Alarmowaliśmy wtedy w social mediach, że jest naprawdę źle, że zwierzęta potrzebują pomocy, żeby fundacje które je tam trzymają - natychmiast je zabrały.

Reakcja była znikoma. Prawie nikt się nie zjawił. Nam zarzucono, że robimy z igły widły. Bo przecież Pani O. się stara. Zabraliśmy więc swojego psa i pojechaliśmy, bo na pomoc Pani O. szykowały się podobno setki ludzi.

Minęło trochę czasu. Panią O. z jej psami przygarnęła inna fundacja, Frikaj. Mieli pomóc, coś poszło nie tak. Powtarzam, nie będziemy tu roztrząsać czyja to wina. Nie dziś.

Dziś chcemy skoncentrować się na psach, z których wiele nie doczekało pomocy - policja znalazła je pochowane w workach na śmieci i reklamówkach.

Inne siedzą, zamknięte w małych klatkach, bez wody i jedzenia, czasem bez kawałka koca, i wyją. Po prostu wyją.

Dostaliśmy te materiały w weekend. Długo myśleliśmy co zrobić, bo już raz chcieliśmy tam pomóc - ale tej pomocy nikt nie chciał.

Jednak teraz, po rozpaczliwych telefonach Frikaj, pojechaliśmy. Chcemy zabrać psy najbardziej potrzebujące pomocy, ale wzywamy inne organizacje, by pomogły zabezpieczyć resztę psów - zwyczajnie nie mogą tu zostać. Bo to gehenna.

Zbiórka powstała na organizację akcji pomocowej - zakup karmy dla tych psów (karmę kupiliśmy też jadąc tutaj), transporty, weterynarza, hotele (część psów jest bardzo agresywna, podejrzewamy, że żadne fundacje nie będą chciały ich zabrać), kupno kojców. Ile zbierzemy, tyle pomocy udzielimy. Kompletnie nie byliśmy przygotowani na to, co się tu dzieje - dlatego jesteśmy zupełnie zależni od Was. Nie mamy wolnych miejsc u siebie - musimy tym psom postawić kojce i kupić wszystko, czego mogą potrzebować, a potem szukać nowych domów.