Biznes

Fatum wiszące nad nowym szpitalem w Żywcu znów dało o sobie znać. Choć placówkę zaczęto już budować, to w chwili obecnej nie za bardzo wiadomo, kto i kiedy zakończy budowę. Wcale nie musi to być kanadyjska firma Interhealth, z którą Starostwo zawarło chyba powszechnie już znaną umowę opartą na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego (umowa PPP). 22 marca Zarząd Powiatu po raz ostatni, warunkowo zgodził się na kontynuowanie współpracy z Kanadyjczykami.

Gdzie są budowlańcy?

Zamieszanie zaczęło się na początku marca. To wówczas pojawiły się pierwsze informacje, że na placu budowy, na Polach Lisickich ustały wszystkie roboty, że zniknął stamtąd nie tylko sprzęt i ekipa budowlana, ale nawet kontenery przygotowane dla budowlańców. Wraz z tą ponurą wieścią zaczęło krążyć mnóstwo plotek o tym, co tak naprawdę jest przyczyną ustania prac. Sprawę próbowała wyjaśnić redakcja ŻYWIECinfo zwracając się z pytaniami do Starostwa i firmy Interhealth. Samorządowcy odpowiedzieli wkrótce informując, że zakończył się właśnie pierwszy, planowy etap budowy i nie ma powodów do niepokoju. Warto przypomnieć w tym miejscu, że budowę rozpoczęto w listopadzie 2015 r., a pierwszy jej etap polegał na palowaniu, czyli wpuszczeniu w grunt kilkuset pali, które stanowić mają podstawę dalszej konstrukcji szpitala. Wspomniany etap miał być zakończony w grudniu 2015 r.
10 marca Starostwo doprecyzowało informację, publikując na swojej stronie internetowej komunikat, w którym podano min., że "Partner Prywatny podejmie negocjacje z Generalnym Wykonawcą odnośnie kontynuacji kolejnego etapu robót." Zdementowano też pogłoski, według których główny wykonawca - firma Aldesa zeszła z budowy, bowiem InterHealth nie zapłacił za dotychczas wykonane prace.
Niestety, informacja nie wszystkich uspokoiła. Pojawiły się nowe pytania - po pierwsze dlaczego potrzebne są negocjacje, a po drugie, jeśli już trwają, to dlaczego główny wykonawca zabrał z placu budowy nawet kontenery dla budowlańców? Sama instalacja takiej infrastruktury niesie za sobą przecież olbrzymie koszty. Niepokoiło też milczenie Kanadyjczyków, którzy albo na pytania w ogóle nie odpowiadali, albo pytających - także nas - kierowali do Starostwa.
14 marca przedstawiciele Interhealth pojawili się w Żywcu, by na spotkaniu ze Starostą wyjaśnić powody zawieszenia prac. W wywiadzie udzielonym na gorąco tuż po spotkaniu Andrzej Kalata zdradził, że chodzi o nie spełnienie jednego z warunków kredytowania inwestycji. Dokładnie rzecz ujmując, Interhealth nie zgromadził kwoty 90 mln zł, jako wkładu własnego w budowę szpitala. Z tej przyczyny banki będące jedną ze stron porozumienia odmówiły kredytowania. Starosta dodał także, że na 17 i 18 marca zaplanowano kolejne spotkania, tym razem w siedzibie Interhealth, gdzie będzie omawiana sytuacja i możliwości wyjścia z impasu.
Jak powiedział, tak też się stało, a po kolejnym telefonie do rzecznika prasowego Starostwa dowiedzieliśmy się, że wyniki rozmów przedstawione zostaną 21 marca, na zaplanowanej już od dawna sesji Rady Powiatu.

