Historia

Niewidoma Marysia, którą ojciec obmył tą wodą, odzyskała wzrok. Źródło tryskało w miejscu, gdzie we śnie - pasący tu na łąkach bydło Wojciech Stefko, zobaczył Najświętszą Pannę. Tej historii, zatrzymanej w czasach, kiedy ponoć wydarzył się tu cud, spisanej ręką świadków, już nie ma. Archiwalia i dokumenty spłonęły. Ale wierni od dawien dawna powtarzają sobie tę niezwykłą legendę, historię objawienia na wzgórzu zwanym Bugajem w Przyłękowie, na bazie której powstało tu niezwykle popularne miejsce pielgrzymowania i sanktuarium maryjne. A jeden z kustoszy sanktuarium zrobił własne "dochodzenie"...

Warto się wspiąć

Mało wytrawnym piechurom nie jest łatwo tu się dostać, często korzystają z samochodów, podjeżdżając na wygodny parking przy kaplicy. Prowadzi do Sanktuarium Maryjnym w Przyłękowie wąska i kręta, asfaltowa obecnie droga, w wielu miejscach ostro nachylona. W jej połowie rozpoczyna się droga krzyżowa z ustrojonymi kolorowo, po góralsku, rzeźbionymi stacjami, która dociera aż do sanktuarium. Najpopularniejsze jako miejsce pielgrzymek staje się sanktuarium w Przyłękowie zwłaszcza w niedzielę po 24 maja, kiedy odbywa się tutaj nabożeństwo odpustowe (tak jak w ub. niedzielę, co ilustrują zdjęcia, zamieszczone w galerii pod artykułem). Choć tradycja ta trochę zanika - wciąż, z różnych stron, szlakami górskimi i ścieżkami leśnymi docierają tu w ten dzień pieszo wierni i turyści - od strony Trzebini, Juszczyny, Sopotni (obowiązkowo strażacy OSP Sopotnia Mała), Świnnej, Jeleśni, a nawet Gilowic itp. Na modlitwę do tutejszego kościółka zaglądają także turyści zmierzający w stronę Kiczory, Jastrzębicy, idący na Romankę czy Lipowską. Obok kościółka przechodzi turystyczny szlak żółty. Spod szczytu wzgórza rozpościera się przepiękny widok na okolicę. Jakoś magicznie blisko wydaje się znajdować górujący nad doliną komin żywieckiej ciepłowni, widać część Żywca, pobliskie góry i rozsiane na ich zboczach niewielkie sioła. Ta przestrzeń dodaje oddechu, swobody, wyjątkowo uspokaja.

Cudowny sen i uzdrowienie

Tu, gdzie wznosi się kościół, na urokliwych przyłękowskich łąkach, pobożny Wojciech Stefko pasł krowy. Był 2 lipca, 130 lat temu. Bogobojny pasterz pilnując krów modlił się o zdrowie dla córki Marysi. Ciężkie letnie powietrze, niezmącona niczym cisza i błogi spokój sprawiły, że zmorzył go sen. Ujrzał w nim Matkę Boską, która prosiła, aby w tym miejscu postawił kaplicę. Obiecywała uzdrowienie niewidomej, ciężko chorej córeczki. Stefko przejęty treścią swojego snu zaczął szukać we wsi wsparcia w budowie kaplicy, a wieść o objawieniu szybko dotarła poza Przyłęków. Proboszcz żywiecki nie chciał udzielić Wojciechowi wsparcia w budowie kaplicy, robił podobno nawet przeszkody. Ubogi Stefko z pomocą sąsiadów najpierw postawił w miejscu objawienia kapliczkę. Trysnęła w jej pobliżu woda. Uzdrowiła ona wzrok córki pasterza. Wyleczyła również chorującego proboszcza, wcześniej sceptycznie nastawionego do planu budowy świątyni na Bugaju. Odtąd ludzie nie skąpili ofiar na budowę kaplicy. Wiedzieli gdzie ją postawić, bo pewnego licpowego poranka na polanie obok kapliczki zastali biały puch - śnieg uformowany w kształcie kaplicy. 10 lat po cudownym śnie Stefko doprowadził do budowy kościoła. Uzdrawiające źródełko ujęto w studni obok kościoła. Woda tryska tu nieustannie. Można jej się napić wprost ze studni lub z kilku kraników, za pośrednictwem których wierni napełniają różne naczynia. Jest zawsze magicznie chłodna i orzeźwiająca. I wedle wiary ma uzdrawiającą moc.

Pożar i „dochodzenie”

Niestety, w 1915 roku pożar domku przy kościele zniszczył kroniki i akta źródłowe o początku objawień. Warto jednak wspomnieć o tym, że w latach 1954 – 1955 ksiądz Andrzej Świda, salezjanin, pierwszy kustosz sanktuarium, skwapliwie przeprowadził akcję składania zaprzysiężonych zeznań wśród mieszkańców Przyłękowa, jeszcze żyjących i pamiętających historię kultu Matki Boskiej na górze przyłękowskiej. Wysłuchał relacji szczególnie krewnych Wojciecha Stefki. Można przeczytać o ich podsumowaniu:

„Wszystkie one zaprotokołowane i zredagowane językiem prostym, bezpośrednim, budzącym zaufanie, są zgodne w zasadniczych faktach, różnią się niekiedy tylko drobnymi detalami. Większość relacji dotyczy osoby samego Wojciecha Stefki, jego pobożności, ciężkiej, nieznanej choroby córki i jej cudownego uzdrowienia. Inne zeznania rzucają światło na proces budowy kapliczki, a potem kościoła. W każdej relacji jest mowa o nagłym pojawieniu się wody obok kapliczki i jej cudownych, uzdrawiających właściwościach”.

Ogarnąć cały świat...

W 1902 roku w Krakowie zakupiono figurę Matki Bożej do ołtarza. W 1964 r. miała tu miejsce wizytacja ówczesnego kardynała Karola Wojtyły, a w 1984 był także kardynał Franciszek Macharski. W 1985 r. erygowano w Przyłękowie parafię Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Czczona w sanktuarium Matka Boża Wspomożycielka Wiernych jest w rzeźbie i obrazach przedstawiana w całej postaci, z atrybutami królowej niebieskiej: w koronie i z berłem zakończonym krzyżem. Dzieciątko na jej lewym ramieniu ma szeroko rozpostarte rączki, „jakby chciało ogarnąć cały świat”. Obecnie sanktuarium znajduje się pod opieką księży salezjanów. Odpust odbywa się tu w pierwszą niedzielę po 24 maja, będącą świętem Marii Wspomożycielki Wiernych, patronki Zgromadzenia, oraz w niedzielę po 22 lipca. W 2014 roku dokonano uroczystej koronacji cudownej figury. 2 lipca będą tu miały miejsce uroczystości 130-lecia objawienia Wojciecha Stefki.

Autor: Joanna Jakubiec

*na podstawie informacji:

http://przylekow.sdb.org.pl/category/aktualnosci/

http://www.zyciezakonne.pl/salezjanie-przylekow-koronami-ozdobiona-40709/