Biznes

Temat budowy tzw. „spalarni śmieci” w Żywcu elektryzuje większość mieszkańców i wywołuje wiele kontrowersji. Większość ludzi mówi zdecydowanie „Nie” dla tego typu inwestycji w naszym mieście. 17 maja 2018 roku burmistrz Żywca wraz ze spółką Beskid zorganizowali wyjazd do Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów w Krakowie, a celem tego wyjazdu było przekonanie mieszkańców, że inwestycja tego typu niesie ze sobą zdecydowaną większość korzyści, niż zagrożeń. Czy zamiar się udał?

ZTPO – wyłącznie korzyści!

Zakład Termicznego Przekształcania Odpadów w Krakowie powstawał około 7 lat. Pomysł narodził się w 2008 roku, zakład uruchomiono w październiku 2015 roku. Nowoczesna instalacja mieści się w dzielnicy Nowa Huta i wykorzystuje technologie najwyższej jakości. W ekospalarni zachodzą procesy utylizacji odpadów i przekształcania ich w energię cieplną i elektryczną. Ciekawostką może być fakt, że zakład wytwarza w skali roku tyle energii, ile w skali roku potrzebują do zasilania krakowskie tramwaje. Korzyścią bez wątpienia jest to, że na wysypiskach składuje się zdecydowanie mniej odpadów, zaś mieszkańcy mają dostęp do nowej i czystej energii. Rocznie mieszkańcy królewskiego miasta wytwarzają 360 tys. ton śmieci, ZTPO jest w stanie zutylizować 220 tys. odpadów. W pierwszych fazach powstawania inwestycja budziła wiele kontrowersji i sprzeciw części mieszkańców oraz ekologów. Jak dziś podkreślają zarządzający krakowskim zakładem – obawy te były bezpodstawne. Całkowity koszt projektu wyniósł 826 mln zł brutto, przy czym wkład własny Krakowskiego Holdingu Komunalnego S. A. wyniósł 301 mln zł, zaś pozostałe środki pochodziły z dofinansowania Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (372 mln zł). Do ZTPO trafiają zmieszane odpady komunalne, z których wyodrębniono surowce wtórne oraz palny balast z innych przedsiębiorstw do przetwarzania odpadów komunalnych. Odpady przywożone są śmieciarkami do hali rozładunkowej i trafiają do żelbetonowego bunkra, który uniemożliwia wydostawaniu się przykrych zapachów. W dalszej kolejności są mieszane w celu poprawy efektywności spalania i za pośrednictwem chwytaków trafiają do lejów zsypowych, gdzie opadają do szybu załadowczego.
Odpady są następnie przekształcane w pięciu fazach – suszenia, odgazowywania, spalania rusztowego w temperaturze 850 stopni Celsjusza, zgazowania i dopalania. Popiół wyprodukowany w trakcie spalania trafia w dalszej kolejności do firmy, która zajmuje się produkcją kruszyw. Technologia spalania jest zaprojektowana w taki sposób, że redukcja emisji wszystkich szkodliwych składników zachodzi w komorze spalania. Sprawia to, że w efekcie przez komin spalarni nie wydostają się spaliny szkodliwe dla środowiska. Pilnuje tego czujnik umieszczony na szczycie komina, z którego odczyty możemy zobaczyć na wyświetlaczu przed zakładem. Efektami ubocznymi spalania jest ciepło i energia elektryczna, które wykorzystywane są przez ZTPO, a nadwyżka trafia do miejskiej sieci elektroenergetycznej oraz ciepłowniczej.
Władze krakowskiego zakładu podkreślają, że z realizacji tej inwestycji wyniknęły wyłącznie korzyści. Faktem jest, że pochłonęła ona ogromne pieniądze, jednak zalety płynące z takiego rozwiązania SA wymierne. ZTPO spełnia najwyższe ekologiczne standardy unijne. W zdecydowany sposób zmniejszono ilość składowanych odpadów, co przyczyniło się do zapewnienia krakowianom bezpieczeństwa energetycznego, zmniejszyło emisję dwutlenku węgla, przyczyniło się do odzysku energii cieplnej i elektrycznej z odpadów, ograniczyło emisję metanu ze składowisk odpadów oraz obniżyło koszty unieszkodliwiania odpadów w stosunku do ich składowania.
W rozmowach z naszą redakcją Mieszkańcy Żywiecczyzny stwierdzili, że podczas dzisiejszego wyjazdu przekonali się o tym, iż krakowska ekospalarnia nie powoduje hałasu, odoru lub zanieczyszczeń powietrza oraz byli pozytywnie zaskoczeni nowoczesnością rozwiązania i korzyściami z niego wynikającymi. Obecni podczas wyjazdu mieszkańcy gminy Radziechowy-Wieprz zauważyli również, że ekospalarnia jest bezpieczna zarówno dla ludzi i środowiska, co wynika z rygorystycznych norm, które tego typu obiekty muszą spełniać. Dodajmy, że normy te są zdecydowanie bardziej rygorystyczne wobec obiektów termicznego przekształcania odpadów, niż wobec obiektów energetycznych opalanych paliwami kopalnianymi.

