Komputer posiadający w miejscu twardego dysku stację dyskietek, oraz zaledwie 16 kB pamięci RAM, kamera wideo o rozmiarach solidnej cegły, walkmen, radioodbiornik, pager, kasety VHS i magnetofonowe jako nośniki filmów i muzyki… Jeśli pamiętasz choć część tych „gadżetów” jesteś pewnie „dwudziestoparolatkiem plus”, zaś dla Twoich młodszych o zaledwie kilka lat znajomych mogą to być już definitywnie relikty przeszłości. Choć na co dzień tego nie zauważamy, przedmioty, jakimi na co dzień się otaczamy, zmieniają się niezwykle dynamicznie. Dziś miejsce większości powyższego ekwipunku zajmuje jeden mały telefon komórkowy. A konkretnie smartfon…
7.00. Pobudka. Obudzony ulubioną melodią wygrywaną przez telefon, popijam poranną kawę czytając maile, które „spłynęły” przez noc na moją komórkę. W drodze do biura w autobusie czytam prasówkę surfując na smartfonie po portalach z newsami. Przesyłam MMS-a z sobotniej wycieczki, oraz sprawdzam rzeczy do załatwienia na dziś w E-kalendarzu. Potem tylko upewniam się co do pięknej pogody na dziś (mruga do mnie elektroniczne słoneczko) i jestem gotowy do pracy, której podstawą jest wykonywanie i odbieranie połączeń oraz sms-owanie. Mojego smartfona mam stale przy sobie…
14.00. Przerwa na lunch. W sklepie płacę komórką dzięki usłudze płatności elektronicznej oferowanej przez mojego operatora. Potem w czasie posiłku wysłuchuje mojego kolegi, podekscytowanego flirtem z jego nową dziewczyną poznaną za pośrednictwem portalu randkowego zainstalowanego na jego telefonie. Przy stoliku obok młody chłopak chwali się znajomym funkcjami swojego nowoczesnego aparatu.
22.00. Relaks. Kończę dzień słuchając ulubionego zespołu. Oczywiście z telefonu, bo tak najłatwiej, a do tego mam na nim dostęp do e-booków, które przenoszą mnie przed snem w fantastyczne krainy… Coraz bardziej uzmysławiam sobie, że smartfony rewolucjonizują nasze życie prywatne i zawodowe.
W korzystaniu z nich niezwykle szybko doganiamy Koreę Południową, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wielką Brytanię, USA, jesteśmy na równi z Indiami, a prześcignęliśmy już Brazylię i Chiny. Jedynym urządzeniem mobilnym, które jest jeszcze na razie popularniejsze od smartofnów, pozostają tylko laptopy. Typowe domowe PC-ty – jeszcze niecałą dekadę temu marzenie każdego nastolatka i towar luksusowy, na który było stać tylko niektóre gospodarstwa domowe – zdecydowanie odchodzą do lamusa. Wystarczy podać kilka danych liczbowych. Zgodnie z raportem firmy Canalys już w 2011 roku do sklepów na całym świecie dostarczono łącznie 487,7 mln smartfonów. To o ponad połowę więcej niż rok wcześniej, oraz znacznie więcej niż komputerów (i to zarówno standardowych PC, jak i tabletów oraz laptopów!). W samym 2012 r. w naszym kraju sprzedano taką ilość, że średnio ma je co ósmy z nas, zaś, zgodnie z prognozami Pyramid Research, do dwóch lat liczba ta podwoi się.
Sprzedaż urządzeń napędza rynek oprogramowania na nie. Z analiz firmy Gartner wynika, że w minionym roku liczba ściągnięć aplikacji mobilnych wyniosła przeszło 46 miliardów, rok wcześniej „zaledwie” 25 miliardów. By opisać to bardziej obrazowo – w ciągu minionych dwunastu miesięcy średnio każdy mieszkaniec naszej planety zainstalował na swoim smartfonie sześć i pół aplikacji mobilnej. W tej części rynku przodują programy stworzone na platformę Android, do której należy ponad połowa rynku. Rekordowo wzrasta także liczba wejść na strony internetowe za pośrednictwem smartfonów. Ciekawostką staje się ankieta ogłoszona na portalu Onet, w której zapytano czytelników, co zawsze mają ze sobą. Niemal 100% odpowiedzi zawierała słowo „telefon”, z wykluczeniem tylko miejsc typu prysznic czy basen, co zresztą może być pewną wskazówką dla producentów co do przyszłych rozwiązań technicznych…
Skąd bierze się popularność tego typu gadżetów? Smartfony łączą w sobie większość funkcji, jakie posiadają komputery oraz tradycyjne telefony komórkowe, do tego są poręczniejsze, zawsze mamy je przy sobie Przez fakt ich stałej obecności w naszym życiu codziennym stają się także świetnymi narzędziami marketingowymi. Przykładem tego może być wdrożona przez firmę B-Media, specjalizującą się w nowoczesnych formach reklamy, aplikacja mobilną dla Hotelu Dębina w Żywcu, która zawiera prezentację Hotelu oraz umożliwia stałe komunikowanie się z klientami i informowanie ich o nowych wydarzeniach związanych z jego działalnością. Co więcej, dzięki aplikacji zyskują Klienci, gdyż po zainstalowaniu jej na swojego smartfona, mają dostęp do niektórych darmowych usług w Hotelu (SPA), oraz do konkretnych rabatów. Czyli wszyscy są zadowoleni: Hotel rozwija swoją ofertę, a goście mają dostęp do tańszych usług.
Firma w aplikacjach mobilnych widzi także przyszłość turystyki. Jak twierdzi Robert Słonka z firmy B-Media: „Aplikacje mobilne są uzupełnieniem form promocji stosowanych przez podmioty działające na rynku turystycznym, oraz organizacji samorządowych zainteresowanych rozwojem usług w tej dziedzinie. Przykładem niech będą E-Przewodniki po regionach, miastach czy konkretnych szlakach turystycznych. Ułatwiają poznanie regionu, wskazują ciekawe miejsca, podpowiadają, gdzie można dobrze zjeść, oraz w którym hotelu się zatrzymać, a dzięki technologii GPS nie pozwalają się zgubić. Ale aplikacje mobilne to także możliwość komunikowania się gmin, instytucji kultury, firm sportowych, restauracji i pubów czyli wszystkich, którzy mają swoją ofertę skierowaną zarówno do mieszkańców danego regionu jak i turystów. Aplikacja stanowi najbardziej bezpośredni kanał komunikacji, pomiędzy usługodawcą (operatorem turystycznym), a turystą odwiedzającym dany region, w tym przypadku Żywiecczyznę”.
Kolejnym znakiem czasu i kierunku rozwoju rynku stał się niedawny news dotyczący zaprzestania produkcji netbooków przez największych graczy na tym rynku – Acer i Asus. Czy za parę lat taki sam los może spotkać smartfony? Analizując rekordowo prężny rozwój tego rynku, ogólne trendy na rynku oraz zmiany, jakie zachodzą w naszym życiu codziennym, można wróżyć raczej tendencje odwrotną…
Autor: Jacek Walewski
Kopiowanie materiałów zabronione.