Historia

Jesteśmy prawie na miejscu. Jeszcze kilka kroków po ostatniej prostej, spotykamy ponownie uśmiechniętych mieszkańców, spokojnych i miłych – faktycznie to inne czasy, inna epoka.

Ulica Komonieckiego, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy Ulica Komonieckiego, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

I w końcu dotarliśmy do serca miasta – żywieckiego rynku. Tu zatrzymamy się dłużej… I tak jak przypuszczałam naszemu przewodnikowi w końcu rozwiązał się język.

Rynek w Żywcu, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Rynek w Żywcu, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Rynek w Żywcu, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy Rynek w Żywcu, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

- Ach, jak tu pięknie, zupełnie inaczej niż za moich czasów. Wtedy myślałem, że nie może być już lepiej – skomentował widok rynku nasz sławetny kronikarz. Pamiętajcie Państwo, że patrzymy na fotografie z początku ubiegłego wieku, bynajmniej nie na współczesny wizerunek tego ważnego miejsca dla każdego mieszkańca.

Dzisiejszy widok żywieckiego rynku, jaki jest? Gdyby nie dawna architektura – dzwonnica, w oddali bryła kościoła farnego, oraz zabytkowe kamieniczki i ratusz – byłoby kiepsko. Co właściwie stało się z naszym rynkiem, co współczesne pokolenie dodało do zastałej i przemyślanej urbanistyki? Smutne drzewa, śmieszne ławeczki, bezstylowe kramy. Latem pojawia się tu drewniana tancbuda, o zgrozo, przesłaniająca wspaniałe kamienice Gebauera, Stolarzewicza, czy Molińskich. Wszędzie samochody i co najgorsze - ten samotny św. Florian na słupie… Stoi tu chyba za karę! Kiedyś chronił rynek i miasto przed pożarami. Dzisiaj samotny, smutny, pokurczony, a może zawstydzony?

Na szczęście nasz spacer posiłkują przedwojenne fotografie. Popatrzmy więc - jak to kiedyś bywało...

Posąg św. Floriana na rynku, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu Posąg św. Floriana na rynku, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu

Dawny Florian dumnie patrzy w górę, w stronę fary, nie wstydzi się miejsca, na którym stoi. Wie także, że jego studnia wyszła spod ręki znanego budowniczego arcyksięcia Albrechta Habsburga - Karola Pietschki. Wspomnę tylko, że Pietschka w samym mieście i okolicy wykonał setki projektów. Był autorem przebudowy Starego Zamku, Pałacu Habsburgów, arcyksiążęcego browaru i przede wszystkich budynków drewnianych i murowanych gajówek oraz leśniczówek na terenie Żywiecczyzny. W odpowiednim czasie odwiedzimy go w domu, a mieszkał przy obecnej ulicy Kościuszki, blisko budynku dzisiejszego sądu.

Ale powróćmy do starych fotografii.

Studnia św. Floriana na rynku, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu Studnia św. Floriana na rynku, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu

Stary Florian na żywiecki rynek trafił ok. 1863 r., posąg stanął na studni otoczonej 4 drzewkami i kamiennymi słupkami połączonymi żelaznym łańcuchem. Wszystko wyglądało bardzo dobrze i schludnie, a co najważniejsze - jak to wspomina Z. M. Okuljar - Woda tu była pyszna, początkowo ściągana ze Śliżowego Potoku na Burgałowskiej GórzeTarg na rynku, po lewej obudowana studnia św. Floriana, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu

Targ na rynku, po lewej obudowana studnia św. Floriana, okres międzywojenny, zbiory Muzeum w Żywcu

Przy Florianie na rynku zawsze było gwarno. Powróćmy na chwilę do jarmarków i targów, które rozsławiały miasto. A te historie przecież dobrze pamięta nasz przewodnik, który skrupulatnie spisywał je w swojej kronice.

A było to tak – zaczął Komoniecki. Pierwsze dwa jarmarki nadał Żywcowi król Zygmunt I Stary w 1518 r. I tak dnia 6 stycznia w święto Trzech Króli i 20 września w św. Mateusza Ewangelistę zjeżdżali się kupcy od Cieszyna, Oświęcimia, Wadowic i Żyliny. Trzy kolejne jarmarki nadał miastu w 1579 r. król Stefan Batory i następne trzy w 1656 r. król i właściciel miasta – Jan Kazimierz. A więc w XVII w. Żywiec miał aż osiem jarmarków. A za moich czasów, w roku 1703, ogłoszono dwa nowe, jeden po św. Marcinie (11.XI) i po św. Pawle Nawróceniu (25.I). Tak spisane jest w Dziejopisie Żywieckim. Nie wierzycie sprawdźcie sami. Kiedyś oryginał był w magistracie, dzisiaj możemy go oglądać w Starym Zamku w muzeum.

Popatrzy na słynne jarmarki i targi.

Targ na rynku, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Targ na rynku, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Pamiętajmy też, że w ubiegłym wieku odbywały się one w środy. Wspominaliśmy już o tym. Pod Góra, na tzw. Targowicy handlowano żywym inwentarzem i towarami rolnymi, natomiast tu, w sercu miasta, dominowało rzemiosło.

I jeszcze raz oddajmy głos Okuljarowi: Tu było epicentrum handlu targowego, tu było w te dni gwarno jak w ulu. Zjeżdżali się wtedy sukiennicy, kowale, snycerze, futrzarze, bednarze, garncarze, zabawkarze, szewcy, cukiernicy, piekarze, świeczkarze, handlarze dewocjonaliów oraz sprzedawcy koni, bydła i różnej gadziny. Moc tego była okrutna, istny fajerwerk różnorodności, bo i do tego dochodzili przejezdni kuglarze, wróżbici, kataryniarze z papużkami, co ciągnęły losy szczęścia, różni zachwalacze praktycznych wynalazków, karciarze, gracze w kości wyrzucane z kubka, ruletkarze uliczni i andry z kołami szczęścia, a wszystko to przeplatane bogato rozmaitymi dziadami, babkami, kalekami żebrzącymi i zawodzącymi głośno, istne średniowiecze pełne wigoru, ruchu i życia niepowtarzalnego i niezastąpionego w swym prymitywnym urokuTarg na rynku, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Targ na rynku, okres międzywojenny, zbiory Jana Pudy

Tak było na początku XX wieku na żywieckim rynku. Cofnijmy się w czasie jeszcze głębiej. Jędrzeju, jak bywało za twoich czasów tu w sercu miasta – twojego miasta?

Cdn.

Autor: Dorota Firlej

Przypisy:

[1] Cytat zaczerpnięty z opowieści o przedwojennym Żywcu Z. M. Okuljara, W dawnym Żywcu, Żywiec 1992, s.8.

[2] Tamże, s.7-8.