Genialny koncert z cudowną atmosferą, której nie zakłócił nawet horror upadłego wzmacniacza. Ten niedzielny koncert potwierdził to, że żywiecka scena muzyczna tętni życiem!
21 września br. był wyjątkowym dniem w karierze zespołu Rusty Rain, tego dnia miała miejsce premiera nowej epki „Want”, która stanowi jednocześnie nowy początek muzycznej drogi zespołu. Entuzjaści zespołu mogli zaopatrzyć się w epkę kapeli Rusty Rain przy stoliku umiejscowionym obok sceny.
Od godziny 18.00 zaczęli gromadzić się fani. Koncert rozpoczął się z lekkim poślizgiem po godzinie 19.00. Na scenie pubu Szuflada pojawiła się młoda kapela Freedee Wonka. Był to już drugi koncert tej obiecującej kapeli, a trzeba przyznać, że od czasu poprzedniego koncertu, który miał miejsce 12 stycznia br. w Piwiarni Żywieckiej zespół poczynił ogromne postępy. Kapela powaliła zebraną publiczność natarczywością i głośnością brzmienia, a także tym, że każdy utwór oscylował w różnych gatunkach muzycznych, przez co występ nie należał do nudnych i oklepanych. Pod sceną zagęściło się, w taki sposób, że ciało przylegało do ciała, sąsiadowało oko w oko, a tylko po bokach było luźno. Młodziutki wokalista grupy dał niezły popis wokalny, aż ciarki przechodziły kiedy z jego gardła wydobywały się dźwięki w różnych tonacjach. Co więcej wielki uznanie, za to, że zespół tworzy teksty w języku polskim. Jak dla mnie świetny występ, zespół idzie w dobrym kierunku, warto go poznać w każdej odsłonie. Muzycy podczas koncertu zapowiedzieli również, że nagrywają epkę, więc być może już niedługo będziemy mieli okazję uczestniczyć w kolejnym koncercie promocyjnym.
Po tym energicznym występie na scenie pojawił się długo wyczekiwany zespół Rusty Rain. Muzyczne świętowanie wydanej epki rozpoczęło się od Intra, które następnie przeszło do tytułowej piosenki "Want", która znajduje się na krążku. Pod sceną znów się zagotowało. Muzycy również od samego początku nie oszczędzali energii. Zagrali głównie własne kompozycje z debiutanckiego albumu - długie i rozbudowane. Podczas występu nie zabrakło również coverów. W trakcie koncertu zespół przygotował dla swoich fanów kolejną niespodziankę, mianowicie nagranie klipu koncertowego do utworu „My song”. Publiczność wyraźnie odżyła, pojawiły się stałe elementy dobrego występu, mianowicie: pogo bez koszulek, podnoszenie oraz szarpaniny. Ciekawym elementem było również wykorzystanie przez wokalistę megafonu oraz chórek robiony przez basistę. Publiczność każdą kolejną piosenkę nagradzała gromkimi brawami, a wokalista nie spuszczał z tonu, oddając publiczności coraz więcej energii. Koncert miał zakończyć się numerem „Cubby Hole” do którego zespół przygotował videoklip, jednak za głośnym skandowaniem zebranej publiki zespół zagrał kilka bisów.
Koncert zakończył się przed godziną 22.00. Trzeba przyznać, że występ obu kapel w ten niedzielny wieczór nie jednemu przeczyścił uszy. Było gorąco, głośno, a podłoga uginała się od podskoków. To był naprawdę bardzo udany i energetyczny koncert.
Autor: Mała Mi