Wydarzenia

Przeżywając godzinę za godziną, dzień za dniem, miesiąc po miesiącu, rok w rok ciągle pojawiają się nowe pytania. Przynajmniej pojawiać się powinny. Z punktu widzenia jednostki, człowieka, który żyje tutaj na ziemi wśród innych ludzi. Czasy bowiem się zmieniają, albo jednak zmieniły się już jakiś czas temu. Tylko w głowie mamy ciągle cały czas to samo. To sprowadza do życia coraz to nowe problemy. Czy chcemy je sami naprawić? A gdzie tam. Dobrze nam z nimi. A winni tym problemom są inni ludzie. To oni są odpowiedzialni za wszystko, co nam nie wychodzi.

Przypominam sobie rok 2014, kiedy odwiedziłem Starostwo Powiatowe. Na sesji była obecna także Dyrektor Urzędu Pracy. Nachodzi mnie dziś pewna refleksja o miejscu dorosłego człowieka na współczesnym rynku pracy. O jego aktywizacji, miejscu w przedsiębiorstwie. To był także okres dyskusji o nowych programach kierowanych z Warszawy na rozwój lokalnego zatrudnienia. Nachodzi mnie jednak duża refleksja: jakim cudem decyzje urzędowe chcą dogonić zmiany zachodzące tu i teraz w tym miejscu, gdzie się znajdujemy? Jak długo jeszcze pokutować będzie przeświadczenie, iż robimy szkołę, studia a potem idziemy do pracy? Czasy się zmieniają a ludzie nie do końca patrzą na życie przez właściwe okulary.

żywiec ludzie

Nasze przedsiębiorstwa również nie nadążają za zmianami. Wykonywanie tej samej bądź podobnej, stałej pracy takiej, jaką robili nasi krewni, rodzice dziś wydaje się być już zwykłym absurdem. Idziemy po najprostszej linii, gdyż taki model kariery jest nam znany najbardziej. Tą decyzję wyznacza nam nasze najbliższe środowisko życia, czyli rodzina. Oczywiście, są od tego wyjątki.

Rewolucja przemysłowa wspominając historię jest już właśnie historią. Dzisiaj świat gospodarki nastawiony jest w większym stopniu na zupełnie inną aktywność. To nie oznacza, że takie miejsca pracy nie są dziś potrzebne. Świat dziś potrzebuje w dużej mierze jednak innych specjalistów. Czy się stoi, czy się leży to wypłata się należy – hasło socjalistycznej epoki lepiej dziś skasować z głowy. Jaką wartość bowiem ma do zaoferowania pracodawcy człowiek, który nie jest zaangażowany w to, co robi? A tylko wymaga wypłaty? Przedsiębiorstwa, firmy w jakiejś części robią podobne błędy. Kiedyś wystarczyło dać kartkę przy lokalnej ulicy na słupie, iż otwieramy osiedlowy sklep i hej. Inne formy bilboardowe także dziś działają. Ale na tym kończy się szukanie zainteresowania swoimi produktami. Dlatego firmy padają. Bo prezes uważa, że klient ma obowiązek do niego przyjść. Ten drugi na złość pierwszemu idzie do sąsiedniej firmy.

Naukowcy, psychologowie cały czas obserwują dzisiejszego człowieka i zmiany, jakie zachodzą w świecie. Czy my zmieniliśmy obraz siebie i swojej społeczności lokalnej, miasta, państwa? W poprzedniej epoce mówiło się o człowieku jako homo sovieticus. Najkrócej rzecz ujmując jest to typ ludzki, który żyje i mówi, wedle zasady: „daj, bo mi się należy”. Minęło 25 lat od ustrojowych przeobrażeń, jednak ciągle pozostaje wrażenie, że jeszcze wielu z nas żyje z taką naklejką. Znajdziecie to w związkach, gdzie ludzie wysysają z siebie energię życiową, czyli po prostu…biorą. Znajdziemy to w instytucjach, które czekają…na coś…I w wielu innych miejscach. Jak długo jeszcze? Ile mamy czekać na nowego człowieka? Po co jednak czekać? Aktywni ruszą do przodu, cała reszta zostanie w tyle. I będzie miała jeszcze pretensje do tych, co dali dyla i pokazali im plecy.

Autor: Sławomir Brak