Przemieszczanie się z miejsca na miejsce, jazda różnymi środkami lokomocji to dla nas codzienność. Autobusy, pociągi, tramwaje w życiu codziennym odgrywają ważną rolę, biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej osób porusza się samochodami, co za tym idzie pojawiają się coraz większe korki, a paliwo także nie należy obecnie do najtańszych. Polska gminna, miastowa rozjechała się nad morze, w góry. W podróży człowiek ukazuje narodowe przywary, zwyczaje. Komunikacja zbiorowa wymusza na człowieku konieczność obcowania z innymi ludźmi, nawet jeśli osoba jest z reguły aspołeczna. Zdarza się nawet i dziś, że większość ludzi nie wie jak zachowywać się w środkach transportu publicznego. Dlatego też podróżowanie komunikacją publiczną może doprowadzić niejednego do frustracji. A przecież podróże kształcą, oj tak, dlatego też mamy parę typów ludzi podróżujących komunikacją regionalną.
Człowiek pracujący w innym mieście niż mieszka jest z góry skazany na podróżowanie komunikacją publiczną, zwłaszcza, że ta praca nie jest oddalona od miejsca zamieszkania o 20km tylko o np. 100km. Wtedy też najwygodniejszą formą transportu jest pociąg. Czy aby na pewno? Z jednej strony na pewno tak, ponieważ nie trzeba się skupiać na drodze, tak jak przy jeździe samochodem, po drugie nie stoi się w korkach i pomimo opóźnień pociągów i tak bardzo dużo czasu człowiek zyskuje. Z drugiej strony mamy ludzi. I tak człowiek, który jedzie do pracy o 5.00 rano, ma do przejechania jakieś 100km, czyli około 2 godziny drogi, człowiek, który liczy na to, że jeszcze dośpi noc, przymknie na chwile oczy, zrelaksuje się przed ciężkim dniem, tak naprawdę denerwuje się już od początku dnia.
Wchodzenie czy wychodzenie? Niektórzy mylą te dwa pojęcia i zapomnieli gdy im bardziej rozgarnięty rodzic mówił: „Pierwsze się wychodzi, a dopiero potem wchodzi”. Ta zasada obowiązuje już od Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku, kiedy to ustalono protokół dyplomatyczny. W środkach komunikacji zasady te nie zmieniły się. Pierwsze pasażerowie wychodzą, a dopiero oczekujący wchodzą. Mimo to, można spotkać takich co jeszcze dobrze drzwi się nie otworzą, oni już chcą być w środku pojazdu, torując sobie najczęściej drogę jakimś bagażem lub co najgorzej dzieckiem. A potem? Większość tych co tak chcieli być pierwszymi, z niewiadomych przyczyn staje w korytarzu blokując innym drogę.
Największą plagą wśród podróżujących pasażerów są głośne, prywatne rozmowy przez telefon komórkowy. Mając takiego pasażera, podróż na pewno nie będzie należała do przyjemnych. Wiele razy jest tak, że taka osoba bez skrępowania opowiada o najbardziej intymnych sprawach ze swojego życia. Zapewne wiele z Was choć raz skazanych na słuchanie o zdradzie męża, biegunce psa czy chorobach jakie aktualnie osoba rozmawiająca przez telefon opowiada, wie o co chodzi. Telefonowanie w środkach masowej komunikacji to po prostu brak kultury. I nie mówimy tutaj o krótkim telefonie w celu umówienia się na spotkanie bądź o sposobie odebrania ze stacji docelowej, ale o prywatnych rozmowach. Niektórzy pasażerowie tak opanowali sztukę rozmawiania przez telefon, że potrafią „przegadać” całą 1,5 godzinną drogę. Ludzie po prostu nie wiedzą co ze sobą zrobić w ciągu podróży i rozmawiają z kimś z kim mają ochotę pogadać lub z kimś z kim dawno nie rozmawiali, a teraz nagle znaleźli na to czas. Tylko dlaczego uprzykrzając drugiemu pasażerowi podróż?
Drugim typem zachowania się jest osoba, która opowie całą historie swojego życia, dzieci, wnuków, poglądów politycznych, to co się dzieje u sąsiadów bądź najnowsze wieści z kółka różańcowego. I co najlepsze, nie ważne jest to czy czyta się książkę, pisze się coś w notatniku, nie zwraca się na nią uwagi, ona i tak opowie wszystko i będzie opowiadać przez całą drogę.
Bywają i tacy podróżni, którzy nie do końca ufają przewoźnikowi. I tak mając takiego pasażera, możemy spodziewać się ciągłego dopytywania. „A ten pociąg to do Pszczyny jedzie?”, „Ale na pewno?”, „Ale którędy?”, „A dokąd?”. Taka osoba nie da spokoju dopóki nie wypyta się 15 podróżnych, którzy są naokoło, konduktora, który przechodzi obok, a gdyby jeszcze mogła weszłaby do kabiny maszynisty i pokierowała sama pociągiem.
