Zapowiada się, że również w tym roku górale z Ujsół podpalą wysokie ognisko zwane wawrzyńcową hudą. Będą to już 42. Wawrzyńcowe Hudy.
– O tym ostatecznie zadecydował ten obrzydliwy wirusek, który poprzewracał nasze życie do góry nogami – mówi wójt gminy Ujsoły Tadeusz Piętka. – On w tym roku rządzi i dzieli, on rozdaje karty. Jedno jednakże nie ulega żadnej wątpliwości: wawrzyńcowa huda zapłonie w Ujsołach na pewno. Tak jak to było rok temu i tak jak to było sto czy dwieście lat temu. I wreszcie tak, jak to było wtedy, kiedy zapłonęła po raz pierwszy, przeganiając z Ujsół zarazę tam, gdzie pieprz rośnie...
Okazuje się, że epidemie w dawnych czasach wielokrotnie nawiedzały Beskidy, dziesiątkując ludność, również Ujsoły. Jak głosi miejscowa legenda, ogień przepędził chorobę ze wsi. A było to tak...
Dawno, dawno temu na Ujsoły padł blady strach z powodu zarazy dziesiątkującej wieś. Mieszkańcy przestali wychodzić z domów, wypasać owce i orać pola... Pewien gazda, a był to Wawrzyn Sporek, zobaczył we śnie słupy ognia buchające od ziemi do nieba. Zerwał się na równe nogi i popędził do księdza, aby mu to opowiedzieć. Ksiądz zaradził, aby na najwyższych wierchach o północy zapalić wysokie ognie. Gazda powbijał w ziemię drewniane pale, poukładał jałowce, chrust i całość podpalił. Wkrótce radość zagościła w Ujsołach, bo zaraza minęła, jak ręką odjął. Odtąd ujsolanie wierzą, że to św. Wawrzyniec – patron ognia ochronił wieś od wszelkiego zła i niechybnej zagłady. Kto wie, być może tegoroczna, 20-metrowa huda przegoni i koronawirusa...
– Historia, ponad głowami wielu pokoleń, zatacza wielkie koło – kontynuuje Tadeusz Piętka. – Znów mamy czas zarazy i znów sięgamy po ogień, aby tę zarazę wypalił do cna. Zaryzykuję stwierdzenie, że tegoroczne podpalenie wawrzyńcowej hudy nabierze wyjątkowego i przejmującego sensu. Oto niespodziewanie dla nas samych wracamy do źródeł. To świetna lekcja dla każdego z nas. Warto się nad nią pochylić i odrobić ją ze zrozumieniem.
Zdjęcie: Ujsoły