Wydarzenia

Mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Otóż nie, jeszcze gorsza jest opieszałość i spychologia. Ze związanym z tym problemem mgliście zarysowanej odpowiedzialności spotkali się mieszkańcy żywieckiego osiedla Pod Grapą.

Osiedle graniczy z rezerwatem "Grapa" i nie można powiedzieć, żeby było to niekłopotliwe sąsiedztwo. W rezerwacie są bowiem spróchniałe drzewa, których łamiące się gałęzie spadają na ulicę i stanowią zagrożenie dla mieszkańców.

Mieszkańcy zwrócili się z prośbą o interwencję do Lasów Państwowych. Bez skutku, bo przedstawiciel Nadleśnictwa Jeleśnia stwierdził, że ten fragment rezerwatu, którego dotyczył wniosek, nie należy do nadleśnictwa i wobec tego, Lasy Państwowe nie mogą nic zrobić. Jak później dowiedzieli się mieszkańcy, działki, przy których mieszkają, należą odpowiednio do starostwa, osób prywatnych i gminy. Zwrócono się także z wnioskiem o przycięcie drzew po przeciwnej stronie ulicy, ale naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Inwestycji również rozłożył ręce, tym razem z braku funduszy. Następnie Żywczanie zwrócili się do starostwa, skąd również zostali odesłani z kwitkiem z powodu niejasnego statusu prawnego działek rezerwatu. Zdesperowani mieszkańcy zdecydowali się napisać do wojewódzkiej Dyrekcji Ochrony Środowiska w nadziei, że może stamtąd nadejdzie pomoc.

Sprawa lecących konarów jest o tyle nagląca, że gałęzie spadają coraz częściej, bo jest sezon burzowy. Mieszkańcy obawiają się, że w końcu dojdzie do tragedii.

Redakcja ŻywiecInfo skontaktowała się w tej sprawie ze Starostwem Powiatowym. Rzecznik Powiatu - Dariusz Szatanik poinformował nas, że "po zbadaniu stanu prawnego przedmiotowej nieruchomości ustalono, że odpowiada ona parcelom katastralnym ujawnionym jako własność Karola Olbrachta Habsburga", co dla mieszkańców oznacza mniej więcej tyle, że Starostwo nic nie zrobi z drzewami, gdyż posesja mu nie podlega. Ponadto jako część rezerwatu jest objęta ustawą o ochronie przyrody, czyli zakazem pozyskiwania, niszczenia lub umyślnego uszkadzania roślin oraz grzybów. W ustawie jest furtka, bowiem zakaz może zostać uchylony, jeśli miałoby dojść do wycinki w związku z bezpieczeństwem powszechnym. Rzecznik Starostwa radzi skontaktować z Dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach, gdyż to właśnie ta osoba może wyrazić zgodę na odstępstwo od ustawy.

Z kolei rzecznik Urzędu Miasta zagwarantował, że miasto podejmie się próby rozwiązania sprawy gałęzi i scedował ten obowiązek na naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej i Inwestycji.

Autor: Marta Duda