Biznes

Sezon grzewczy i powracający temat jakości powietrza powodują, że często się teraz o skażeniu powietrza mówi, pisze, często też my publikujemy materiały na ten temat. Częstotliwość ta powoduje, że czasem chce się do tego tematu przypisać parafrazę popularnego powiedzenia - „o smogu wiem wszystko”. Czy aby na pewno? Może jeszcze nie, bo dzisiaj - 28 grudnia - można było się dowiedzieć jeszcze więcej.

Do tej pory pojawiające się informacje pochodziły ze źródeł – nazwę ogólnie i umownie – technicznych czy urzędowych. Żywiecka Fundacja Rozwoju zorganizowała spotkanie w formule TED, pod hasłem „Co z tym smogiem?”, gdzie swoje stanowiska zaprezentowali prelegenci ze strony – znów nazwę ogólnie i umownie – społeczno - aktywistowskiej. Z Żywca, Górnego Śląska, Łodzi. Można powiedzieć, że z jądra demokracji, bo przecież ruchy oddolne definiują ten ustrój. Całość, mimo iż nie trwała długo, złożyła się na swoiste kompendium wiedzy o smogu. Tym bardziej, że uczestniczył w nim też Burmistrz Antoni Szlagor, który przedstawił pokrótce jeszcze raz najważniejsze punkty stanowiska Ratusza. Z wypowiedzi „społeczników”, które bardziej szczegółowo poniżej, wyciągnąć można było wiele wspólnych dla nich wniosków. Na czele z tym, o dużym znaczeniu postawy nas, nieco bardziej zwykłych obywateli, dla walki z omawianym zjawiskiem. Nie chodzi tutaj tylko o to, by nie palić w piecach byle czym etc, etc. Rozchodzi się też o dużą skalę społecznych ruchów i sygnałów z dołu, w kierunku góry. To one najczęściej stają się pobudką do zmian systemowych i ustawowych. Może więc jednak szerzej i po kolei.

Antoni Szlagor:

Burmistrz Żywca przypomniał kolejny raz, że niechlubna lokata naszego miasta, względem innych, nie wynika tylko z postawy mieszkańców. Wpływ na tutejszy smog ma specyficzne usytuowanie geograficzne. W kotlinie, a do tego obok dużego zbiornika wodnego, z którego parowanie tworzy swego rodzaju kopułę nad miastem, również utrzymując zabrudzenie. Według niego władze miasta zrobiły wszystko, co można było. Nie mają jednak wpływu na decyzje władz centralnych. W tym na przykład na to, że dozwala się grzać opałem o bardzo złych parametrach. To władze centralne mają też wpływ na ceny tych opałów, te z kolei na zanieczyszczenie. Pojawiła się z jego strony też kwestia stosunkowo niedawno poruszana Niczym będą zabiegi Żywczan o lepszy stan powietrza, jeśli tego samego nie będą robiły sąsiednie gminy, z których powietrze migruje do kotliny, czyli do miasta. Antoni Szlagor twierdzi, że „okolica” nie robi w tym temacie zupełnie nic i niedawno wystosował apel, o którym pisaliśmy TU.

Żywiecka Fundacja Rozwoju:

Gabriela Gibas-Psuturi – inicjatorka kampanii „Żywiec bez czadu” wygłosiła słowo wstępne. Jest ona też współtwórczynią aplikacji mobilnej, powstałej pod hasłem „smartfonem w czad”. „Apka” pobiera dane ze strony Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, czyli aktualizowane co godzinę pomiary z ul. Kopernika w Żywcu. Osobom, dla których jest to istotne, pozwala podjąć pewne kroki lub je zaniechać, w zależności od de facto chwilowego stanu powietrza. Twórcy sugerują, że warto coś takiego sobie w telefonie zainstalować również dlatego, że ilość pobrań przekłada się na propagandowy wymiar zagrożenia smogiem i społeczny odbiór tej sytuacji. Bezpłatne, można się zapoznać TU.

Magdalena Kozłowska:

Współtwórczyni i aktywistka organizacji „Krakowski alarm smogowy”. Dzieliła się wspomnieniami i wrażeniami na temat tego, jak Kraków walczył i walczy ze smogiem. Przecież niedawno było tam skandalicznie. Za kluczowe uznała presję społeczną, wywieraną na lokalnych władzach, by nie ustawały w działaniach na rzecz ograniczania niskiej emisji oraz uświadamianie społeczeństwa, co może samo zrobić w tym kierunku. Akcje internetowe, hepenerskie. Nacisk mieszkańców Krakowa walnie przyczynił się do podjęcia przez miasto pierwszej uchwały antysmogowej. Petycję w jej sprawie podpisało 17 tysięcy osób.

