Historia

Historia żywieckiej fary, cz. 7 Rokokowy zawrót głowy

I tak omówiliśmy wszystkie, barokowe dzieła sztuki w naszej farze. W trakcie oglądania i podziwiania różnych dziedzin sztuki zapoznaliśmy się z charakterystycznymi cechami tej wspaniałej epoki. Była figura serpentinata, horror vacui, marmoryzacja, dekoracja, przepych, ruch, wigor, światło, synteza sztuk – po prostu barocco! I to wszystko w naszej, żywieckiej świątyni.

01

Fot. Nr 1, Kościół farny, widok na nawę i prezbiterium, fot. B. Formas-Mądry

- Kronikarzu, doskonale pamiętasz te przemiany! Pamiętasz także barokizację kościoła po wielkiej tragedii, jaką był, przypomnijmy, pożar w 1711 roku – wtrąciłam.

- Ale czy to koniec? Nie mamy już więcej przykładów z czasów późniejszych? – zapytał Komoniecki.

- Oczywiście, że to nie! Nasi dawni właściciele nie zapominali o tym ważnym obiekcie, o najwspanialszej świątyni na Żywiecczyźnie. Jeszcze w XVIII stuleciu w kościele pojawiły się pojedyncze, bardzo interesujące dzieła sztuki, które dzisiaj trudno nie zauważyć – podkreśliłam.

Podejdźmy pod ambonę.

02

Fot. Nr 2, Kościół farny, widok na nawę i prezbiterium, po prawej na ścianie ambona fot. B. Formas-Mądry

Młodszym czytelnikom wytłumaczmy, że ambona, czy inaczej kazalnica, to w naszym kościele ciekawa konstrukcja zawieszona na ścianie. W żywieckiej farze przybrała bardzo interesujące i skomplikowane kształty, o których zaraz opowiem. Pamiętajmy, że ambona służyła kapłanom do czytania tekstów liturgicznych i głoszenia kazań. Gdy patrzymy na tę konstrukcję, mamy wrażenie, że przypomina dzieła barokowe. Kazalnica powstała około połowy XVIII wieku i jest przykładem tzw. stylu regencji, który zalicza się do sztuki późnego baroku. I tak powoli kończy się epoka - monumentalna, wielka i reprezentacyjna. Natomiast zaczyna się styl rokoka, który podobny jest do minionej epoki, ale wprowadza większą swobodę oraz nowe ornamenty. Rokoko będzie bardziej delikatne, lżejsze, ale nie zabraknie mu dynamiki, skomplikowania form i przesytu dekoracji. A więc spójrzmy raz jeszcze na naszą ambonę.

03

Fot. Nr 3, Ambona fot. P. Dyrlaga

Zarówno baldachim, jak i korpus, mają bardzo nietypowe kształty – pofalowane i ruchliwe. Na samym szczycie, na baldachimie, znajdują się tablice dekalogu, srebrne chmurki i pulchne aniołki. Pierwotnie, właśnie tam, dominował posąg Matki Boskiej, który dzisiaj oglądamy w ołtarzu głównym. Popatrzmy także na korpus - wybrzuszony, powyginany, ozdobiony srebro-złotymi dekoracjami przypominającymi muszle oraz uskrzydlonymi główkami aniołków. Bardzo ciekawa jest ta ambona, a obecność jednego z ornamentów, każe nam powiązać dzieło to ze stylem regencji. Popatrzmy na ten ornament, który znajduje się na ścianie drzwiczek pomiędzy baldachimem a korpusem.

04

Fot. Nr 4, Ambona – ornament regencyjny, tzw. kratka regencyjna, fot. P. Dyrlaga

Jest on bardzo charakterystyczny, w kształcie kratki, która wypełnia skomplikowaną formę dekoracji, gdzie pojawiają się także motywy muszli i liści akantu. I jeszcze jedno, bardziej pastelowy kolor ambony, który ciągle przypomina marmoryzację, ale już powoli staje się modną cechą rokoka. Pamiętajmy, barwy pastelowe to przecież wynalazek rokoka!

- Czy w świątyni znajdziemy inne przykłady rokokowych dzieł sztuki – zapytał Komoniecki?

- Tak. Wystarczy, że zwiedzimy kaplicę, której ty kronikarzy nie możesz pamiętać...

Wchodzimy po schodkach do drugiej, ważnej kaplicy w naszym kościele. Jest bardzo zbliżona w kształcie do mauzoleum familii Komorowskich. Podobieństwo to uchwycił od razu Komoniecki.

- Nie znam tej części fary! – wykrzyknął kronikarz.

- Istotnie, ta część świątyni powstała dopiero w XX stuleciu. Opowiemy o niej, ale przedtem poszukamy dzieł rokowych – odpowiedziałam.

Stoimy przed rokokowym ołtarzem.

05

Fot. Nr 5, Ołtarz rokokowy w kaplicy Habsburgów, fot. P. Dyrlaga

Powstał on w XVIII stuleciu. W środku znajduje się obecnie obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Po bokach, jak i na szczycie, znajdują się anioły. Są one bardzo dynamiczne, poruszone, ale jednak w trochę inny sposób niż bywało to w baroku. Z jednej strony są jakby lżejsze, ich proporcje wydają się smuklejsze. Trudno określić, czy jeszcze gestykulują, czy po prostu falują, pląsają, wykonują akrobatyczne pozy wśród niebiańskich obłoków. Spójrzmy na stojące anioły w złoto-srebrnych kostiumach, które adorują wizerunek Madonny oraz na anioła fruwającego nad obrazem.

