Wydarzenia

Mam wielką radość napisać Ci dzisiaj Drogi Czytelniku o czymś, co akurat bardzo mocno nęka wszystkich ludzi, a przede wszystkim w naszym pięknym kraju. To choroba społeczna numer jeden. Podobnie zresztą jak w kraju oddalonym od nas o odległość pięknego oceanu – Meksyk. Jaka  jest diagnoza, jak nazywa się to schorzenie? Czytaj uważnie: co inni sobie o mnie pomyślą.

Tylko pomyśl, jak wiele tracimy zastanawiając się co sobie ludzie pomyślą? I tutaj tak naprawdę moglibyśmy napisać poemat epicki z tym związany, bo codziennie dzieje się coś, co powinno się wydarzyć, ale ostatecznie jest to odwrócona wersja rzeczywistości. Pamiętam doskonale, jak kiedyś, co zresztą się pojawiało nawet regularnie dostawałem ochrzan od rodziców za to, że w listopadzie i w grudniu za to, że pragnąłem jeździć rowerem po ulicach. Z jakiego powodu? „Bo ludzie będą mówić…” A niech sobie mówią.

Jak często zdarza lub zdarzało Ci się na przykład ubierać się tak, jak dana grupa to robi tylko po to, by się na siłę przypasować, by Cię polubiano takim, jakim nie jesteś? Co sobie pomyślą inni, jak się inaczej ubiorę? Hmmm, ubiorę się więc tak samo jak reszta.

Chciałbyś zrobić w życiu coś zwariowanego, szalonego, co uwolni Twój nieokiełznany potencjał i kreatywność, ale z jakichś tajemniczych powodów tego nie robisz…Być może chciałeś kiedyś z ukochaną, ukochanym zatańczyć na moście pełnym ludzi? Albo chodzić po ulicy pełnej ludzi z ręką wysoko podniesioną do góry i uśmiechniętą twarzą?

Pamiętam doskonale, jak rok wcześniej chodziłem po sklepach z odzieżą w poszukiwaniu czegoś, co zmieni mój styl ubierania. Szukałem czegoś mocnego, co podkreśli jeszcze bardziej dobry emocje, jakie lubię mieć w sobie podczas kontaktu z ludźmi. I tak oglądałem sobie różne kapelusze na głowę, przymierzałem sobie i wyobrażałem sobie jak noszę je na co dzień. I wiesz co? Nie kupiłem wtedy żadnego, bo za bardzo myślałem o tym, co sobie o mnie inni pomyślą, gdy mnie zobaczą. Ale w tym roku zdecydowałem się na to, nie żałuję niczego, dobrze mi z tym, inni bardzo przyjemnie na mnie reagują.

I jak to zwykle bywa: strach ma zawsze wielkie oczy. A prawda jest jeszcze bardziej brutalna: za dużo myślimy o problemach a w większości sytuacji nam się to nie wydarza. Kiedy przypomnisz sobie swoje najmłodsze lata to uświadomisz sobie jak to często rodzice mówili do Ciebie, że tego nie wolno, tamtego nie wypada, bo…powodów jest mnóstwo, ale oni dodają także: „co inni sobie pomyślą”. I tak potem idziemy wszyscy w życie pełni ograniczeń, z założonymi kajdankami, funkcjonującymi w niewolniczym świecie stworzonym przez innych, przez naszych najbliższych.

Rodzice, w dobrej wierze, zwykli nas bardzo często porównywać do naszych rówieśników. Prowadząc nawet „wyścig zbrojeń”. Najlepszy przykład? Hmmm, komunia święta. Rodzice i inni bliscy potrafią swoim pociechom kupić, podarować bardzo drogie prezenty tylko dlatego, by inne dziecko było „gorsze”, miało gorsze podarunki. A  kiedy jesteśmy dorośli potrafimy kupować drogie, niepotrzebne rzeczy tylko po to, by zrobić na złość sąsiadowi.

Ludzie nie potrafią sobie radzić ze swoimi problemami, a najważniejszym z nich jest niewola. Niewolą jest między innymi to, że kiedy wchodzisz do supersamu, to przy wejściu do półek z produktami czekają na Ciebie koszyki. Jakby nie można było wejść po zakupy bez nich? Czy można żyć szczęśliwie bez zakazów i kajdanek?  Można. Reguły społeczne są ważne, bo porządkują życie ludzi, ale są również do obejścia. I trzeba mieć jaja, by wyjść na ulicę i zacząć śpiewać na głos w biały dzień, bo tylko wtedy robisz coś zwariowanego, szalonego, bo czujesz, że żyjesz.

Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę regularnego wychodzenia poza schematy, ustalone porządki zachowań. Nie musisz być taki, jak Ci mówią inni. Bądź taki, jaki chcesz być i rób to, co chcesz robić niezależnie od opinii innych, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie będzie podobało. Pytanie tylko co z tym zrobisz? Czy się przejmiesz?

Autor: Sławomir Brak

Kopiowanie materiałów zabronione.