Publikujemy artykuł Małgorzaty Kasperek, autorki profilu "Radziechowskie historie" na temat rolnictwa oraz dożynek w gminie Radziechowy-Wieprz.
Zapewne każdy z nas chciałby dowiedzieć się czegoś o swoich przodkach. Niektórzy zapisali się piękną czcionką na kartach historii walcząc o niepodległość, angażując się w rozwój miejscowości poprzez aktywny udział w organizacjach i podejmowanych przez nie inicjatywach. O wielu z nich czytamy w kronikach i innych dokumentach dzięki osobom, które rozumiały potrzebę dokumentowania wydarzeń w trosce o potomnych. Nazwiska innych nie widnieją w kronikach dokumentujących wzniosłe czyny, ponieważ ich jedyną i główną zasługą dla potomnych była ciężka, mozolna praca codzienna. Bohaterowie trudów życia. Korzystając z czasu obfitującego w uroczystości dożynkowe, postanowiłam poruszyć temat ciężkiej pracy na roli. Jako ilustrację tekstu wybrałam dwie fotografie. Pierwsza z nich pochodzi z mojego rodzinnego archiwum i przedstawia wykopki w Kocierzu Moszczanickim około roku 1948. Kobiety z półkoszkami przy ciężkiej pracy na roli. Towarzyszą im dzieci, jeden mężczyzna z zaprzęgiem konnym. Jakże to? Tak przy robocie? Przecież do zdjęcia trzeba być ogarniętym, w odświętnym odzieniu. A tutaj ktoś przyszedł na pole i utrwalił codzienny trud górali żywieckich. I chwała mu za to, bo to najpiękniejsze zdjęcie w naszych rodzinnych zbiorach. Kobiety zapewne naprędce poprawiały chustki na głowach, ocierały pot z twarzy, poprawiały zapaski. Zaraz po wykonaniu fotografii wróciły do zbierania ziemniaków, żartując z siebie nawzajem, jeszcze przez jakiś czas podekscytowane wydarzeniem...
Drugie zdjęcie otrzymałam od Pana Mieczysława Pieronka. Żniwa. Lata 60-te ubiegłego stulecia. Władysław i Paulina Pieronkowie podczas koszenia zboża. Przez całe swoje życie Władysław Pieronek łączył prowadzenie sklepu, pracę zawodową, liczne funkcje urzędnicze i społeczne z prowadzeniem gospodarstwa. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia jego żony Pauliny, kobiety wykształconej, absolwentki elitarnej szkoły dla dziewcząt wiejskich w Podegrodziu. We wspomnieniach „Śladem życia” znajdujemy taki oto opis możliwości, jakie otworzyły się przed młodym legionistą po powrocie z niewoli do Radziechów:
„Okręgowa Ekspozytura Opieki Społecznej w Wadowicach urządziła jednomiesięczny kurs sekretarzy gminnych dla inwalidów wojennych. Wykorzystałem go i ukończyłem kurs z postępem bardzo dobrym. Po kursie dostałem przydział 30 ha działki żołnierskiej w Hrubieszowskim z poleceniem objęcia – przywieźć z sobą konia i pług. W tym samym czasie otrzymałem ofertę na przejęcie stanowiska sekretarza wydziału powiatowego w Dunkierce, co widocznie spowodował jeden z uczestników kursu w Wadowicach, ale z żadnej z tak ponętnych ofert nie skorzystałem. Było to kilka miesięcy po ślubie, a Paulina nie miała ochoty na emigrowanie poza granice Radziechów. Objąłem w posiadanie pozostały majątek po rodzicach, w przekonaniu, że kwalifikacje żony dadzą pomyślne wyniki w prowadzeniu gospodarstwa i zapewnienie egzystencji.”
Oboje wybrali Radziechowy. Z czasem przybyło ziemi, pojawił się sad i zostało to wszystko do dnia dzisiejszego. Obecnie potomkowie Pieronków nadal gospodarzą. To umiłowanie do ziemi znajdujemy w wierszu Władysława Pieronka pt. „Ziemi nie sprzedam”.
"Jakże droga jesteś niwo!
Potem dziadów przepojona,
Jakże miła, wdzięczna, cenna
Od ugoru, do zagona.