06

Fot. Nr 6, Anioły z ołtarza rokokowego w kaplicy Habsburgów, fot. P. Dyrlaga

Zawiłe pozy, witalne i niebiańskie uniesienie! Całym sobą wyraża rokokową radość, szczęście i optymizm.

- Jędrzeju, spójrz wysoko na mojego ulubionego aniołka!

07

Fot. Nr 7, Aniołek z ołtarza rokokowego w kaplicy Habsburgów, fot. P. Dyrlaga

Siedzi na prawym gzymsie ołtarza. Artysta swojej epoki nadał mu osobliwe kształty. Mały, pulchny brunecik radośnie rozkłada rączki, jak gdyby z kimś miał się witać. Ale to nie wszystko. Spójrz na jego prawą nóżkę, która z pewnością nie jest idealna, proporcjonalna, ależ w jaki sposób upozowana! To jest sztuka, sztuka rokoka! – krzyknęłam.

- Aniołki te są wyjątkowe, zupełnie inne od poprzednich – potwierdził Komoniecki.

Rokoko jest stylem zakorzenionym mocno w baroku, ale stworzyło swoje własne oblicze. Posługuje się charakterystycznym ornamentem - „rocaillem”, który podobnie jak cały styl jest – asymetryczny, plastyczny, zbudowany z form przypominających muszlę, koguci grzebień, płomienie, małżowinę uszną lub florę morską. Czyli to wszystko, co - nieregularne, zadziwiające, trudne do opisania, ale i efektowne, figlarne, żartobliwe i swawolne. Takie jest właśnie XVIII-wieczne rokoko.

- Jędrzeju, będziemy jeszcze w zamkowych wnętrzach oglądać przykłady wspomnianych ornamentów, zapewniam cię!

Podsumujmy na podstawie żywieckiego ołtarza cechy rokokowego dzieła. Rokoko jest jasne, delikatne, radosne, ruchliwe, żywe i zmysłowe. Bawi się ornamentem, formą, linią, światłem i kolorem. Rokoko stało się bardzo popularne w 1 połowie XVIII wieku. Nie tylko dominowało we wnętrzach, ale i chętnie stosowane było w kościołach, tak jak w żywieckiej farze, gdzie trudno przejść obojętnie koło rokokowych, radosnych aniołków.

- Mam wrażenie, że ten ołtarz znajdował się zupełnie w innym miejscu! – stwierdził Komoniecki. Nie pasuje on to tego wnętrza!

- Masz rację, tutaj został przeniesiony. Niegdyś stał w kaplicy grobowej Komorowskich i stąd go z pewnością pamiętasz...

- Czy ta kaplica jest także grobową? – zapytał.

- Zgadłeś, jesteśmy w mauzoleum rodziny Habsburgów, ostatnich właścicieli dóbr żywieckich w XX stuleciu!

- Znam to nazwisko, kilka razy pisałem w kronice o Habsburgach. Jedna z rakuskich[1] arcyksiężniczek była przecież królową polską i właścicielką Państwa Żywieckiego – wykrzyknął kronikarz.

- Tak zaiste, mówisz o słynnej królowej Konstancji, matce króla Jana Kazimierza. Byli oni właścicielami miasta w XVII wieku. Ale Habsburgowie, o których ja wspominam pojawili się w Żywcu na początku XIX wieku. Tu natomiast, w tej kaplicy, spoczywają ciała żywieckich Habsburgów: Karola Stefana, jego żony - Marii Teresy i wnucząt arcyksiążęcej pary - Olbrusia i Marii Krystyny – odpowiedziałam.

- Spójrz, w kaplicy w ławce przy epitafium siedzi ktoś pogrążony w modlitwie. Bardzo dostojny ten pan. Ma siwą brodę i elegancki ciemny mundur oraz płaszcz. Nie przeszkadzajmy mu. Podejdźmy do epitafium – powiedział Komoniecki.

Fot. Nr 8, Epitafium Olbrusia Habsburga, fot. P. Dyrlaga

Kronikarz stanął na chwilę koło epitafium, na którym widniała twarzyczka małego, uśmiechniętego chłopczyka. Zaczął czytać na głos:

„ZAPRAWDĘ WAM POWIADAM KTOBYKOLWIEK NIE PRZYJĄŁ KRÓLESTWA BOŻEGO JAKO DZIECIĄTKO NIE WNIJDZIE DO NIEGO, ŚW. ŁUKASZ XVIII 17”

- Kim był ten chłopczyk?

- To mój wnuczek, mały Olbruś. Miał zaledwie dwa latka, gdy zabrała go straszna choroba - odpowiedział na pytanie Jędrzeja starszy pan, który nagle zainteresował się naszą obecnością w kaplicy.

- Przepraszam, nie przedstawiłem się, nazywam się Karol Stefan, arcyksiążę Karol Stefan Habsburg...

cdn.

Autor: Dorota Firlej

[1] Rakuszanka (in. Habsburżanka) – po staropolsku Austriaczka, nazwą Rakusy określano w dawnej Polsce Austrię.