Kolejnym „umilaczem” podróży jest osoba, której nie stać na słuchawki. Jak się już trafi taki towarzysz podróży, miejcie pewność, że Rychu Peja i jego błyskotliwe wersy (nie obrażając nikogo, kto go słucha) nie dadzą zasnąć człowiekowi do końca jego podróży. Nie trzeba wcale tak dużo, aby w miejscach publicznych słuchać swojej ulubionej muzyki i zapewne zakładając słuchawki nie straci ona na jakości dźwięku.
Imprezowicze w pociągu i środkach transportu to również często spotykani podróżni, zwłaszcza gdy nadchodzi piątek i weekend. To nic, że w środkach komunikacji publicznej występuje zakaz palenia, picia trunków procentowych. Jest weekend, jest bomba. I na nic zapewnienia w Tychach, że oni kulturalnie, tylko po jednym. Najczęściej potem w Łodygowicach okazuje się, że chcieli jechać do Bielska – brawo plus 6 zł do biletu.
W drodze do lub z pracy można również spotkać „koleżanki”. Siadają naprzeciw lub gdzieś obok i zaczynają rozmowę, którą słychać również na drugim końcu składu. Czasem trudno człowiekowi zrozumieć, jak można wałkować jeden temat przez ponad pół godziny? Zwłaszcza jeśli jest to temat braku umiejętności męża przy wymienianiu rury kanalizacyjnej czy problem w doborze odpowiednich wacików.
Po ciężkim dniu w pracy, człowiek chce spokojnie dojechać do domu, głowa pulsuje, oczy same się zamykają, więc siada na wolnym miejscu, zwłaszcza, że przed nim prawie dwu godzinna jazda. I wtedy dopiero się zaczyna. Istnieją tacy podróżni, którzy potrafią stanąć przy miejscu, na którym się siedzi i bezczelnie wpatrywać się i dawać do zrozumienia, żeby opuścić zajmowane miejsce. Są też i tacy, którzy chrząkają, krztuszą się zaraz nad uchem drugiego siedzącego człowieka. Jeśli jest to młoda osoba, to ewentualnie może usłyszeć, że jest niewychowana, nikt nie zwraca uwagi na to, że może ją coś boli, może na coś choruje, niekoniecznie musi to być widoczne schorzenie.
Pomimo tego, że w środkach komunikacji publicznej mamy zakaz palenia papierosów, to nieraz można dojść do wniosku, że współtowarzysz podróży używa perfum o zapachu dymu papierosowego. I tak podróżując sobie przy nim, człowiek wraca do domu jak po nocnym pobycie w pobliskim pubie.
W czasie wysokich temperatur, kiedy wskaźnik przekracza + 20 stopni Celsjusza, pojawiają się dwie skrajności wśród pasażerów. Osoby, które z dobrodziejstw higieny nie korzystają wcale, albo ludzie, którzy korzystają z niej nadmiernie, nie czując zapachu wylanych na sobie perfum.
W komunikacji można też spotkać, zwłaszcza zimą, osoby, które mają sadystycznych szefów i człowiek taki nie może wziąć nawet jednego dnia wolnego, pomimo tego, że z nosa mu leci, a kaszel jest częstszy niż mruganie powiekami. I oczywiście co najgorsze kaszle na drugiego współpasażera.
Z komunikacyjnych smaczków można również przywołać potrzebę najedzenia się wszystkim „co wpadnie pod rękę”, a najlepiej jak jest to najbardziej szeleszczące i wydzielające bardzo intensywny zapach – jajka, pasztetu bądź wędzonki. Do tego należy doliczyć siorbanie, mlaskanie. Modne ostatnimi czasy stały się także wszelkie kebaby, zapiekanki, kupowane na dworcach. I tu podobnie jak przy tytoniowych perfumach, zapach czuje się jeszcze długo po opuszczeniu środka transportu.
Współcześnie podróżując środkami komunikacji publicznej podróżni mają cały arsenał zachowań uprzykrzających życie innym ludziom. Na szczęście niektórzy wciąż czytają książki, a część po cichu ogląda filmy na laptopie bądź innym przenośnym urządzeniu. A może sposobem na nudę i pewnych podróżnych jest ich rysowanie? Zobaczcie sami:
Autor: Mała Mi
Źródła:
https://www.axnspin.pl/galerie/amazing-graphic-designer-fights-boredom
http://natemat.pl/77525,komorkowym-didzejom-mowimy-dosc-nie-mozecie-kupic-sobie-sluchawek