Biznes

Wybory, wybory i po wyborach. Jak to zwykle bywa następują po nich pewne zmiany. Część kandydatów świętuje sukces, część natomiast liże powyborcze rany. Przy okazji tegorocznych wyborów wyjaśniły się również kwestie, które dotychczas pozostawały w sferze domysłów i niedomówień...

Jedną z nich jest zapewne sprawa wolności słowa w Żywcu, powiązana jednocześnie z organem sądownictwa... Już to brzmi intrygująco, zatem o co dokładnie chodzi?
W 2016 roku redaktor naczelny portalu „Żywiec w sieci” poniósł porażkę przed sądem. Uznano go za winnego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Pierwszy wyrok w jego sprawie zapadł przed Sądem Rejonowym w Żywcu. Następnie, w wyniku apelacji złożonej przez jego obrońcę, sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej. Ten ostatni podtrzymał wyrok pierwszej instancji.
Podczas procesu oraz po tym gdy zapadł wyrok, redaktor Rafał Dudziak wyraźnie określał siebie jako „niezależnego dziennikarza obywatelskiego”, który jest szykanowany przez „lokalny układ” oraz niezdekomunizowany sąd.
Deklaracje te niestety łatwo można było podważyć, na co pozwalała lektura portalu, prowadzonego przez wspomnianego dziennikarza. Prócz artykułów o wyraźnym zabarwieniu politycznym, treścią wspomnianego serwisu są w dużej mierze treści cytowane za prasą sympatyzującą z Gazetą Polską. Jednocześnie warto dodać, że sam redaktor jest aktywnym członkiem Klubu Gazety Polskiej w Żywcu. O kilku nietuzinkowych inicjatywach tego ugrupowania pisaliśmy już na naszych łamach m.in. Tutaj i Tu.
Mit „niezależnego dziennikarza obywatelskiego” ostatecznie upadł, gdy Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała listy kandydatów do Rady Miejskiej w Żywcu, gdyż Rafał Dudziak ubiegał się o mandat radnego w żywieckiej Radzie Miejskiej z listy... PiS. Wybory zweryfikowały dysonans pomiędzy deklaracjami obiektywnego dziennikarstwa, a wyraźnymi sympatiami politycznymi redaktora, który zdobył 53 głosy.

Autor: Red.