Wydarzenia

Jedni mówią, że są oznaką wiosny, inni po wdepnięciu w nie klną lub mówią, że to „na szczęście”, dla innych z kolei stanowi to nie lada problem i uciążliwość. O co chodzi? Oczywiście o psie odchody, które – jak pokazuje życie – nie są przez właścicieli czworonogów sprzątane po swoich pupilach.

Pani Agata – przedszkolanka z Żywca – opowiada nam, że podczas spaceru w parku dzieci są narażone na psie kupy, gdyż ich właściciele nie sprzątają po zwierzętach wyprowadzanych na spacer. „Co gorsze, opowiada Pani Agata, gdy raz zwróciłam uwagę pani z pieskiem, że powinna sprzątnąć kupę, wyprodukowaną przez jej psa na parkowym trawniku, usłyszałam siarczystą odpowiedź, z której dowiedziałam się, że pani nie zamierza posprzątać śmierdzącego problemu, bo w parku nie ma koszy na psie odchody”. Jak sprawdziliśmy – nie do końca jest to prawda, ponieważ, choć jest ich niewiele, to kosze takie w żywieckim parku są. Czy są funkcjonalne? Niestety nie. Brak „narzędzi”, które pomogłyby w posprzątaniu – torebek, rękawiczek itp. Przykładowo w Pszczynie, na latarniach zainstalowano specjalne dozowniki, w których umieszczone są papierowe torby wraz z tekturową łopatką. Być może takie rozwiązanie sprawiłoby, że mieszkańcy Żywca chętniej sprzątaliby po swoich czworonożnych przyjaciołach?

Być może, bo patrząc racjonalnie ludzie sprzątać po zwierzętach po prostu nie chcą! Na osiedlach problem jest poważny, bo nie chodzi już o problem pobrudzenia obuwia, ale o nieprzyjemny zapach psich odchodów, towarzyszący osiedlowym trawnikom. Czy Miasto i Spółdzielnia „Gronie” walczy z tym problemem? Zapytaliśmy o to burmistrza Żywca Antoniego Szlagora. Jak zauważa burmistrz – „Sprawy porządkowe w tym również dotyczące sprzątania między innymi psich odchów  wynikają  między innymi z Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Żywca z 28 grudnia 2012r.  W Regulaminie wyraźnie jest napisane, że właściciel czworonogów powinien za nimi posprzątać. Jak życie pokazuje zdecydowana większość właścicieli  nie stosuje się do wyżej wymienionych  przepisów administracyjnych i porządkowych. W takich sytuacjach  bardzo rygorystycznie interweniuje Straż Miejska, która nakłada  mandaty. Zarówno miasto i Spółdzielnia Mieszkaniowa „Gronie” posiadają specjalne odkurzacze i starają się sprzątać za niewywiązującymi się z tego obowiązku właścicielami czworonogów. Pojemność pozbieranych przez nas odchodów jest porażająca. W przeszłości  na osiedlach mieszkaniowych  były ustawione specjalne pojemniki na psie odchody. Z biegiem czasu pojemniki zamienione zostały w ogólnodostępne kosze. Przeprowadzaliśmy wiele akcji informacyjnych, ulotkowych, plakatowych, przy płaceniu podatków przypominaliśmy o płaceniu podatków za zwierzęta oraz że za czworonogami ich właściciele  muszą sprzątać. Rozdawaliśmy wielokrotnie specjalne rękawiczki i woreczki. Niestety wszelkie działania w tej dziedzinie (zresztą nie tylko w Żywcu, w innych miastach również było podobnie) nie przyniosły  pożądanych efektów. Żeby te akcje przyniosły efekty to właściciele  muszą  chcieć sprzątać”. 

Jakiś czas temu w gazetce wydawanej przez spółdzielnię mieszkaniową „Gronie” został poruszony temat sprzątania po czworonogach. Artykuł ten wzbudził dyskusję wśród mieszkańców, a jeden z głosów można było przeczytać na blogu internetowym elef7.blox.pl. Jak zauważa bloger: „Ostatnio w gazetce tyczącej się naszej dzielni etatowy jej, że tak powiem i napiszę, felietonista poruszył temat psich odchodów wagi cięższej.[…]. Mogą ludzie oczywiście zbierać kupki do woreczków, ale co z tego, skoro na naszej dzielni nie ma koszy na psie odchody, zwłaszcza w odpowiednim miejscu. Nie podzielę się tutaj tym, jak ja sobie radzę, ale idźmy narzuconym przez społeczeństwo i władze tropem. Zbiorę te odchody do woreczka i co dalej, skoro nie ma na nie kubłów? Mogę wrzucić do kosza ogólnego stosowania. Tylko że nie jest ich też za wiele, usytuowane są tam gdzie jakie takie skupiska ludzi, którym będzie śmierdzieć. Poza tym te śmieci podlegają segregacji. Można i chyba najprędzej powinno dać się do bioodpadów, ale też nie zupełnie. Tu z kolei taki szkopuł, że śmietniki są teraz wszędzie pozamykane.[…]. Musiałbym więc przez całą dzielnię nieść ten woreczek, do swojego śmietnika. Pisałem już, że to chyba i tak nie najlepsze  miejsce docelowe. Smród większy niż z tego, co tam ma się znaleźć. Mogę zabrać to do domu i wrzucić do ubikacji. Jest dobrze, jeśli w papierowym woreczku. Ale wszędzie sugerują i dają na te sprawy woreczki foliowe. Tych do ubikacji nie można, musiałbym zatem wypakowywać. Zostanę przy tym wątku. O papierowe torebki trudno, wszędzie promują foliowe. A foliowe to nie wiem, czy dla środowiska lepsze, niż to gówienko w krzaczkach? I aspekt jeszcze jeden. Wiem, że nie we wszystkich miejscowościach, ale w naszym mieście płaci się "podatek" za psa i to całkiem nie małą kwotę. Wziąłem w cudzysłów, bowiem dokładny charakter i powód tej opłaty jest dla mnie co najmniej dziwaczny i niezrozumiały. Nie widzę powodu by miał taki być - za posiadanie np. samochodów de facto nie płacimy - ani nie widzę też psiego celu, na jaki ta danina idzie. Rozumiem, że jest to opłata za użytkowanie przez psa "naszej" ziemi. W związku z tym niech skutki tego niwelowania będą usuwane, skoro opłacane. Niech za ten podatek raz na miesiąc jakieś służby sprzątną te gówna. Jakby nie patrzeć, to sprawa śmierdząca”.

Sprawa śmierdząca i kosztowna. Bowiem za nieposprzątanie posprzątanie po czworonogu można otrzymać mandat o wysokości nawet 500 zł. Co więcej, w wielu miastach w Polsce mandat można dostać już za sam fakt braku posiadania torebki na psie odchody!

Brak pojemników na psie odchody czy zwykłe leństwo powoduje, że świadomość sprzątania po psach wśród mieszkańców Żywca jest niewielka? Prawda – jak to zwykle – leży po środku. Pewnym jest jednak, że to czy nasz Reksio pozostawi kupę na trawniku przy bloku, gdzie bawią się dzieci, czy my – jako właściciele ją sprzątniemy – świadczy tylko i wyłącznie o nas.  

Autor: PAW