Szansa dla Żywca?

Burmistrz Antoni Szlagor podkreśla, że podobnie jak w przypadku nowoczesnej oczyszczalni ścieków w Żywcu i w tym przypadku chce iść z duchem czasu i zapewnić mieszkańcom nowoczesne rozwiązanie, z którego wynikają korzyści oraz przyczynić ma się do rozwiązania problemu smogu. W jaki sposób? Budowa instalacji termicznego przekształcania odpadów przy osiedlu domów jednorodzinnych jest w stanie zapewnić ciepło dla np. sześćdziesięciu gospodarstw domowych. Znikają w ten sposób przydomowe kotłownie, w znaczący sposób przyczyniające się do powstawania smogu, a zamiast tego nieszkodliwy dym wychodzi za pośrednictwem jednego komina, monitorowanego emisyjnie przez czujniki.
Dlaczego Miasto i spółka Beskid dążą do realizacji takiej inwestycji w Żywcu? Jak podkreśla wiceprezes spółki Beskid Jerzy Kliś – głównym czynnikiem jest rosnący koszt utylizacji odpadów, których nie można zagospodarować na wysypisku śmieci. Zaliczają się do nich wszystkie odpady, które nie podlegają recyklingowi i mają kilkuset letni proces rozkładu. Za ich składowanie na wysypisku spółka płaci karę administracyjną o wysokości 400 zł za tonę, zaś chcąc uniknąć tych konsekwencji oddaje te odpady do cementowni, w której piecach są spalane. Zaznaczmy, że obecnie wszystkie cementownie należą do zagranicznych spółek i za tonę tego typu śmieci spółka płaci tym zakładom 250 zł, przy czym dwa lata wcześniej kwota ta wynosił 80 zł. Z odpadów tych można wytworzyć wyselekcjonowaną frakcję RDF, mającą wartość opałową, że odzyskiwanie z niej energii ma sens. W instalacji termicznego przekształcania odpadów można również spalać biomasę, czyli odpady leśne, drzewo poużytkowe oraz odpady produkcji rolno spożywczej. W wytworzoną w ten sposób energię można zaopatrywać mieszkańców Żywca lub zakłady produkcyjne. Jak zauważa Jerzy Kliś – rodzaje paliw, którymi dysponujemy w naszym regionie – zwłaszcza jeśli chodzi o biomasę – dają szansę na produkcję tańszej energii cieplnej lub innej i jest to realna oferta na obniżenie kosztów. Jak dodaje Kliś – „unikamy płacenia podmiotom zewnętrznym i korzystamy z własnych zasobów – sami je przerabiamy i zmniejszamy w ten sposób wydatki”. Gdzie miałaby powstać spalarnia? Nie jest to obecnie dokładnie sprecyzowane, jednak energią wytwarzaną w ten sposób zainteresowane są m.in. fabryki w dzielnicy Sporysz, wśród propozycji lokalizacji wymienia się również Zabłocie. Instalacja, która miałaby powstać w Żywcu miałaby moc od 2 do 5 megawatów, co na przykładzie dzielnicy Zabłocie, jest w stanie zapewnić ciepło i energię dla 1/3 tej części miasta. Koszt powstania takiego obiektu szacuje się na 6-7 mln zł.
Obecnie mieszkańcy Żywca wytwarzają około 6 tys. ton śmieci, które nie podlegają procesowy recyklingu. Koszty łatwo policzyć. Jeżeli wszystko poszłoby zgodnie z planem instalacja tego typu powstałaby w naszym mieście na przełomie 2019 i 2020 roku, jeżeli spółka Beskid otrzyma wszystkie potrzebne środowiskowe opinie i zezwolenia.

