Czy wiecie, że dworzec kolejowy w Żywcu wcale nie miał znajdować się w tym miejscu, w którym znajduje się obecnie?
Pierwotnie miał on stanąć w Łągu - czyli w miejscu, gdzie dziś znajduje się zajezdnia MZK. Zwrócono się wówczas do rajców miejskich o wykup gruntów. Włodarze nie wyrazili na to zgody, argumentując:
"bydzie nam tu kopcić pod nosem, a i o ogień nie trudno".
Trzeba pamiętać bowiem, że nieopodal planowanego dworca mieściły się stodoły należące do mieszkańców Rudzy.
Jeden z gospodarzy o nazwisku Dowsilas, właściciel stodoły, przez środek której wytyczono linię kolejową, mówił wśród sąsiadów:
"Co oni myślom, że jo tam byde siedzioł i wrota od stodoły odmykoł jak ta kóleja pojedzie".
Wobec wspomnianego sprzeciwu zlokalizowano więc dworzec w gminie Zabłocie. Pociągnęło to za sobą rozkwit dzielnicy. Również mieszczanie szybko uświadomili sobie jaki błąd popełnili. Dotarcie z rynku do dworca stanowiło pewnego rodzaju problem. Można było dostać się tam pieszo, a w przypadku większego bagażu - dorożką. Dlatego też, przed wojną narodził się pomysł budowy linii tramwajowej, pomiędzy dworcem a rynkiem. Pisaliśmy o tych planach TU. Należy także pamiętać, że entuzjastyczne podejście do kolei nie bylo powszechne w XIX wieku. Przykładowo ludność z okolic Węgierskiej Górki na spotkanie pierwszego pociągu wyszła z widłami i wrogimi okrzykami.
Pierwszy budynek dworca powstał w roku 1878, gdy połączono Bielsko z Żywcem linią kolejową. W roku 1884 wybudowano szlak z Żywca do Suchej, co dało pośrednie połączenie z Krakowem. Kolejną ważną rozbudową było połączenie ze Zwardoniem, a dalej przez Słowację z Wiedniem. I tak Żywiec znalazł się na mapie linii Transwersalnej. Nie lada ciekawostką jest to, że wyjeżdżając tzw. "Sznelcugiem" z Żywca w godzinach południowych, docierało się do Wiednia na... kolację!
Jak wyglądał pierwszy dworzec w Żywcu? Możemy go zobaczyć na starych kartach pocztowych. Był więc długim jednopiętrowym budynkiem, nie różniącym się zbytnio od innych, znajdujących się w monarchii austro-węgierskiej. Jedyną pozostałością po tym okresie jest budynek stojący przy dworcowym placu, prostopadle do obecnego dworca. Co jeszcze ciekawsze, Żywiec posiadał dużą parowozownię, która mieściła się w okolicach wiaduktu przy ulicy browarnej. Niestety rozebrano ją zaraz po II wojnie światowej.
Prawdopodobnie jeszcze przed I wojną światową budynek dworca otrzymał wygląd, podobny do tego, jakim widzimy go dziś. Wszystko za sprawą żywieckiego budowniczego - Roberta Fussgangera, który przebudował obiekt w stylu podhalańskim. Zatem, otrzymał dworzec wysokie dachy z naczółkami i drewnianymi szczotkami oraz halę dla podróżnych z wielkimi łukowymi oknami, nakrytą drewnianym stropem. Na ścianach zewnętrznych dworcowej hali, wokół okien w tynku utworzone były duże donice w stylu zakopiańskim, a w nich bujne krzewy i stylizowane kwiaty. Główne wejście do poczekalni, podobnie jak dziś, flankowały kamienne figury orłów z lekko rozpiętymi skrzydłami. Uroku żywieckiego dworca dopełniało zadaszenie od strony torów.
Było ono podobne do tego, które możemy dziś oglądać np. na dworcu w Bielsku-Białej. Zadaszenie było wsparte na żeliwnych kolumnach, wokół każdej na wysokości 2 m. przymocowane były koszyki, w których w okresie kwitnienia barwiły się petunie i szałwie, a całości dopełniało dzikie wino. Opisywany budynek został zniszczony pod koniec II wojny światowej. Obecny dworzec został dokładnie odbudowany według planów Fussgangera.
Warto na zakończenie zauważyć, że plac przed dworcem prezentował się o wiele ładniej, zamiast "bud" znajdowały się przed nim drzewa, kolorowe kwiaty. starsi mieszkańcy Żywca zapewne pamiętają ten widok oraz znajdujący się tam pomnik poświęcony Legionom Polskim...
Oprac.: WM
Źródła: materiały Muzeum Miejskiego w Żywcu