Steven Covey napisał książkowy bestseller: „7 nawyków skutecznego działania”. W tym wydaniu autor definiuje pojęcie proaktywności jako świadome podejmowanie działań służących osiągnięciu określonych celów. Ludzie reaktywni z kolei odpowiadają na bodźce, które dopiero wystąpią. Proaktywni mają inne podejście do problemowi i tworzą własną rzeczywistość.
Zawsze i wszędzie tworzymy krąg zainteresowania. Ale z kolei czytanie o sobie w sieci to taki krąc, na który nie mamy wpływu. Ale mamy wpływ na to, co w nim napiszemy. Warto właśnie z tego powodu tworzyć wartościowe treści.
Ponieważ najgorszą rzeczą jest sprawdzanie ile ludzie mają lajków. Michał opublikował coś w internecie. Andrzej sprawdza ile ten znajomy dostał polubień. Okazuje się, że więcej niż on. Zaczyna tworzyć się dramat. Kolejny wpis i znów więcej polubień. Już mnie nie lubią, dramat – może mówić do siebie Andrzej...dziwne. Nie daleko więc od rzeczywistości do fiksacji. Ciągle jeszcze bliżej człowiekowi do wirtualnej rzeczywistości. A przecież pisanie wartościowych dla naszych ludzi treści jest zdrowsze i pozwala zaoszczędzić czas wcześniej zarezerwowany na czytanie komentarzy znajomych.
Bowiem jest krótka droga od ciągłej kontroli swojego statusu na komputerze, aż do kontroli telefonu. Czy do mnie zadzwonią, czy do mnie napiszą, czy mnie lubią...ojej...nic się nie dzieje...dramat...Oczywiście to wszystko to nic innego jak wyolbrzymianie wszystkiego ponad normę i tworzenie problemów z niczego. A czym to grozi?
Chociażby odkładaniem spraw na później. Bo są ważniejsze sprawy, jak sprawdzanie telefonu, lajków swoich znajomych i ulubionych celebrytów. Kto jest bardziej popularny i na topie? To są naprawdę ważne tematy. A ważniejsze? Uciekają w siną dal. Gdyż nie potrafimy zmierzyć się z problemem i zamiatamy go pod dywan. A kubełek kurzu rośnie i koniec końców zwala się na głowę. Stając twarzą w twarz z naszymi wyobrażonymi lękami. Koniec końców i tak okazuje się, że był tylko dywan, który z niewiadomych powodów zaczął rosnąć...a wystarczyło tylko zrobić, co trzeba.
A co trzeba zrobić? Najlepiej sprawy najpilniejsze wykonać w pierwszej kolejności. Trudno bowiem zrobić listę wszystkiego i zerkać na nią co chwilę. Warto więc podzielić obowiązki na dni i na określone pory w dniu. Planowanie to ważna umiejętność w życiu. Ale jeśli staje się obsesyjną formą kontrolowania siebie, problemem jest tylko i wyłącznie brak zaufania do siebie samego.
Jeśli nie ufamy sobie to komu możemy? Stąd krótka droga do posiadania wrogów. I myślenie obsesyjnie o nich i przygotowywać niepotrzebną obronę na atak, który w rzeczywistości i tak się nie wydarzy. Nie jest to droga do skutecznego działania. Gdyż po całej serii umysłowych zachcianek i odkładania zadań przychodzi czas rozliczeń. Uczniowie idą do szkoły. Tam nauczyciel sprawdza zadanie domowe a uczeń przychodzi bez wykonanego zadania tłumacząc się kiepską pogodą i tym, iż źle się czuł. Nomen omen, to prawda. Musiał się źle czuć, ponieważ zwykle wtedy, kiedy nie robimy swoich obowiązków tak, jak należy to zachowujemy się w dziwny sposób. A gotowi jesteśmy za brak efektów zrzucić odpowiedzialność na wieloryba z oceanu.
I tak wracał uczeń do domu. Zły iż zawiódł siebie i nauczyciela. Jest popołudnie a on wyszedł na spacer, na który nie miał żadnej ochoty. Był zmęczony, ale wolał iść do parku ze swoją partnerką. Oboje zamiast korzystać ze swojego towarzystwa zapatrzeni są w smartfony, przysypiają później w teatrze. Wszystko, co robimy wbrew własnej woli jest sabotażem i powoduje wewnętrzne konflikty. Najlepszym wyjściem jest asertywna komunikacja. O której więcej w kolejnym materiale i następnych zestawach bzdurnych czynności, które zabierają nam czas.
Autor: Sławomir Brak