Czasem trzeba z pewnej perspektywy spojrzeć na najbliższe otoczenie, by lepiej móc się określić i umiejscowić. Odbędziemy dziś podróż niedaleką w sensie geograficznym, natomiast jeśli chodzi o historię będzie to wycieczka wykraczająca poza dzieje naszego regionu. Wycieczka na Zaolzie, do zachodniej części dawnego Księstwa Cieszyńskiego, pozwala odkryć wiele niezwykle ciekawych miejsc. Tereny przygraniczne rządzą się swoimi prawami, a dominującą rzeczą jest ich wielokulturowość. I właśnie pod kątem bogactwa wynikającego z historii, spojrzymy turystycznym okiem na Beskidy Morawsko-Śląskie, które rozciągają się na opisanym poniżej terenie.
Panorama wschodniej części Beskidów Morawsko-Śląskich
Ograniczone od wschodu doliną Olzy, od południa granicą ze Słowacją, a od północnego zachodu linią Cieszyn - Nowy Jiczin – Walaskie Międzyrzecze, pasmo Beskidów Morawsko-Śląskich to obszar górski na terenie, którego dociekliwy badacz ciekawostek odnajdzie sporo interesujących zakątków. Najwyższym szczytem jest Łysa Góra (1.324 m.n.p.m.), na której to zbójnik Ondraszek wiosną rozpalał ognisko by zwołać swych towarzyszy. Najsłynniejszy jest Radgoszcz (1.129 m.n.p.m.), w czasach przedchrześcijańskich góra znana z kultu boga Radogosta - na ziemiach polskich znanego jako Swarożyc.
Osobliwości przyrodnicze
Zanim wyruszymy na szlak warto przytoczyć kilka faktów ważnych dla tej ziemi, odnajdziemy także wydarzenia łączące te tereny z naszą małą ojczyzną. W Podoborach (określanych jako „Stary Cieszyn”) znajduje się najstarsze grodzisko słowiańskie z VIII w p.n.e., które usadowiło się na „szlaku bursztynowym” biegnącym przez Bramę Morawską. Plemiona Gołęszyców, a następnie woje Światopełka czyli zbrojne Państwo Wielkomorawskie władało tutaj do końca IX wieku. Wreszcie w 990 roku Mieszko 1 przyłączył Śląsk do Polski i nastały w Cieszynie rządy Piastów, których ośrodek władzy dumnie wznosił się na wzgórzu w pobliżu Olzy. Wyodrębnione podczas rozbicia dzielnicowego „Księstwo Cieszyńskie”, złożyło w 1327 roku oddało hołd lenny królowi Czech Janowi Luksemburskiemu. To samo uczynił Jan Scholastyk, książę oświęcimski do którego należał Żywiec w XIV wieku. W tym okresie dzieje ziemi cieszyńskiej i żywieckiej związane były w „lennicze jedno”. Żywiecczyzna w 1457 roku została na powrót wcielona do Korony, natomiast ziemia cieszyńska została pod wpływem królów czeskich. I właśnie ten fakt był decydujący jeśli chodzi o rozwój wschodniego śląska w następnych wiekach. Trzeba podkreślić, że Piastowie Cieszyńscy choć związani z Opawą, mieli silne powiązania polityczne i gospodarcze z Polską. Sytuacja polityczna uległa zmianie, gdy w bitwie pod Mohaczem w 1526 roku zginął bezpotomnie Ludwik Jagiellończyk, król Czech i Węgier – Księstwo Cieszyńskie przeszło w niemal 400-letnie władanie Habsburgów. Jak zwykle okazuje się, że spojrzenie z szerszej perspektywy ukazuje ciekawie układankę historii, gdyż znów możemy nawiązać do Żywiecczyzny. Bowiem to właśnie linia cieszyńska rodu Habsburgów w XIX wieku sukcesywnie wykupywała dobra „Państwa Żywieckiego”, by wreszcie sam Żywiec dla części rodu stał się domem.
