Serial pt. „TW Paweł Góral” trwa, a Instytut Pamięci Narodowej nie daje za wygraną. Oczekuje obecnie na wyznaczenie terminu posiedzenia w sprawie apelacji, jaką prokuratorzy katowickiego Biura Lustracyjnego IPN skierowali kilka tygodni temu do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Odwołali się od nieprawomocnego orzeczenia Sądu Okręgowego I instancji z grudnia ub. roku, który oczyścił obecnego burmistrza Żywca z zarzutu kłamstwa lustracyjnego.
Ślad emocji, które wywołuje temat, można odnaleźć na koncie społecznościowym burmistrza. Napisał on 19 marca br. w kontekście procedowania ustawy o zmianie ustawy o IPN ”To jakiś absurd, że posłowie chcą reorganizować IPN. Raczej powinni go zlikwidować! A prok. pionu lustracyjnego zagonić do prok. rejonowych do roboty!”.
Póki co jednak likwidacja IPN to, zwłaszcza obecnie - w kontekście obecnego układu politycznego, tematów Bolków, Kiszczaków i Jaruzelskich - mrzonka. Szykuje się raczej jego wzmocnienie i nowe zadania. W Sejmie pracują nad stosowną ustawą.
W kontekście przeszłości burmistrza Antoniego Szlagora sprawa jest nadal w zawieszeniu. Przypomnijmy, toczy się juz od kilku lat, czyli od momentu, gdy burmistrz Szlagor skutecznie złożył oświadczenie lustracyjne, w którym potwierdził, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Takie oświadczenia składa się m.in. kandydując w wyborach samorządowych. Śledczy IPN bazując na materiałach dowodowych skierowali wówczas do Sądu Okręgowego wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego. Jak uzasadniali,
„z materiału dowodowego wynika, iż Szlagor był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Paweł Góral". Miał przekazać szereg istotnych informacji o duszpasterstwie akademickim
w Krakowie, gdzie studiował, za co przez dwa lata od maja 1971 r. pobierał comiesięczne wynagrodzenie. Bezpieka chciała ponownie namówić Szlagora do współpracy w latach 80., ale odmówił” {źródło TVN 24}.
Był rok 2012 i w katowickim sądzie rozpoczęło się postępowanie, po czym w sierpniu 2014 roku Sąd I instancji orzekł, że burmistrz w złożonym wcześniej oświadczeniu o współpracy z SB, a raczej o jej nieistnieniu, nie skłamał. IPN w następstwie złożył zapowiadaną wcześniej apelację. Sprawa otarła się o Sąd Apelacyjny w Katowicach, który 5 lutego 2015 roku uchylił orzeczenie I instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Zaczęła się zatem toczyć od nowa. Kolejne orzeczenie z 10 grudnia 2015 roku również było po stronie burmistrza Antoniego Szlagora.
IPN po uzyskaniu uzasadnienia tego orzeczenia sformułował apelację i przesłał ją do sądu II instancji. Terminu posiedzenia jeszcze nie wyznaczono. Ale sprawa, mimo rozwlekłości, jest coraz bliżej końca.
Warto w tym miejscu dodać, że procesy lustracyjne zwykle nie są oczywiste. Związkowca i działacza opozycji PRL Mariana Jurczyka z zarzutu kłamcy lustracyjnego oczyścił dopiero Sąd Najwyższy, a burmistrz Polic obronił się dopiero w trzeciej apelacji, po 5 latach procesowania się i dwóch skazujących orzeczeniach.
Dodajmy, że osoba uznana prawomocnie przez sądy za kłamcę lustracyjnego traci pełnioną funkcję i przez okres od 3 do 10 lat nie może pełnić funkcji publicznych. W tych okolicznościach ze „stołkami” pożegnali się np. były burmistrz Pszczyny, były radny wojewódzki z Żywca czy wójt Konopisk. Niektórzy ze skazanych za kłamstwo mają juz za sobą czas obowiązywania tego zakazu.
2 kwietnia burmistrz Antoni Szlagor obwieścił na twitterze - w formie sugerującej spóźniony primaaprilisowy żart: „Wczoraj dostałem propozycję objęcia funkcji likwidatora IPN. Nie przyjąłem! Chętnie zostałbym prokuratorem IPN, aby ścigać obecnych z IPN!”. Na razie jest - póki co - odwrotnie.
Autor: Joanna Jakubiec