W dniach 4-5 kwietnia na kanale YouTube będzie dostępny film "Żywiec na filmach. Dwudziestolecie Międzywojenne - lata okupacji". Film miał premierę w żywieckim MCK-u 26-go września ubiegłego roku i wywarł ogromne wrażenie na zebranej publiczności. Data udostępnienia filmu nie jest przypadkowa ponieważ w tym dniu przypadać będzie 76 rocznica wyzwolenia Miasta Żywca spod okupacji hitlerowskiej po wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej. Wrześniowa premiera była do tej pory jedynym publicznym pokazem. Poniżej specjalnie przygotowany trailer zapowiadający to wydarzenie.
Dla zainteresowanych o kulisach powstania filmu oraz wątkach się w nim pojawiających opowie pomysłodawca (jak sam twierdzi słowo autor byłoby tutaj nie na miejscu bo scenariusz napisało życie), który miał przyjemność owy obraz zmontować oraz udźwiękowić.
Skąd pomysł na nagranie takiej produkcji?
Nazywam się Wojtek Blitz. Jestem założycielem muzycznego zespołu Żywia, który w swoich tekstach porusza historię naszego miasta. Wybaczcie Państwo prywatę ale chcąc w zwięzły sposób opowiedzieć o genezie powstania owego filmu musiałem rozpocząć od przekazania tej informacji. Do jednego z utworów Żywiecka lina, będącego opowieścią o żywieckiej linii Habsburgów, postanowiłem stworzyć videoklip na który miały się złożyć wszelkiej maści archiwalne materiały dotyczące Żywca, tj. zdjęcia bądź filmy na które co jakiś czas natrafiałem i pieczołowice odkładałem do specjalnego folderu. Z wiadomych względów cenniejsze wydawały się filmy, ale jeszcze wtedy nie wiedziałem ile ich może być, przypuszczałem że niewiele.
Jak udało sie dotrzeć do tych unikalnych filmów?
Przystępując do pracy nad owym klipem i dzieląc się zamierzeniami ze znajomymi dowiedziałem się, że pewien Pan z żywieckiego Muzeum Miejskiego dysponuje nie lada unikatami. Postanowiłem to sprawdzić, umówiłem się...
Owym panem okazał się Artur Caputa z Muzeum Czynu Zbrojnego Żywiecczyzny, ten sam, który później zgodził się nagrać komentarz do filmu.
Co możemy zobaczyć na tych unikatowych filmach?
W swoich zbiorach miał prawdziwe sensacje a mianowice oryginalne filmy z błony światłoczułej 8/15 minimetrów, na których się pierwotnie nagrywało, już przegrane na obecne formaty. Cały taki proces był dość karkołomny a polegał na nagraniu tego co udało sie z oryginalnych szpul odtworzyć na rzutniku. W tle tego żmudnego procesu było słychać jak panowie "walczyli" żeby to skopiować na obecne formaty; zrywała się im szpula, podciągali ją dla lepszej ostrości itd. itp. Było to około czterdziestu plików z filmami trwających niejednokrotnie tylko kilka sekund. Owe materiały to po pierwsze filmy propagandowe III-ej rzeszy, dla której miasto Żywiec miało być wzorcową, modelową osadą. Po drugie, podobnie bezcenne, pamiątki rodzinne żywieckiej rodziny zamieszkałej na Rudzy, którą w 1930 roku oraz zaraz po wojnie odwiedzili amerykańscy krewni - stąd ich sprzęt jak na owe czasy był bardzo dobry tj. cytując klasyka z planu; "kamerka ani niemiecka, ani radziecka tylko ta najlepsza... amerykańska".
Jak przebiegała praca z tym materiałem?
Powstał klip, do którego z racji trwającego 4 min utworu, wykorzystałem tylko niewielką część zgromadzonych materiałów.
Pomyślałem, że skoro tak bezinteresownie wszedłem w posiadanie tych filmów, to mając technieczne możliwości, obrobię je na swój, amatorski sposób i być może ktoś się tym zainteresuje, zwłaszcza że miałem je ze wszystkich stron solidnie "przekopane". Z czasem, odtwarzając je odwiedzającym mnie znajomym przekonałem się że takich rzeczy nie wypada trzymać w szufladzie...
O ile dwudziestolecie międzywojenne nakręcone przez wspomnianych Amerykanów, nie napawało większych trudności bo chronologicznie i jakościowo się tam wszystko zgadzało (zawitali do nas latem 1930 roku. Dokumentowali dzielnicę Rudzę gdzie ich goszczono. Z kamerą zawędrowali m.in; na Rynek, mecz Koszarawy, w nasze Beskidy. Filmy nakręcili dobrym sprzętem jak na owe czasy, a one same, przechowywane w dobrych warunkach od razu nadawały się do wykorzystania), o tyle filmy nakręcone przez niemieckich propagandzistów to już było wyzwanie. Te owe dziesiątki zlepków kadrów trzeba było poskładać w pewną chronologiczną całość bo momentami przeskok z wątku na wątek w takim nawet najkrótszym filmie potrafił być znaczny (nawet kilkuletni). Trzeba było skupić się na porach roku tj. wyglądzie drzew a nawet nastrojach samych okupantów. To pozwoliło dostrzec a następnie uporządkować pięć takich głównych wątków wyłaniających się z owych obrazów tj;
- 1- pierwsze lata okupacji gdzie dumnie prezentują siłę na ulicach naszego miasta,
- 2- nazwijmy to roboczo "rozkwit" tj. dożynki roku 1942 oraz 1943,
- 3-gry, zabawy owego okresu zarówno mundurowych jak i ich rodzin,
- 4- uroczystości pogrzebowe dwóch niemieckich policjantów w roku 1944,
- 5- musztry, przegrupowania na obecnej Alei Wolności gdzie stacjonowali.
Ostanie 3 min. filmu to, mam nadzieję, dość zgrabne przejście do czasów współczesnych żeby na końcu przedstawić kilka retrospekcji.
Na to wszystko nakładały się wyzwania techniczne. Żeby film wyglądał w miarę realnie to tam gdzie był nakręcony nienaturalnie wolno bądź komicznie wręcz szybko to trzeba było odpowiednio obrobić i popracować nad tempem.
Osobnym wyzwaniem było udźwiękowienie całości na potrzeby, nazwijmy to szumnie; "wersji kinowej". Dysponowaliśmy tylko i wyłącznie filmami niemymi, ale ja, jako wielbiciel twórczości Bogusława Wołoszańskiego, który w swoich przekazach pracował na podobnych starociach, uciekłem się do podobnych metod i zabiegów, których jednak nie zdradzę.
Życzę miłego odbioru oraz mnóstwa wrażeń. Takie filmy są o Warszawie, są o Krakowie. Dołożyliśmy wszelkich starań żeby i Żywiec miał taki!