Gdy tworzyły się granice po pierwszej wojnie światowej, rozgorzał spór budzących się narodów. Wojna polsko-czeska z 1919 roku pokazała jak ważną sprawą dla każdej ze stron jest przynależność terytorialna ziemi cieszyńskiej. Konferencja Ambasadorów w Spa podjęła decyzję: dawne Księstwo Cieszyńskie zostało rozcięte na dwoje wzdłuż doliny Olzy. Tereny na wschód od rzeki przypadły Polsce, na zachód stały się częścią nowo utworzonej Czechosłowacji. Wtedy powstał termin: Zaolzie, dom tysięcy Polaków zamieszkujących te ziemie. O tereny te upomniała się Polska w 1938 roku, gdy pod wodzą gen. Władysława Bortnowskiego przyłączyła je siłą. Stan ten nie trwał długo, po drugiej wojnie granice uregulowano według pierwotnego stanu, czyli doliną Olzy. Gdy znów budziły się narody powstała Republika Czeska w 1993 roku i na jej terenie w całości leżą Beskidy Morawsko-Śląskie. Góry przetrwają największe zawirowania ludzkie, zawsze z dystansem obserwują zmienne losy ludzkiego świata. Dla nich okres Piastów, Jagiellonów, Habsburgów to ledwie leniwe mrugnięcie w milionowym cyklu bycia, a ważne dla nich są jedynie barwy pory roku, bo piękno to rzecz kluczowa w ich hierarchii.
Ale do rzeczy. Naszym celem górskim jest wycieczka w największym masywie Beskidów Morawsko-Śląskim, mocno rozczłonkowanej grupie Ropicy. Trawersować będziemy szczyt o nazwie Ostry (1.044 m.n.p.m.), oraz zdobędziemy Mały Jaworowy (946 m.n.p.m.) Nie są to jak widać kolosy, niemniej jednak podczas wędrówki pokonamy w sumie ponad 1.000 metrów przewyższenia, czyli nie jest źle. Naszym punktem startowym są Oldrichowice - z Żywca poprzez Bielsko-Białą i Cieszyn kierujemy się w stronę Trzyńca (droga E75). Obwodnica zgrabnie omija to przemysłowe miasto, a my wypatrujemy „Zajazdu Napoleon” (widoczny po naszej lewej stronie po 15 km. od Cieszyna) i na jego wysokości skręcamy śmiało na Oldrichowice. Po kilku minutach miniemy tablicę informacyjną z napisem „Lanovka” - to znak, że jesteśmy w pobliżu wybudowanej w 1957 roku kolejki linowej na Mały Jaworowy. Parkujemy kilkaset metrów dalej przy szlakowskazie opisującym możliwe znakowane trasy wychodzące z doliny potoku Tyra.
Szlakowskaz w pobliżu Chaty Kozince
Żródełko na szlaku do doliny Tyra
Dolina Tyra
Najkrótszą betonową drogą jezdną zmierzamy w stronę pierwszego celu, która zwie się: Horska Chata Kozinec. Nieprzyjemny trakt kończy się po paru minutach i wchodzimy w las nabierając z wolna wysokości. O tej porze roku Beskidy to paleta wszystkich możliwych barw. Wszędzie zielono, brązowo, czerwono, żółto, złociście i pomarańczowo. Istny zawrót głowy. Jeśli dodać do tego padający deszcz oraz mglistą zawiesinę, mamy klimatyczną „złotą czeską jesień” w najczystszej formie. I tak licząc spadające liście dochodzimy do prywatnego schroniska Chata Kozince.
Chata Kozince we mgle
Wzniesione w 1933 roku ma tzw. „akcent”, bowiem inicjatorem jego budowy był polski dyrektor szkoły w Karpętnej (dzielnicy Trzyńca). Mijamy przyjemny budynek i zgodnie z niebieskimi znakami kierujemy się w stronę Chaty pod Ostrym. Szlak od tego momentu jest zdecydowanie ciekawszy. Nie nastręcza problemów orientacyjnych, cały czas idziemy jasno wytyczoną ścieżką pośród ładnie zachowanej beskidzkiej przyrody. Po kilkunastu minutach trafiamy na znaki informujące nas o bliskości Rezerwatu „Ciernavina”. To jeden z 20 jakie znajdują się na terenie Obszaru Chronionego Krajobrazu Beskidy (Chranena Krajina Oblast ChKO), czyli odpowiednika naszego Parku Krajobrazowego. Właśnie na terenie wspomnianego rezerwatu znajduje się szczyt Ostrego, dlatego znakowana ścieżka omija go, a my siłą rzeczy trawersujemy jego wierzchołek. Po mniej więcej godzinie „z lekkim hakiem” docieramy do sporej polany, gdzie przy dolnej granicy lasu znajduje się turystyczna Chata pod Ostrym.
