Dziś na naszą redakcyjną skrzynkę wpłynął list naszej Czytelniczki, która obecnie przebywa w żywieckim szpitalu. Treść listu daje do myślenia... Czy sytuacja szpitala jest aż tak fatalna i pacjenci traktowani są w taki sposób? Czy opinie, które krążą o żywieckim szpitalu to fakty czy mity? Zapraszamy do lektury i dyskusji:
Jestem tu od niedzieli wieczorem, na oddziale wewnętrznym. Jestem chyba najmłodszą pacjentką na tym oddziale, ponieważ średnia wieku to 60 lat.
Zachowanie lekarzy i pielęgniarek jest NIE LUDZKIE!
Szpital jest zadłużony i przeżywa straszny kryzys...
Ale to jeszcze nie powód, by pielęgniarki chodziły tutaj POOBRAŻANE na pacjentów, z łaską i brutalnością podpinały i odpinały kroplówkę. Nawet dochodzi do tego, że kazała mojej "współlokatorce"(pani grubo po 50, ledwo wstającej z łóżka) nakarmić inną pacjentkę, a gdy ja poszłam po pielęgniarkę, to usłyszałam, że "ona sobie właśnie usiadła i przyjdzie później".
Już nie mówię o panu, który przez 25 minut krzyczał w nocy 'na pomoc', ponieważ zaczęła mu się przelewać krew do kroplówki...
Kolejny przykład... Na moją salę trafiła pani, której bardzo agresywnie spadł poziom cukru we krwi. Ciężko jest ją zrozumieć ponieważ nie ma "szczęki" i jest pół przytomna. Przed chwilą przyszedł "lekarz" (umyślnie dałam tutaj cudzysłów ponieważ nie można takiego pana nazwać lekarzem), który podszedł do tej pani, zaczął ją klepać po buzi... Nie raz, nawet nie przestał jak ona zaczęła reagować odwracając twarz. Ta pani ma 81 lat i ma poważna cukrzyce... A ten pseudo lekarz zaczął wymachiwać jej nogami jakby tańczyła salsę... I również po reakcji tej pani (zaczęła mówić, że ją boli i żeby przestał natychmiast) nie przestał. Przyszłam tu z chorym brzuchem, a wyjdę z chorymi zatokami i kaszlem na miarę zapalenia tchawicy, ponieważ okna nie są szczelne i leci tu cały czas mroźne powietrze... Musiałam sobie przynieść własne 2 koce oraz poszewkę na poduszkę, ponieważ miałam poduszkę owiniętą dziurawą koszulą nocną. A nie mówię o pani z wielką, zakrzepnięta plamą krwi na pościeli. Oczywiście krew była pacjenta, który poprzednio korzystał z tej pościeli....
Proszę o jakąś reakcję, bo ten szpital to raczej umieralnia bez warunków. Ludzie muszą się prosić o herbatę, leżą na kozetkach(!!) na korytarzu(!!). Lekarze i pielęgniarki nie mają żadnego szacunku do ludzi... Rozumiem, że niektórzy mogą być męczący... ale BEZ PRZESADY!!!
Czy Ci 'ludzie', są poważni?
W jakich warunkach leczeni są mieszkańcy Żywca? Kilka poniższych zdjęć on Naszej Czytelniczki to obrazuje:
Autor: Maria (nazwisko do wiadomości redakcji)