Kultura

Środa była dniem, kiedy to Żywiecka Biblioteka Samorządowa otworzyła swoje podwoje dla wernisażu wystawy malarskiej Mikołaja Kastelika.

Mowa tutaj o artyście z Rychwałdu, który maluje ustami. Urodzony w 1964 roku mężczyzna, skutkiem wad wrodzonych, cierpi na niedowład kończyn górnych i dolnych. Dzięki przeprowadzonym operacjom, czy pomocy techniki – m.in. wózka inwalidzkiego, może się w dużym stopniu samodzielnie poruszać, jednak jego ręce pozostały niesprawne. Mikołaj Kastelik, przy swoim dramatycznym losie, odnalazł się pośród farb i sztalugi. Maluje obrazy ustami. Należy do Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami. Żywiecka wystawa, czy wernisaż, nie były dla niego chyba nowością. Obrazy swoje miał już prezentowane wcześniej w wielu miejscach, w tym nawet w Warszawie, czy we Wrocławiu.

Środowy wernisaż stanowił otwarcie żywieckiej ekspozycji. Uświetnił go swoją osobą wiceburmistrz Żywca Marek Czuł. Przede wszystkim jednak uświetnił go przybyciem sam Mikołaj Kastelik, podczas wernisażu prezentując swoją pracę – fizyczną i twórczą – na żywo. Malował. W międzyczasie zebrani mogli usłyszeć nieco od niego samego i opiekunów, na temat specyfiki tej działalności. Nie trzeba było tych słów, by się domyśleć, że dla osoby o takiego rodzaju przymusowym stylu życia malowanie jest kolosalnie ważnym sposobem. Sposobem na samego siebie na zaistnienie, na wyrażenie się, na życie i każdą kolejną godzinę, na pasję. Można napisać wprost, że czasem i na chleb. Związek Artystów Malujących Ustami i Nogami stara się, by ci twórcy mogli mieć też przez swoje działanie wsparcie dla swojego – bardzo często niestety niedomykanego – budżetu osoby niepełnosprawnej. Uczestniczący w spotkaniu mogli przyglądać się procesowi powstawania obrazu, a przynajmniej fazie nakładania farby. Praca – wręcz dosłowna Mikołaja Kastelika – o tyle tym bardziej mogła wzbudzić podziw, że a żywo widać było, jak ciężka ona jest fizycznie. Dla osoby niezorientowanej może to nie być oczywiste, jednak takie malowanie polega w przeważającej części na ruchu karku, a więc części ciała podlegającej szybkiemu przepracowaniu, nawet gdy jest wytrenowana. W efekcie, ilość prac, jakie pan Mikołaj jest w stanie stworzyć w ciągu roku, ogranicza się do 5-8 sztuk. Tym większy więc podziw wzbudza ilość ich, jaka zaprezentowana została w żywieckiej bibliotece i wisi nadal. Warto wstąpić i zobaczyć.

Autor: Michał Cichy