Inwestor skruszony

Na samej sesji, która poświęcona miała być innym sprawom, kwestia budowy szpitala wywołała ogromne ożywienie radnych i obserwatorów. Posypały sie liczne pytania, na które Starosta odpowiadał wyjaśniając dość zawiłe problemy związane z zawieszeniem robót na Polach Lisickich. Na wstępie przypomniał jeszcze raz, że pierwszy etap budowy został zrealizowany. Druga faza to budowa obiektu w stanie surowym otwartym, bez okien i instalacji warta 10-12 mln zł. W zasadzie powinna już trwać, ale ... "Było dla nas zaskoczeniem, że ta firma (Aldesa - główny wykonawca, przyp. Ł.G.) zeszła z budowy. Wydawało nam się, że będzie czekać i realizować kolejny etap" - bez ogródek przedstawił sytuację Starosta. Zaraz potem przeszedł do ustaleń, jakie poczyniono w siedzibie Interhealth. Jak poinformował, wciąż nie doszło do tzw. zamknięcia finansowego, co w przełożeniu na język ludzki oznacza, że nie zostały spełnione wszystkie warunki zawarte w umowach podpisanych już wcześniej między Starostwem, inwestorem i bankami. Sprawa rozbija się dokładnie o jeden warunek, którego nie spełnił inwestor. Mimo pytań padających z sali, Starosta nie sprecyzował, o jaki warunek chodzi. Możemy przypuszczać - biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wypowiedzi - że sprawa dotyczy zabezpieczenia wkładu własnego, czyli 90 mln zł.
Naprawdę ciekawie zrobiło się chwilę potem. Radny Jacek Jarco zadał pytanie dotyczące wspomnianego już zamknięcia finansowego. Zdaniem radnego w umowie dotyczącej powstania szpitala jest wyraźny zapis, że budowa zostanie zakończona po 24 miesiącach od zamknięcia finansowego. "Zatem zamknięcie było, czy nie było?" - pytał radny, sugerując, że w zaistniałej sytuacji deklarowany termin zakończenia budowy tak naprawdę nic nie oznacza. Starosta jeszcze raz odpowiedział, że zostały podpisane wszystkie umowy, nie został spełniony tylko jeden warunek. Jego zdaniem sami prawnicy mają teraz dylemat, czy zamknięcie finansowe można uznać za zaistniałe czy też nie. Zaraz potem przyznał jednak, że inwestor wielokrotnie występował o przedłużenie terminu zamknięcia i Starostwo pozytywnie podeszło do tych próśb. "Skoro pierwszy etap budowy się rozpoczął i był zrealizowany zgodnie z harmonogramem, to starostwo uznało, że nie ma tu problemu" - tłumaczył Andrzej Kalata zaprzeczając jednak własnej tezie, że kwestia zamknięcia finansowego nie jest do końca jasna. Nie zmienia to oczywiście faktu, że takiego dylematu nie miały banki, które wstrzymały finansowanie i stąd zawieszenie robót na Polach Lisickich.

Co dalej?

Budowa stanęła, ale jest szansa na jej szybkie wznowienie. Już na sesji, 21 marca Starosta przedstawił propozycję wyjścia z impasu złożoną przez firmę Interhealth. Otóż, inwestor na piśmie zadeklarował chęć wznowienia robót na Polach Lisickich jeszcze w kwietniu. Wspomniany już etap drugi inwestycji miałby zostać zakończony po 6 miesiącach. Roboty, ze względu na brak zamknięcia finansowego i tym samym finansowania inwestycji przez banki, mają być prowadzone ze środków własnych inwestora. Oczywiście, w trakcie gdy trwać będzie dalsza budowa inwestor ma domknąć wszelkie sprawy z bankami. Tyle w deklaracji Interhealth odczytanej przez Starostę.
Pozostała sprawa odpowiedzi Starostwa na propozycję kanadyjskiego partnera. Jeszcze 21 marca na sesji Starosta ogłosił, że w dniu następnym zbierze się Zarząd Powiatu i zdecyduje, co dalej. Sam Andrzej Kalata oznajmił, że osobiście jest za daniem Kanadyjczykom ostatniej szansy. Zdaniem Starosty, to oni ponoszą jak do tej pory ryzyko finansowe, realizując budowę bez pomocy bankowej. A na przygotowania inwestycji oraz realizację jej pierwszego etapu partner prywatny wydał już prawie 14 mln zł. Przystępując do drugiego etapu będzie musiał wydać kolejne 10-12 mln, ale wygląda na to, że jest gotowy, bo to zrobić. Starosta ostudził jednak nastroje zaznaczając, że ewentualna zgoda na kontynuowanie współpracy będzie musiała zostać podparta ostatecznym warunkiem - inwestor musi wrócić na budowę do końca kwietnia i kontynuować ją zgodnie z harmonogramem zaakceptowanym wcześniej przez banki i Starostwo. Jeśli tego nie uczyni, współpraca zostanie definitywnie zerwana.
Decyzja - zgodnie z deklaracją Starosty - zapadła dzień później, 22 marca. Zarząd Powiatu zgodził sie na warunkowe przedłużenie współpracy w ramach umowy PPP z Interhealth Canada, ale zażądał, by partner do dnia 30 kwietnia doprowadził do zamknięcia finansowego, o czym nie było mowy na sesji dnia poprzedniego. Sformułowano też warunek dodatkowy, który zobowiązał inwestora do wznowienia do dnia 30 kwietnia "prac przygotowawczych w rozumieniu umowy z dnia 22 sierpnia 2012r. zawartej pomiędzy Powiatem a Partnerem Prywatnym ze zm. wraz z przedłożeniem w terminie do dnia 25 kwietnia 2016 r. Powiatowi harmonogramu prowadzenia prac przygotowawczych, zgodnego z 24 miesięcznym harmonogramem prowadzenia robót budowlanych."
Chęć dalszej współpracy? Raczej ultimatum. Tej sprawy nie można już chyba inaczej stawiać, jak tylko na ostrzu noża.

