o walczących na froncie. Uczennice klas IV, V, VI, i VII zajęte były na lekcjach robót, jak i w domu, wykonywaniem rękawiczek wełnianych, zarękawków, czapek i szyciem koszul dla Legionów. Nie była to jedyna forma wsparcia dla walczących legionistów. Niestety czasami przychodziło uczestniczyć w nabożeństwie za poległych legionistów. Wtedy chór uczennic śpiewał w czasie nabożeństwa m.in. pieśń „Modlitwa za kraj” według słów Władysława Zamoyskiego. Z pewnością ciężkim doświadczeniem dla uczennic i nauczycieli było uczestniczenie w nabożeństwie żałobnym za ś.p. Leonarda Rybarskiego, który poległ pod Urzędowem.

Szczególnym podarunkiem społeczności szkolnej z ul. Zielonej było wykonanie i wysłanie żołnierzom prezentów na święta w grudniu 1915 r., były wśród nich: 330 teczek kieszonkowych dla żołnierzy, ozdobionych wyszyciami, paczki z czekoladą, papierosami, mydłem, świecami i chusteczkami do nosa. Poza tym, za pośrednictwem dziennika: „Nowa Reforma”, uczennice przekazały 56 koron dla żołnierzy polskich. Od marca 1916 r. dziewczyny regularnie, co tydzień przekazywały składki na rzecz Czerwonego Krzyża. W sumie zebrano do końca roku szkolnego 113 koron 18 h.

Szkoła prowadziła wzorową działalność, dlatego też inspektorzy wypowiadali się z podziwem i uznaniem o jej pracy, a w dowód pochwały składano wnioski o nagrodzenie szkoły.

Przeglądając kronikę szkoły odnosi się wrażenie ogromnej tęsknoty za wolną i niepodległą Polską. Cała społeczność szkoły wyczekiwała momentu, w którym marzenie przodków ziści się i Polska powróci na mapę Europy.

„Od pierwszego roku rozpoczęcia mojej służby w szkole ludowej pracowałam z tą myślą, że może to te właśnie dzieci, które uczę, doczekają się powstającej z martwych Polski. Mówiłam o tem z niemi, tak w szkole ludowej w Nowym Targu gdzie pierwszych kilkanaście lat pracy upłynęło, jak również tu w Żywcu i w tej wierze je wychowywałam. To też byłe uczennice moje z Nowego Targu napisały do mnie w roku 1914, że wysłały synów do Legionów. A o to sama miałamże dożyć urzeczywistnienia swej wiary?

Że przecież od krzyżackich Prus nie można było oczekiwać restytucyi niepodległego państwa polskiego, to zdawało się nie ulegać wątpliwości, ale już musiało się to stać mimo nich”[1].

W listopadzie 1916 r. wydawało się, że marzenie to zaczyna się ziszczać, cesarze Austro-Węgier i Niemiec wydali Akt, w którym obiecywali utworzenie państwa polskiego. W to zapewnienie uwierzyła pani dyrektor Aleksandra Tournelle:

„Takie ot drobne sprawy i troski szkolne, powszednie zapisywałam, gdy wreszcie z burzy i pożaru wojny, nadszedł dzień 5 listopada 1916 r. Mocarstwa okupujące zbrojno ziemie polskie, ogłaszają zobowiązanie utworzenia niepodległego państwa polskiego. We własnym interesie. Ale już idea „niepodległe państwo polskie” znalazła się wśród spraw tej wojny na świecie. Za wielka to rzecz, aby w kilku wyrazach zmieścić, co się wtedy w duszy działo.

W niedzielę przyszła wieść o proklamacyi 5 listopada 1916 r. Wychyliłam z okna na I piętrze nasz szkolny sztandar poświęcony. Z domków naprzeciw szkoły wybiegli sąsiedzi. Wołałam z okna do sąsiadki p. Bajtlikowej, która dwóch synów wysłała 8 sierpnia na wojnę 1914 r. Płakaliśmy i modlili się. Nazajutrz kupiłam czem prędzej materjału na dwie duże 5 metrowe flagi narodowe. Obchód uroczysty wyznaczony był w Żywcu na dzień 19 listopada. Na dzień ten przystroiliśmy szkołę odświętnie. Nad drzwiami wchodowemi od frontu północnego, wśród wieńców choiny widniał orzeł polski na czerwonem tle. To nauczycielka p. Ludwika Dyczkowska uprosiła bawiącego w Żywcu malarza p. Florkiewicza o rysunek orła, który wycięła z białego płótna i naszyła na czerwonem tle. Piękny jest ten nasz orzeł. Na froncie wschodnim szkoły był na czerwonem tle napis naszytemi białemi literami: „Z trudu naszego i bólu, Polska powstanie by żyć!” Ten znów napis zrobiły nauczycielki p. J. Suska i Anna Boczkówna. Z okien frontu północnego i wschodniego spływały duże, czyste flagi narodowe. W sali w której mieliśmy się gromadzić ściana udekorowana była wizerunkami wszystkich królów polskich. Nad dekoracją szkoły pracowały nauczycielki Suska, Kowicka, Boczkówna i Dyczkowska wraz z uczennicami, które pomagały z zapałem. Na uroczystem nabożeństwie w kościele parafjalnym śpiewał chór uczennic tutejszej szkoły: „Bogurodzica”, „Ciebie Boże chwalimy”, „Boże coś Polskę”. Na rynku, przed Tarczą legionów, odśpiewały uczennice: „Jeszcze Polska nie zginęła”.

sztandar

Uczennice Żeńskiej Szkoły Powszechnej niosące swój sztandar w pochodzie ulicami Żywca - okres międzywojenny (zdjęcie z archiwum rodziny Augustynowiczów)

Niestety jeszcze nie był to moment, w którym marzenie Aleksandry Tournelle i wszystkich Polaków mogło się spełnić, ale wydarzenia nieuchronnie zmierzały do tej chwili, gdy Polska mogła się odrodzić. Sztandar, który powstał w porywie patriotycznego uniesienia pani dyrektor i nauczycieli szkoły na ul. Zielonej dumnie wisi w gablocie na korytarzu. Jego niezwykłe okoliczności powstania podkreślają dalsze jego losy. Dumnie noszony przez uczennice szkoły na pochodach ulicami Żywca musiał zostać w czasie II wojny światowej ukryty w przewodzie kominowym, by Niemcy nie zniszczyli tego symbolu szkoły i polskiej państwowości. Odkryty został przypadkowo w 2002 r. w czasie remontu budynku. Został pieczołowicie wyczyszczony, odrestaurowany i teraz pięknie prezentuje się w gablocie na I piętrze budynku podkreślając ciągłość 150-cio letnich dziejów placówki.

Opracował na podstawie materiałów zebranych przez panią Elżbietę Bąk

Autor: Adam Tracz

[1] Wszystkie cytaty zostały zaczerpnięte z Kroniki szkoły i są autorstwa pani Aleksandry Tournelle