Każdy zagon, każda skiba,
Łączy z pracą w każdy dzionek;
Tu rzucałem siejąc, ziarno,
Śpiewem weselił skowronek.
Tu mnie rosa orzeźwiała,
Gdym w czas żniwa zboże kosił,
Tu mi pot płynął strumieniem,
Deszczyk miły głowę rosił.
Stało w kopach zboże złote,
Pachły łąki strojne w kwiaty,
W których pszczółki pracowite
Brały plon cudny, bogaty.
Szpaki i wrony gromadnie
Okrążały wkoło pola,
Kiedy, po żniwach, ściernista
Sterczała uboga rola.
Wrzaskiem, krakaniem zawodzą
Za skończone urodzaje,
Kończy się im życie w Polsce,
Muszą lecieć w obce kraje.
Tylko rolnik wierny roli,
Tak jak jemu wierna niwa,
Że jej służy życie całe
Daje mu rokrocznie żniwa.
Ja cię niwo nie opuszczę,
Ja nikomu cię nie sprzedam,
Ja cię kocham całym sercem,
Za ciebie swe życie oddam."
Kilka lat temu otrzymałam w prezencie od Księdza Dziekana Piotra Pokojnikowa malutką książkę, broszurkę prawie pt. „Radziechowy, parafia z jagiellońskich czasów”. W książce tej ks. Jan Kracik pisze na str.12 „W 1644r. w Radziechowach jest 36 kmieci i 3 zagrodników, w Wieprzu 12 kmieci, w Cięcinie 9, w Juszczynie, Słotwinie, Brzuśniku, Bystrej- po 10-18. Przybywało ludzi. Kmiece role stawały się półrolami. W 1715r. w inwentarzu dóbr żywieckich wyliczano w Radziechowach imiennie 72 półrolników, 2 młynarzy, 2 zagrodników, 6 zarębników. Wśród 80 nazwisk powtarzają się, co sugeruje stopień zasiedziałości, 3 razy: Michalski, Stana, Stokłosa, Stopka, Wolny; 2 razy: Babicki, Biela, Błaut, Chudziec, Kasza, Sabel, Szkłapa, Tlałka, Tomala, Zarzecki, Zema; raz- Bąk, Byk, Dudek, Dziedzic, Fabian, Gal, Gozdek, Jakubiec, Janota, Juraszko, Kania, Kociełek, Kozioł, Kublin, Lizak, Martyniak, Matlas, Mąka, Mika, Moroń, Orman, Pawlus, Setla, Solański, Szuflant, Tomel, Wandzel, Wisła, Wróbel, Zając, Żur. Znaczna część obecnych mieszkańców Radziechów znajduje więc swoje nazwiska wśród tych sprzed blisko trzech wieków”. Niektóre z tych nazwisk uległy zmianie podczas zawirowań historycznych na tych terenach. Czasami ktoś zapisał w dokumencie tak a nie inaczej i w ten sposób zmiana się utrwaliła. Dodam jeszcze dla jasności tekstu, że słowo kmiecie w XVII wieku oznaczało chłopów, którzy mieli własne gospodarstwo o powierzchni przynajmniej 1 łana ziemi (ok. 17ha).
Natomiast w „Kronice Radziechów do 1966r.” Władysława Pieronka czytamy na str. 80-tej, że „Kmiecie nasi byli samowystarczalni, zapotrzebowanie swoje pokrywali własnym produktem i surowcem przetwarzanym systemem prymitywnym. Produkcja lnu, hodowla owiec i bydła dostarczała surowca, które rękodzielnictwo przekazywało do użytku codziennego. Jak długo istnieje ludzkość, tak i potrzeby jej pokrywane są z podziału do ich wykonania.” O rzemiośle jednak napiszę następnym razem.
Może uda się komuś odszukać w powyższym tekście nazwisko swojego przodka, a ja ze swej strony życzę wszystkim czytelnikom miłego wspominania swoich bliskich, bohaterów trudów życia.
Autor: Małgorzata Kasperek- dyrektor Przedszkola im. Władysława Pieronka w Radziechowach
Zdjęcia: Małgorzata Kasperek "Radziechowskie historie"
Więcej ciekawych materiałów znajdziecie na profilu FB "Radziechowskie historie"