W razie czego, plan B

Starostwo dało swojemu kanadyjskiemu partnerowi ostatnią szansę. Nie znamy jeszcze odpowiedzi Interhealth, ale można przypuszczać, że inwestor przynajmniej spróbuje wywiązać się z umowy i spełnić warunki postawione przez Zarząd Powiatu. Chyba wszyscy chcielibyśmy, aby tak się stało i budowa szpitala ruszyła na nowo i w ciągu najbliższych dwóch lat dobrnęła do szczęśliwego końca. Tyle tylko, że dotychczasowe doświadczenia nakazują raczej ostrożność. Skoro Interhealth do tej pory nie był w stanie dokonać zamknięcia finansowego, to czy kolejnych 30 dni - licząc do 30 kwietnia - może coś zmienić? Co prawda, nieco nadziei pozostawia determinacja, z jaką Kanadyjczycy starają się o kontynuowanie projektu wykładając własne środki. Z drugiej jednak strony warto jeszcze raz wrócić do wspomnianej sesji Rady Powiatu, na której wypowiedzi Starosty i radnych raczej nie napawały optymizmem. Cóż, odpowiedź Zarządu i rygorystyczne ustalenie terminów dadzą nam wkrótce jasność.
Co jednak, gdy Kanadyjczykom nie uda się wypełnić warunków? Na to pytanie odpowiedział 21 marca Starosta. Analizował on wówczas wariant, w którym Zarząd Powiatu negatywnie odniesie się do prośby inwestora. Już wiemy, że tak się nie stało, ale scenariusze alternatywne przedstawione wówczas przez Starostę jak najbardziej mogą być brane pod uwagę po 30 kwietnia. Andrzej Klata nie chciał wchodzić w szczegóły i ze względu na wciąż obowiązującą umowę z obecnym partnerem zaprzeczał jakoby Starostwo miało już plan B. Coś jednak zdradził, a mianowicie fakt, że do Starostwa zgłosili się już dwaj poważni oferenci, proponujący prywatyzację szpitala. Przy tej opcji szpital trafia do prywatnego właściciela, który buduje nowy obiekt, ale Starostwo Powiatowe w Żywcu w takiej perspektywie traci raz na zawsze kontrolę nad szpitalem. Starosta stwierdził jednak, że obecny rząd jest sceptycznie nastawiony do tego typu projektów i wątpliwe, by ta opcja mogła być realizowana. Są także dwie oferty niekomercyjne, zapewne porównywalne do tej, którą przedłożyli wcześniej Kanadyjczycy. Starosta nie chciał jednak zdradzać żadnych szczegółów, co może oznaczać, że propozycje są ciekawe i co najważniejsze, brane pod uwagę.
Dobrze, że Powiat ma jakieś alternatywne rozwiązania, ale miejmy nadzieję, że do nich nie dojdzie. Po pierwsze, oznaczałoby to znaczne opóźnienia w budowie związane z wyłonieniem nowego partnera, podpisaniem wszystkich umów itp. Po drugie, nie ma pewności, czy zerwanie współpracy z Interhealth nie skutkowałoby jakimś sporem, który mógłby np. doprowadzić do zablokowania terenu budowy do czasu rozstrzygnięcia konfliktu. Mówił o tym jeden z radnych na wspominanej już sesji Rady Powiatu. Starosta odnosząc się do tej kwestii uspokajał, że zdaniem kancelarii prawnej pomagającej Starostwu w przygotowywaniu umów do takiej sytuacji nie powinno dojść. Andrzej Kalata nie wykluczył jednak, że Kanadyjczycy mogą dochodzić swoich praw, chociażby z tytułu poniesienia znacznych ciężarów przy budowie.
Szczerze mówiąc, konsekwencji ewentualnego zerwania współpracy z Kanadyjczykami na chwilę obecną chyba nikt nie potrafi przewidzieć, niestety z przedstawicielami Starostwa włącznie. Dlatego trzymajmy kciuki, aby do 30 kwietnia na Polach Lisickich znów pojawili się budowlańcy, koparki i dźwigi. W innym wypadku pozostanie nam znów czekać. Gdy czekanie będzie się wydłużać, możemy zwrócić się do Andrzeja Kalaty, który 21 marca atakowany przez obecną na sesji poseł Pępek deklarował, że to on w pełni odpowiada za budowę Szpitala, i nie zamierza zrzucać odpowiedzialności na kogokolwiek innego.

Autor: Łukasz Gędłek