Burmistrz Żywca poinformował na swoim facebookowym profilu, że zadłużenie osób fizycznych i prawnych wobec miasta wyniosło na koniec 2014 r. 14 milionów 906 tysięcy 764 złotych. Antoni Szlagor ujawnił ten fakt wskazując, że mniejsze wpływy do budżetu ograniczają wydatki inwestycyjne miasta.
Jak wyraził się burmistrz, sprawę zadłużenia poruszył "w związku z licznymi postulatami mieszkańców dotyczącymi remontów dróg, przedszkoli, budowy nowych placów zabaw oraz przekazywania dotacji finansowych dla organizacji pozarządowych, stowarzyszeń". Przypomnijmy, że miasto na te właśnie cele chce wydać w 2015 około 15 mln złotych - na taką właśnie kwotę oszacowano w uchwale budżetowej wydatki na inwestycje i zakupy inwestycyjne. W tej perspektywie zadłużenie względem miasta wydaje się ogromne, a słowa burmistrza w pełni uzasadnione. Gdyby w jednej chwili wszyscy dłużnicy zwrócili ciążące na nich zaległości, to wydatki miasta na wspomniane remonty, czy budowy można by w bieżącym roku podwoić. Dla przykładu podaję najkosztowniejszą inwestycję przewidzianą w tegorocznym budżecie - remont płyty żywieckiego rynku kosztować ma w 2015 r. 5 mln zł.
By nie być gołosłownym, burmistrz przytacza szczegóły dotyczące zadłużenia. I tak, niemal połowę należności stanowią niezapłacone podatki od nieruchomości od osób prawnych, czyli firm - winne są miastu prawie 7,2 mln zł. Na drugim miejscu w niechlubnym rankingu klasyfikują się prywatni właściciele nieruchomości, którzy z tytułu zaległego podatku od tychże nieruchomości powinni zwrócić magistratowi 2,6 mln zł. Kolejną lokatę na liście burmistrza zajmują niezapłacone świadczenia alimentacyjne, które na koniec 2014 r. wynosiły 2,3 mln zł. Nieco ponad milion wini są też najemcy lokali miejskich. Pozostałe zaległości dotyczą podatków od środków transportowych od osób fizycznych i prawnych, zaległych opłat za śmieci, niezapłaconych grzywien i mandatów itp.
Wzywając do uregulowania należności burmistrz w swym facebookowym wpisie proponuje rozwiązania polubowne. "Informuje również, że zgodnie z obowiązującym prawem osoby zalegające z podatkami a znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej mogą wnosić o umorzenie, roztratowanie, stosownych sum." W takich sprawach za kryterium przyjmuje się dochód na osobę. Na szczególne traktowanie mogą liczyć osoby, które gospodarując samotnie uzyskują dochód mniejszy niż 542 zł miesięcznie, oraz rodziny, gdzie miesięczny dochód nie przekracza 456 zł na jednego członka.
Polubowne rozwiązania w kwestii zadłużenia wydają się być - biorąc pod uwagę skalę zjawiska - bardzo potrzebne. Przyjąć należy, że część dłużników stanowią osoby nieuczciwe, które mimo możliwości nie płacą, licząc na opieszałość organów egzekucji. Zdecydowana większość jednak nie płaci, bo nie ma na podatki i inne zobowiązania. Wyrozumiała postawa burmistrza wydaje się być bardzo właściwa. Niepokoić może jednak co innego. Skala zadłużenia wskazuje, że część mieszkańców miasta, czy osób próbujących w Żywcu prowadzić działalność ma problemy z regulowaniem podstawowych opłat. Jak widać z zestawienia, problem dotyczy szczególnie podatków od nieruchomości - zaległości w tym sektorze wynoszą 2/3 całej kwoty zadłużenia względem miasta. Włodarze powinni przeanalizować tą kwestię, bo dla przykładu zaległości podatkowe przedsiębiorstw zazwyczaj świadczą o ich złej kondycji finansowej lub braku płynności. Oczywiście, na tej podstawie nie można wyciągać jeszcze wniosku, że w Żywcu panuje zły klimat dla przedsiębiorczości. Niestety, nie da się wykluczyć jednak, że część czytających wpis burmistrza dojdzie do przekonania, że Żywiec to nienajlepsze miejsce do tego, by w nim zamieszkać czy prowadzić biznes.
Autor: Łukasz Gędłek
Zdjęcia: Paweł Gondek