Na szlaku w pobliżu polany pod Ostrym
Panorama - Chata pod Ostrym
Chata pod Ostrym
Chata pd Ostrym - obecny wygląd
Chatę wybudował Klub Turystów Czechosłowackich z Trzyńca w 1935 roku. Był to ostatni budynek jako powstał w okresie międzywojennym na terenie Beskidów Morawsko-Ślaskich. Podczas drugiej wojny światowej ucierpiał, gdyż stacjonujący w nim żołnierze niemieccy mocno go zdewastowali. Na szczęście po jej zakończeniu osiadł w nim były partyzant Adolf Szmek, który na swój koszt wyremontował go i gospodarzył. Niestety, obiekt przeszedł na własność państwa w 1948 roku, a następnie w 1992 roku wrócił do trzynieckiego Klubu Czeskich Turystów (spadkobierców poprzedniej organizacji). Lubię takie schroniska. Niewielkie, drewniane, przytulne izby a na ścianie ogromna panorama z Łysej Góry namalowana nieco naiwną ręką. Bar z baldachimem, przestrzenna mapa Beskidów w gablocie, niespieszne rozmowy, salwy śmiechu i smak zupy czosnkowej. Nie chce się wychodzić. Przedłużam te chwile, chciałoby się w nieskończoność tak tkwić. Coś w środku mówi „Zostań”, potem gdzieś bliżej rozsądku szept czyjś się odzywa: „Jeszcze kawał drogi przed Tobą”. Dobrze, ruszamy dalej.
Zmieniamy kolor szlaku, żółte oznaczenia doprowadzą nas do Doliny Tyra. Także ten fragment nie nastręcza trudności, można bez problemu maszerować w dół leśną ścieżką oddając się rozmyślaniom na dowolny temat, bądź też pozwolić sobie na cudowny zanik myśli. Droga zmieni się wkrótce w szeroki trakt, by po wejściu w wiejskie zabudowania i przekroczeniu mostku na potoku Tyra doprowadzić nas do dna doliny. Skręcamy zgodnie ze znakami w prawo i po kilkunastu minutach żwawego marszu odbijamy w lewo w stronę Małego Jaworowego.
Pocztówka z Małego Jaworowego
Mozolnie pokonujemy wysokość. Na tym odcinku wskazana jest pewna doza czujności, bowiem ścieżka krzyżuje się parokrotnie z innymi traktami wytyczonymi na szlaku. Po godzinie wędrówki pięknym lasem, dochodzimy do Sedla po Jaworowym, czyli przełęczy, która wyprowadzi nas na jego szczyt. Po raz ostatni zmieniamy kolor szlaku, tym razem zielone znaki będą nas prowadzić na szczyt góry. I tak człapiąc pomiędzy drzewami, mijamy górną stację kolejki linowej i coraz szerszą leśną estakadą, wśród kosodrzewiny dochodzimy do szczególnego miejsca: Chaty na szczycie Małego Jaworowego.
Szczyt góry to mocno zagospodarowane miejsce. Znajduje się tu 40-metrowy maszt radiowo-telewizyjny, stacja górskiego pogotowia, 3 wyciągi narciarskie i wspomniane schronisko. Koniecznie trzeba wejść do jego obszernego wnętrza i cofnąć się w czasie o ponad 120 lat.
Wnetrze schroniska na Małym Jaworowym
Znajdujemy się bowiem w najstarszym schronisku w Beskidach Zachodnich, którego początki sięgają 1895 roku, a wybudowanego przez niemieckie towarzystwo turystyczne Beskidenverain.
Schronisko Beskidenverain na Małym Jaworowym
Zawiązane w 1893 roku we Frydku poczyniło błyskawicznie pierwszą inwestycję, którą była Chata na Jaworowym. Nazwana została „Erzherzog Friedrich Schutzhaus” na cześć arcyksięcia cieszyńskiego Fryderyka, mecenasa i sympatyka tej organizacji. Kamienno-drewniane schronisko jest bardzo solidne i na szczęście przetrwało wszystkie zawieruchy, które doświadczały Beskidy na przestrzeni tych wielu lat. Panorama z polany przed wejściem obejmuje fragment polskiej części Beskidu Śląskiego z wyłaniającym się z doliny Olzy dominującym pasmem Czantorii i Stożka. Wyłaniają się szczyty Beskidów Morawsko-Śląskich, a więc pobliski Duży Jaworowy, Ostry pod którym byliśmy tak niedawno, a także w oddali masyw Prasiva i Goduli.
