Sport

W czerwcu tego roku można było zauważyć tąpnięcie w świecie polskiej lekkiej atletyki. Prokuratura warszawska zajmowała się sprawą, wynikającą z doniesienia jednego z wykonawców nawierzchni lekkoatletycznych. Miało to związek z powstałym za rządów PO – PSL, wartym kilkaset milionów złotych, programem budowy stadionów lekkoatletycznych. Fundusze na ten cel przyznawało Ministerstwo Sportu i Turystyki, opiniował wymogi techniczne Polski Związek Lekkiej Atletyki. O granty mogły ubiegać się samorządy albo szkoły wyższe.

O co chodziło?

Rzecz tyczyła się rozmowy, jaka miała miejsce w jednej z żywieckich restauracji. Odbyła się pomiędzy wiceprezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki – Zbigniewem P., a przedstawicielem zarejestrowanej w Żywcu firmy która miała być podwykonawcą nowych bieżni. W rozmowie wzięła też udział osoba trzecia, pośrednik. Przedstawiciel wrocławskiej firmy, produkującej konkretne nawierzchnie włoskiego producenta. Zbigniew P. natomiast, to znany działacz lekkoatletyczny z Podbeskidzia. Był prezesem klubu lekkoatletycznego Sprint Bielsko-Biała. Pomysłodawca i organizator mitingu „Beskidianathletic”. Rozmowę odbywał jako wiceprezes Polskiego Związku Lekkoatletycznego do spraw inwestycji. Na stanowisko to był wybrany w październiku 2012 roku. Temat rozmowy w Żywcu stanowiła przebudowa stadionu lekkoatletycznego w Rybniku, w roku 2013, a w szczególności jego bieżni. Obiekt został oficjalnie otwarty 12.09.2014 roku. Prace wykonała wybrana w przetargu firma Eurodom z Żywca, za kwotę 8,8 mln złotych. Miasto Rybnik otrzymało 1 min. złotych dofinansowania od Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach „Programu Rozwoju Inwestycji Sportowych”. Od początku kontrowersje wzbudzał jego status.

Po 3 latach jednym ze skutków tego spotkania w Żywcu stało się doniesienie do prokuratury, złożone przez reprezentanta wrocławskiej firmy Saltex Europa, podwykonawcy, na wiceprezesa P.. Po krótkim czasie telewizja Tvp.info dotarła do nielegalnie wykonanego nagrania tej rozmowy, które z początku nie było znane prokuraturze.

Jaki zarzut?

„Prokuratura Rejonowa w Warszawie prowadziła postępowanie w sprawie wejścia w porozumienie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w latach 2011 – 2015 w Warszawie, działaczy PZLA z przedstawicielami producentów nawierzchni lekkoatletycznych oraz działania na szkodę instytucji, na rzecz których były dokonywane przetargi na budowę obiektów, realizowanych w Programie Rozwoju Infrastruktury Lekkoatletycznej” - powiedziała w rozmowie z TVP.info rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prokurator Agnieszka Zabłocka – Konopka.

Zbigniew P. został odsunięty od pełnionych funkcji na czas prowadzenia dochodzenia.

Sprawa zrobiła się głośna medialnie. Szybko rzuciła ponury cień niepewności na cały program budowy stadionów, stworzony przez koalicję PO - PSL. Przy budowie obiektu treningowego subwencja stanowiła 1,2 miliona złotych. Jeżeli jednak budowano obiekt certyfikowany, na którym będzie możliwość rozgrywania zawodów sportowych pod szyldem PZLA, wówczas można było liczyć na znacznie większe zwroty. Nawet powyżej 30% wartości inwestycji. Od przedstawicieli związku zależało, do którego typu budowa będzie zaliczona. Tutaj prokuratura dostrzegła możliwości korupcyjne i badała je, między innymi w kontekście nielegalnie nagranej w Żywcu rozmowy. Prokuratura sprawdzała, czy ogłaszane na przestrzeni lat 2009 – 2015 przetargi na tworzenie obiektów lekkoatletycznych nie były organizowane pod konkretnych i wiadomych producentów nawierzchni bieżni ze Szwajcarii i Włoch.

Śledczy dociekali też, czy działacze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki wywierali jakiś nacisk na samorządy, aby te stawiały na jakieś konkretne rozwiązania.

Zbigniew P. twierdził, że była to prowokacja, a jego słowa miały na celu tylko i wyłącznie o dobro powierzonego mu odcinka i wybór marki nawierzchni, gwarantującej najlepszą jakość.

Jaki wynik?

Warszawska Prokuratura Rejonowa,w październiku tego roku, umorzyła śledztwo. Zgromadzone materiały nie dały podstaw do postawienia zarzutów. Według „Przeglądu Sportowego” sugerowane w doniesieniu do prokuratury „preferowanie”, to związana ze specyfikacją przetargu próba zagwarantowania spełnienia norm i wymogów związku. Nie wszystkie funkcjonujące na rynku produkty te normy spełniają.

Zbigniew P.  twierdzi, że doniesienie było swego rodzaju zemstą ze strony kontrahentów, za niespełnienie ich oczekiwań, co do warunków budowy. Całą sprawę przypłacił kłopotami ze zdrowiem. W listopadzie bieżącego roku wybrano go ponownie wiceprezesem.

Autor: Michał Cichy