Wydarzenia

Jako mieszkaniec górskiej krainy gdzieś tu, w Beskidzie Śląskim, wypada cieszyć się niezmiernie bogactwem otaczającej natury. Góry przyszło mi na dobre pokochać jakieś 10 lat temu. Nasze, ale i wszystkie, jakie miałem przyjemność w życiu obejrzeć. W Bieszczady mogłem pojechać, kiedy byłem mały. Nie wiedziałem jednak po co. W 2012 roku mój kolega włączył w swoim pokoju pewną płytę muzyczną, na które śpiewali, w rytmie górskim. I był tam taki tekst: „...bieszczadzkie anioły...”, który tak mnie zaintrygował, iż zapragnąłem poznać tę kapelę.

Stare Dobre Małżeństwo Żywiec

A okazja sama się pojawiła. Ostatnią sobotę, tj. 5.04 o godzinie 18:00 zespół Stare Dobre Małżeństwo zagrali w Miejskim Centrum Kultury w Żywcu. 30Letnie doświadczenie artystyczne lidera zespołu – Krzysztofa Myszkowskiego było razem z nimi obecne tam, na scenie. Czasami zastanawiamy się, skąd biorą nazwy dla swoich ekip. To swoiste motto, które scala ludzi. Wielokrotnie zdarza się ludziom powiedzieć przecież, że znają się jak... stare dobre małżeństwo.

koncert sdm żywiec

Każdy człowiek miał swoje oczekiwania związane z tym występem. Ze mną było podobnie. Nie ukrywam, iż jestem wymagającym słuchaczem. Marząc po prostu o tym, by w sobotni wieczór odpłynąć w rytm muzyki tej ekipy. Nie ukrywam, iż liczyłem na cud. Mieszkając w Beskidzie Śląskim oczekiwałem uniesień z piosenki o aniołach w Bieszczadach. Nie doczekałem się.

IMG_2376

Nie będąc do końca obecnym razem z innymi próbowałem mimo wszystko złapać kontakt z zespołem. Trzeba przyznać, iż repertuar był bardzo ciekawy. Bowiem każdy miał możliwość spotkać się z bolączkami współczesnego człowieka, jak również rozliczyć się z samym sobą. Jak wielu z nas żyje w zawieszeniu? O tym też próbował rozprawiać w swojej piosence Krzysztof Myszkowski.

O godzinie 19:19 po raz pierwszy żywiołowo zareagowała publiczność w sali MCK. Cudne manowce porwały do nieba każdego. Chyba warto było czekać tak długo, mimo wszystko. W jednej z przerw między piosenkami lider SDM w bardzo zabawny sposób rozprawił się z najważniejszą chorobą współczesnego człowieka, być może także i Polaków. Jak sam stwierdził: strach, trzeba leczyć, to jest choroba.

Bardzo ciekawe zdanie dało usłyszeć się będąc wśród ludzi na widowni. Ktoś powiedział, iż brakuje w SMD kobiety. Tego pierwiastka, który dałby różnicę w potencjale energetycznym. Cóż, nie ukrywam, iż czasami dało się zasnąć. I dopiero między potężnym brzmieniem gitary elektrycznej, która pojawiała się między niektórymi utworami dostałem nadzieję, że żyję.

koncert sdm żywiec relacja

Punktualnie o 20:00 występ zespołu się zakończył. Ale dla ludzi to było mało. I dostali w nagrodę porcję BISów. Będąc widzem i słuchaczem jednym z wielu, mając wszakże prawo do wyjścia w każdej chwili, skorzystałem z okazji i opuściłem MCK, z pewnym niedosytem. Czy to nie był odpowiedni czas i miejsce, by odpłynąć wraz z tą muzyką, jaką miał do zaproponowania zespół? Ten koncert nie porwał. Zabrakło dialogu, stałego dialogu z publicznością. Nie do końca więc czułem, że im na mnie, jako słuchaczu zależy. Być może moje oczekiwania były zbyt mocno rozdmuchane. Czyżby dla mnie melodia SDM nadawała się tylko na chwile, które poświęcam kontemplacji górom? Prosta, akustyczna melodia, jednak ustawiła wysoko poprzeczkę, a nie wiem, czy wysoki ton polskiej polszczyzny Krzysztofa Myszkowskiego był akurat na miejscu. To genialny człowiek, z ogromnym, życiowym doświadczeniem. Nie spotkaliśmy się jednak na tej samej drodze. Na tym koncercie byliśmy chyba w innych miejscach.

Żywiecka publiczność poprosiła o BIS, który otrzymała. Doceniła dzięki temu wysiłek swoich idoli. To ważne. Nie dla każdego jest bowiem wszystko. Większość wychodziła z Miejskiego Centrum Kultury zapewne zadowolona. Prosta muzyka, będąca realizacją poezji śpiewanej ma bowiem swoje miejsce, chyba najbardziej do odtwarzania tutaj, gdzie ludzie z gór żyją i mieszkają.

Autor: Sławomir Brak

Zdjęcia: Sebastian Mojżesz