Nie wracajmy jeszcze do współczesności. Odwiedziliśmy Chatę pod Ostrym wybudowaną przez Klub Turystów Czechosłowacji, jesteśmy w Chacie na Jaworowym wzniesionym przez Beskidenverain, poszukajmy zatem polskich śladów obecności w tych górach. Nieopodal głównego szczytu pasma Ropicy w którym dziś wędrujemy, znajduje się góra Ropiczka (918 m.n.p.m.). Zawiązane w 1910 roku Polskie Towarzystwo Turystyczne „Beskid” z siedzibą w Cieszynie po nieudanych próbach wybudowania schroniska na Stożku, postanowiło wybudować właśnie na Ropiczce pierwszy swój obiekt.
Polskie schronisko na Ropiczce
Tak też się stało i od 6 lipca 1913 roku przyjmowało turystów. W tym dniu na Ropiczce zgromadził się 2-tysięczny tłum, który świętował otwarcie schroniska. Przypominało trochę naszą Chatę Zapałowicza na Babiej Górze, było niewielkie, ale niesamowicie urokliwe. Niestety, radość nie trwała długo – chata spłonęła doszczętnie w 1918 roku. Minęło ponad 10 lat zanim Polacy wybudowali nowy obiekt. Tym razem powstał na szczycie Kozubowej (981 m.n.p.m.), dzięki staraniom Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski”z siedzibą w Orłowej.
Schronisko na Kozubowej
Na Kozubowej w zimie
Była to organizacja powstała w wyniku podziału dawnego PTT „Beskid” skupiająca Polaków na Zaolziu. Było to jedyne polskie schronisko powtałe w międzywojennej Czechosłowacji. I choć przetrwało wojnę, to tak jak to na Ropiczce spłonęło w 1973 roku. Obecny obiekt, który się tam znajduje, wybudowany przez czechosłowacką organizację turystyczną czyli Chata Kozubova nie nawiązuje stylowo do pierwotnego budynku.I choć reaktywowane w 1989 roku PTTS „Beskid Ślaski”, starało się o ten obiekt, to jednak argumenty, że obecna chata nie jest spadkobiercą tej pierwotnej wzięły górę. Podsumujmy: nie ma obecnie śladów polskiej obecności turystycznej w Beskidach Morawsko-Śląskich.
Siedziałem w schronisku na Małym Jaworowym rozmyślając o zawiłej historii tej części Beskidów. Wymiar wielokulturowy będzie na zawsze stanowił ich rozpoznawalną pieczęć. Wędrowali po nich Czescy, Słowaccy, Niemieccy i Polscy turyści, pewnie zdarzało im się wspólnie biesiadować, śpiewać w swoich językach wesołe przyśpiewki, palić ogniska i dyskutować o górach. I miałem takie dziwne wrażenie, że konflikty są gdzieś w dolinach, gdzieś pod nami, daleko. Że tutaj wysoko jesteśmy po prostu ludźmi, którzy w wędrówce górskiej widzą swój sens życia, cieszą się z każdej chwili spędzonej na szlaku i co najważniejsze mają obok siebie wspaniałych towarzyszy.
P.S. Opisywany obszar górski do 1968 roku nazywany był Beskidem Śląskim (czeskim). W skąpej literaturze oraz nielicznych artykułach często funkcjonuje nazwa Beskid Śląsko-Morawski (P.Nowicki „Beskid Śląsko-Morawski” , Wydawnictwo PTTK „Kraj” Warszawa 1997). Prawidłową nazwą tej grupy górskiej jest nazwa „Beskidy Morawsko-Śląskie”, zgodnie z podziałem Karpat dokonanym przez prof. Jerzego Kondrackiego. Jest to grupa górska w Karpatach Zachodnich oznaczona liczbą 513.44. (J.Kondracki, „Karpaty”, Warszawa 1978 r.). Zacytujmy fragment opisujący pasmo: „Beskidy Morawsko-Śląskie są pierwszym od zachodu mezoregionem Beskidów Zachodnich, położonym pomiędzy dolinami Beczwy, górnej Kisucy i Olzy.”. Tak samo tę grupę górską nazywają czeskie wydawnictwa kartograficzne np. Wydawnictwo SHOCart, Mapa 1:50000, „Moravskoslezske Beskydy”.
Czeska, złota jesień
Autor: Robert Słonka
Bibliografia:
1.P.Nowicki, „Beskid Śląsko-Morawski”, Warszawa 1997 r.
2.J.Kondracki, „Karpaty”, Warszawa 1978 r.
Źródło zdjęć archiwalnych oraz Mapy Beskidów Morawsko-Śląskich:
http://www.kiejsiwbeskidach.estranky.cz/fotoalbum/
Pozostałe zdjęcia:
Robert Słonka
Kopiowanie materiałów zabronione.