Spalarnia niezgodna z prawem?

Według odpowiedzi Sławomira Mazurka, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska na interpelację poseł na Sejm Małgorzaty Pępek budowa takiej spalarni na terenie naszego miasta oraz w gminie Radziechowy-Wieprz byłaby niezgodna z Wojewódzkim Planem Zagospodarowania Odpadami na lata 2016-2022. Organ wydający decyzję ma obowiązek ustalenia zgodności inwestycji m.in. z tym planem. Nie zaplanowano także inwestycji polegającej na budowie ciepłowni na biomasę na terenie Żywca oraz gminy Radziechowy-Wieprz.
Zapytany przez nas o to Jerzy Kliś informuje, że „spółka Beskid zwróciła się z wnioskiem do Urzędu Marszałkowskiego o wpisanie do Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami możliwości termicznego przekształcania śmieci z powiatu żywieckiego na własnym terenie. Tego wpisu nie uzyskaliśmy i nie rozumiemy dlaczego, traktujemy to jako pewnego rodzaju niesprawiedliwość wobec społeczności lokalnej. Uważam, że tam gdzie wytwarza się śmieci, tam powinno się je również maksymalnie własnymi siłami utylizować. W związku z tym oddaliśmy sprawę do Naczelnego Sądu Administracyjnego i w tym zakresie jesteśmy w tej chwili w sporze z Urzędem Marszałkowskim i oczekujemy wyroku, który przydzieli nam tę możliwość. Mamy też możliwość korekty i nie ukrywam, że skorzystamy z tej możliwości. Dodajmy, że wpis do Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami jest spółce potrzebny do uzyskania dofinansowania do realizacji omawianej inwestycji. Jednak jeśli spółka nie pozyska środków, to realizacją inwestycji są zainteresowani inwestorzy, z którymi trwają rozmowy lub zaciągnięty zostanie kredyt w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska.

Są powody do obaw?

W większości europejskich krajów tego typu instalacje wykorzystywane są coraz częściej i powstają w wielu częściach Starego Kontynentu. Przykładowo w Belgii śmieci składowanych na wysypiskach jest 1%, przetwarzanych termicznie 45%, recyklingowi poddaje się 54%, w we Francji składowanych jest 22%, przetwarzanych termicznie 36%, do recyklingu trafia 42%, natomiast w Szwajcarii śmieci w ogóle nie są składowane, zaś termicznie przekształca się 47%, a do recyklingu trafia 53%. Jeżeli chodzi o Polskę, to składujemy 37% odpadów, termicznie przetwarza się obecnie 19%, a procesowi recyklingu poddawanych jest 50%. Krakowski ZTPO należy do najnowocześniejszych w Europie. Żywiecki odpowiednik ma powstać w oparciu o technologie wykorzystywane w stolicy Małopolski. Jak podkreśla burmistrz Żywca Antoni Szlagor – tego typu rozwiązanie to wyłącznie korzyści zarówno dla budżetu, środowiska i mieszkańców, jednak jeśli żywczanie będą się sprzeciwiać i nie będą chcieli dopuścić do realizacji tej nowoczesnej inwestycji w Żywcu, on nie będzie robił niczego wbrew ich woli.

Autor: RM