Emil Nagalewski i Janusz Piechoczek:

Panowie z Rybnika, którzy od 10 lat związani są z tamtejszym Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS. Od roku współpracują z Polskim Alarmem Smogowym. Koordynują projekt „Wyjście smoga”, którego celem jest nagłośnienie problemu jakości powietrza i włączenie mieszkańców w jego rozwiązanie. Intensywnie edukują obywateli swojego miasta, z akcentem na to, że najskuteczniejsza jest edukacja najmłodszych. Określili dzieci, jako najlepszych adwokatów konieczności zmiany. A to przez to między innymi, że dorośli racjonalizują temat, patrząc na niego przez pryzmat czynnika ekonomicznego. Najmłodsi postrzegają go wprost, wymuszając na rodzicach i opiekunach pewne postawy. Panowie przytaczali przy tej okazji anegdotę, jak to zapytali w przedszkolu, czym wolno, a czym nie wolno palić w piecu. Jakieś dziecko się „pochwaliło”, że jego tata „przez przypadek” spalił kiedyś oponę. Poza tym Nagalewski i Piechoczek są zwolennikami mocnych haseł. Docierania do społeczeństwa przez drastyczne porównania szkodliwości smogu dla zdrowia. Zwrócili uwagę na pewien fakt, istotny dla lokalnej społeczności i samorządowców. Że niebawem mobilna część Polaków, zwłaszcza młodych, może wybierać swoje miejsce zamieszkania właśnie również pod kątem czystości powietrza. A to przecież przekłada się na dalszą atrakcyjność i budżet rejonu, zwłaszcza jak chodzi o obszary mniejszych aglomeracji, gdzie duże miasta nie dostarczają wiele alternatywnych walorów.

Jarosław Mikołajewski:

Działający w Katowicach filozof, publicysta, społecznik. Założyciel i kiedyś dyrektor Instytutu Obywatelskiego. W swoim regionie prowadzi wiele akcji propagandowych w temacie smogu, również wśród dzieci. Uczulał na potrzebę wystąpienia „masy krytycznej”, co może wpłynąć na podjęcie kompleksowych działań przez władze, zwłaszcza centralne. Swoje wystąpienie opatrzył hasłem: „Małe rzeczy zmieniają świat”. Małe, ale w dużej ilości. Przywołał Martina Luthera Kinga i potrzebę nadziei na szansę zmiany. Stwierdził, że potrzebna jest swego rodzaju „rebelia” i szeroka akcja oddolna, ponieważ władza sama w sobie jest z natury zachowawcza. Ważne jest poczucie nadziei, która jest potrzebna do rebelii, konieczności zmiany. Akurat tutaj bym trochę polemizował, bo słowo „rebelia” jest za mocne. Kojarzy się raczej z czynami siłowymi. Myślę też, że zwykle rebeliom nie towarzyszyła nadzieja, a na odwrót. Nie posiadanie niczego do obrony, brak ryzyka. Z naszym powietrzem jeszcze tak nie jest, „masa krytyczna” wydaje się być lepszym określeniem. Społeczne akcje zatem, wymuszające swoją ilością zmianę postawy i tych na górze, decydujących mniej lub bardziej pośrednio o cenach lepszego opału, i tych na dole, bezpośrednio decydujących o tym, co do pieca wsadzą.

Marlena Kropidłowska:

Łodzianka. Absolwentka Inżynierii Środowiska przy Politechnice Łódzkiej. Związana z organizacją HEAL Polska, która stawia sobie za cel poprawę jakości zdrowia publicznego przez naprawę jakości środowiska. Wygłosiła prelekcję: „Zanieczyszczenie powietrza a zdrowie”. Oszczędzę może szczegółów, bo wypowiedź była bardzo zaawansowana naukowo i do tego sugestywna, wystarczy że ja po wyjściu ze spotkania zaraz poczułem o czym była mowa. Dość powiedzieć, że omawiany temat wpływa nie tylko na płuca, ale i serce, układ krążenia, u najmłodszych też na budowę ciała i zdolności umysłowe. Marlena Kropidłowska zwróciła uwagę, że Polska posiada najwyższe normy poziomu alarmowego i poziomu informowania w Środkowo-Zachodniej Europie. Chciałoby się powiedzieć że, zgodnie z tradycją, tolerancyjny kraj. Zalecała, w okresach szczególnego nasilenia smogu, uprawianie rekreacji ruchowej raczej w terenach zielonych, niż tej zieleni pozbawionych. Maski, jeśli ktoś nosi, to z filtrem HEPA.

Podsumowanie? Czy potrzebne, skoro o smogu wiemy już prawie zupełnie wszystko, a słów padła masa krytyczna? A może powrót do początku? Na spotkaniu „Co z tym smogiem?” w siedzibie żywieckiego Zespołu Szkół Ekonomiczno Gastronomicznych na otwarcie składał się między innymi pewien filmik, nakręcony kilka lat temu. Młodzi ludzie, przechadzający się po mieście w maskach tlenowych na twarzach. Nasunęły mi się na myśl wczesne lata osiemdziesiąte. W dużym stopniu przez czarno-białość obrazu i jakieś odrapane mury, jak w ówczesnym zgrzebnym socjalizmie. Ta czerń i biel, pospołu z tlenowymi, składały się na częstą w tamtej dekadzie, postapokaliptyczną wizję świata skażonego smogiem i wybuchem nuklearnym. Żaden globalny wybuch jednak nie nastąpił. Za to wiele mas krytycznych od tamtej dekady zostało przekroczonych, zmieniając węższy i szerszy świat na lepszy.

Autor: Michał Cichy