Wydarzenia

„Pomimo starości, pomimo śmierci, młodość w Bogu” – te słowa Jana Pawła II przywołał podczas pogrzebu swego taty były rektor UPJPII ks. prof. Wojciech Zyzak i zapewnił, że to było siłą prostej wiary śp. Kazimierza Zyzaka, zmarłego 10 maja w wieku 95 lat byłego radnego Rady Miejskiej i członka Zarządu Miasta Żywca w latach 1990-1994, działacza KIK-u i Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej, dawnego piłkarza Koszarawy Żywiec. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 12 maja 2024 r., w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, w żywieckiej konkatedrze z udziałem licznych kapłanów, przedstawicieli świata akademickiego i samorządowego oraz parafian.

Podczas Mszy św. pogrzebowej rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie ks. prof. Robert Tyrała odczytał list kondolencyjny od abp. Marka Jędraszewskiego, a proboszcz konkatedralnej parafii ks. Grzegorz Gruszecki przekazał wyrazy współczucia przesłane przez bp. Romana Pindla. „Proszę przyjąć wyrazy serdecznego współczucia i pociechy płynącej z wiary oraz chrześcijańskiej nadziei, której źródłem jest Chrystus zmartwychwstały. Modlitwie polecam zmarłego Kazimierza oraz pamiętam o waszej zmarłej mamie Wiktorii” – zapewnił hierarcha.

W kazaniu ks. prof. Zyzak, wspominając aktywność społeczną swego taty i pasję do czytania, podkreślił, że to wiara była fundamentem jego życia. „Nasz tata był zawsze przykładem radości życia i do końca była w nim ochota na więcej. Długi czas nad jego łóżkiem wisiał, obok świętych obrazów, tekst takiej prostej piosenki pod tytułem Ale jestem, który musiał być dla niego jakoś ważny” – zauważył, cytując słowa piosenki Anny Marii Jopek, mówiące m.in. o tym, że „trzeba żyć w zachwycie, marzyć, kochać i śnić, trzeba czas oszukać, żeby naprawdę żyć”.

„Nasz tata przeżył 95 lat i dalibyśmy wiele, żeby ten czas wydłużyć. Choć z drugiej strony, widzieliśmy, jak powoli upokarzała go postępująca niedołężność. Trzeba się pogodzić ze śmiercią. Niektórzy ludzie pocieszają się, że nie cali umrą, pozostawiając po sobie potomstwo. Ostatnie lata pokazały nam, jak bardzo tata był wdzięczny za dzieci, wnuki, prawnuki, jak bardzo się każdą i każdym cieszył. Tylko że, szczerze mówiąc, człowiekowi nie chodzi jedynie o przetrwanie jego genów bliskich, ale o jego osobiste ja. Rzeczywistość jest mało obiecująca. Niewielu ludzi wie, gdzie znajdują się groby ich pradziadków. My w rodzinie wiemy, między innymi dzięki tacie, choć tych pradziadków, żeśmy nigdy nie poznali, nie pamiętamy ich. Za sto lat nikt z żyjących nie będzie też osobiście pamiętał nas wszystkich, jak tu stoimy” – zaznaczył.

Wspomniał, że jego zmarłemu tacie była bliska autoironia i że miał doskonałe poczucie humoru. Przyznał, że wiele rzeczy było dla niego ważnych, ale pod koniec życia były to sprawy coraz mniej zajmujące jego uwagę.

„Czuło się takie przekonanie, że bez osobistego zmartwychwstania wszystko to, co było ważne, staje się ostatecznie relatywne. Doświadczenie to też, pamiętam, mieliśmy przy śmierci naszej mamy” – dodał.

Przywołał słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w 2002 roku z okna kurii krakowskiej do młodzieży: „Jest tylko jedna rada. To jest Pan Jezus. Jam jest zmartwychwstanie i życie. To znaczy: pomimo starości, pomimo śmierci, młodość w Bogu”.

„To było ostatecznie siłą prostej wiary naszego taty. Do ostatnich miesięcy, nie opuszczał Mszy św. niedzielnych. Od kilkudziesięciu lat codziennie o 15:00 odmawiał Koronkę do Bożego Miłosierdzia ze swoimi krewnymi, z którymi później pił kawę i grali w karty. Zasłużył sobie na taką piękną śmierć o tej właśnie godzinie, o 15:00, w piątek, podczas odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia” – powiedział główny celebrans.

Nad trumną przemawiał burmistrz Antoni Szlagor, który przypomniał, że w 2013 roku Kazimierz Zyzak został wpisany za swoje zasługi do Złotej Księgi Żywca.

„Jego długie, bogate 95-letnie życie cechowały takie słowa, jak: odpowiedzialność, współdziałanie, pasja i szacunek dla drugiego człowieka. Już od młodych lat był piłkarzem żywieckiej Koszarawy, gdzie na boisku potrafił współpracować z innymi zawodnikami i dzięki temu osiągać bardzo dobre efekty. Tę umiejętność współpracy i gry zespołowej udowodnił, zostając radnym pierwszej kadencji samorządu w latach 1990-1994” – wspominał.

Proboszcz parafii ks. Grzegorz Gruszecki odczytał słowa byłego burmistrza Żywca Jerzego Widzyka „Obdarował mnie pomocą, wsparciem, kreatywnymi pomysłami, solidarnością i zaufaniem. Jego kompetencje, wiedza i doświadczenie zawodowe były nieocenione, gdy przywracaliśmy normalność, budowaliśmy podstawy i wytyczaliśmy kierunki rozwoju naszej małej ojczyzny, ziemi żywieckiej, którą uważał za najpiękniejszą” – czytał kapłan i wspominał, że jako członek rady duszpasterskiej śp. Kazimierz był człowiekiem, który potrafił zauważyć dobro.

„Było mi dane jeszcze trzy dni temu z nim rozmawiać, pomodlić się. To było spotkanie z człowiekiem, który widać, że już dojrzewa do tego, by przejść tam, gdzie każdy z nas idzie, w wielkim pokoju serca, ze świadomością tego, że zostawia po sobie wielkie dobro. Dziękuję za naukę wdzięczności. Jakżeż potrafił docenić i pomoc lekarzy, i swoich najbliższych, i swojej rodziny. Dziękuję, panie Kazimierzu, za to, że mogłem budować swoją kapłańską wiarę, patrząc na pana prostą, pogodną wiarę, człowieka zaangażowanego, który nigdy się nie zniechęcił i nie powiedział, że nie warto być dobrym” – podkreślił na koniec.

Śp. Kazimierz Zyzak spoczął na cmentarzu Przemienienia Pańskiego w Żywcu.