Kultura

Biblioteczka miłośników Żywiecczyzny ma szansę wzbogacić się o kolejny, nowy XI numer „Groni”. Jaki jest nowy numer? Czy jest ciekawy? Czy skłania do refleksji i dalszych badań? I wreszcie, czy warto wzbogacić swoje zbiory o tę właśnie publikację?

Jak informuje wydawca, od roku 2011 „Gronie” ukazują się jako rocznik. Zmienił się również skład komisji redakcyjnej. Pod charakterystyczną okładką czytelnik znajdzie pismo o słusznej objętości, w trakcie lektury objętość ta okazuje się jednak pozorna. Świadczą o tym przypadkowe zdjęcia (kota lub mężczyzn na szlaku górskim s. 135; s.137) w żaden sposób nie odnoszące się do artykułu, przy którym zostały zamieszczone. Niekorzystnie prezentują się także artykuły-zapchajdziury, czyli np. relacje z opłatka w TMZŻ. Miejsce dla takich publikacji to raczej prasa lokalna - tygodnik, a nie czasopismo, które ma lub miało aspiracje naukowe.

Zmiana cyklu wydawniczego nie przyniosła zmian jeżeli chodzi o jakość wydania pisma. Wydawca nie postarał się nawet o lepszy papier, bądź o to by wartościowe fotografie, jak choćby te z tekstu Dariusza Piotrowskiego o szmaragdach Cesarzowej Marii Ludwiki i Księżnej Alicji Habsburg, znalazły się na kredowym papierze i były kolorowe. Kilka artykułów przez to traci swe walory. Podobnie jak w numerze X zdecydowanie zabrakło pracy korektorskiej i edytorskiej. Liczne literówki, błędy stylistyczne obniżają poziom publikacji. Rzutuje to również na artykuły poruszające istotne kwestie z punktu widzenia historii naszego regionu, jak np. wspomnienia o Sporyszu Mieczysława Ryczkiewicza.

Spory niedosyt pozostawia prezentacja pióra Janiny Szczelinowej dotycząca poezji Wandy Miodońskiej. Autorka podejmuje próbę charakterystyki tej twórczości, lecz nie podejmuje rzetelnej i wnikliwej analizy i interpretacji utworów. Powierzchowne i często banalne uwagi Autorki spłycają zarówno twórczość Wandy Miodońskiej, jaki i sam materiał badawczy.

„Gronie” przeznaczone są w głównej mierze dla osób zainteresowanych historią regionu, większa część artykułów porusza właśnie tę tematykę. Czytelnik znajdzie w tym numerze ciekawe teksty, przynoszące nowe informacje o naszym regionie – należy tu wspomnieć o artykule Bożeny i Bogusława Chorąży o nowych odkryciach osadnictwa prehistorycznego na Podbeskidziu i Żywiecczyźnie. Niestety czytelnik zapoznany z historią regionu oraz poprzednimi numerami „Groni” czy innymi wydawnictwami o tematyce regionalnej, zauważy też wiele treści wtórnych. Należy również podkreślić, że region to nie tylko historia ale także aktualne problemy i nowe inicjatywy, o których warto pisać.

Porównując dwa roczniki poświęcone tematyce regionalnej: „Kalendarz Beskidzki 2012” – Almanach Towarzystwa Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia oraz „Gronie” – wydawnictwo Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej, trudno oprzeć się wrażeniu, że "Gronie" na tym tle wypadają po prostu "blado". Bielski rocznik, wydany został na kredowym papierze, porusza on spektrum różnorodnych tematów – od tematów historycznych po współczesne. Może Stanowić dla obecnej redakcji „Groni” cenną wskazówkę, w jakim kierunku warto podążać.

Każdy miłośnik Żywiecczyzny zapewne dołączy do swoich zbiorów XI numer „Groni”, niestety nie każdy wie, że numer ten ukazał się. Nie ma o tym fakcie żadnej informacji ani w prasie, ani na portalach internetowych, a nawet na stronie wydawcy. Natomiast gablota na ul. Zamkowej, gdzie ową informację o wydawnictwie można znaleźć, to na dzisiejsze standardy zdecydowanie za mało.

Autor: Rafał Mołdysz, Wojciech Mirocha