Wydarzenia

Do napisania tego tekstu sprowokowała mnie wiadomość o zamiarze zlikwidowania Biblioteki Pedagogicznej w Bielsku Białej wraz z lokalnymi oddziałami, w tym w Żywcu. Urząd Marszałkowski w Katowicach postanowił zaoszczędzić na funkcjonowaniu struktury biblioteki będącej dla wielu studentów źródłem wiedzy naukowej, szczególnie dla kierunków humanistycznych. Likwidacja tejże biblioteki to ograniczenie dostępu do księgozbioru naukowego w małych ośrodkach naszego regionu. A proces likwidatorskich zapędów władzy samorządowej w Żywcu wobec bibliotek rozpoczął się przed laty, w początkowym okresie funkcjonowania tej nowej struktury władzy.

Od lat zauważa się spadek popularności czytelnictwa wśród naszych współziomków. Przyczyny są złożone, chociaż ta główna, najważniejsza zawarta jest w zbiorze działań edukacyjnych. Rezygnacja z analizowania wielu wcześniej pozycji lektur obowiązkowych to główna przyczyna tego zjawiska. Często też nauczyciele języka polskiego chcąc uzyskać przychylność niezbyt ambitnych uczniów, rezygnowali z wymagań przeczytania kolejnych pozycji literackich na rzecz skrótów lub filmowych interpretacji zadanych lektur. Czytanie przestało opłacać się. Czytanie stało się uciążliwością dla uczniów. Często też zastępowanie czytelnictwa, to problem wynikający z olbrzymiego tempa przemian społeczno – politycznych jak i ekonomicznych w naszym kraju. Beneficjenci tego procesu, nowobogaccy posiadacze fortun w przeważającej liczbie nie byli wcześniej, ale nie są i obecnie czytelnikami w publicznych bibliotekach, a książki zakupione do domu służą jedynie jako element wystroju wnętrza. W wielu przypadkach przytaczają oni przypadki hamowania procesu „rozboju ekonomicznego” przez ewentualne refleksje wynikające z literackich dywagacji.

W 1972 r. w Żywcu oprócz Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej funkcjonowało osiem bibliotek zakładowych. Po przemianach w 1989 r. słuch po wielu zaginął. Poniżej jedynie wybiórczo opisuję, często smutne, losy tych największych jak i filii biblioteki samorządowej.

Założona w 1947 roku biblioteka w Klubie Robotniczym Fabryki Śrub wielokrotnie przeżywała zakusy na jej likwidację. Jednakże, kiedy funkcjonowała w strukturze Fabryki Śrub miała zapewnioną stabilizację. Nawet stan wojenny nie był dość skuteczny, aby zlikwidować tą placówkę. Wielokrotnie wprowadzane ograniczenia w jej funkcjonowaniu nie dały również podstaw do destrukcji. Pierwsze zakusy likwidatorskie pojawiły się z momentem przejścia samego Klubu „śrubka” w struktury żywieckiego samorządu. Niezwykłą batalię o jej przetrwanie, wzmocnioną informacjami prasowymi rozegrali sami czytelnicy i sympatycy, podpisujący protest przeciwko zamiarom likwidacji. Podpisów było ponad tysiąc i sam ówczesny burmistrz nie wierzył takiej aktywności mieszkańców. Biblioteka została uratowana. Po kilku latach Żywiecka Biblioteka Samorządowa przejęła zbiory i zarządzanie tą biblioteką. Ale to jedyny przykład uratowania biblioteki w Żywcu.

Na początku przemian politycznych w Żywcu, zapędom likwidatorskim nie oparła się Biblioteka Domu Kultury Fabryki Papieru licząca 27 tys. tomów. Założona ona była w roku 1925 przez ówczesnego właściciela tejże fabryki Ignacego Seroga. Została ona zlikwidowana z braku dobrej woli ze strony władz miasta, do których zarządcy Fabryki Papieru w procesie restrukturyzacji firmy, zwrócili się z propozycją jej przejęcia z zapewnieniem ½ etatu do jej prowadzenia. Nie było dobrej woli ze strony władz miasta. Księgozbiór „udostępniono” – rozdano pracownikom fabryki i mieszkańcom miasta. O cenne egzemplarze przedwojennych wydawnictw wzbogacili się lokalni kolekcjonerzy. Pozostałe zbiory zabierano z biblioteki z zamiarem przeznaczenia książek na podpałkę w domowych piecach. Smutny i dość przygnębiający los tej biblioteki w wykonaniu samych mieszkańców dzielnicy Zabłocie przy przyzwoleniu miejskich władz samorządowych.

W dzielnicy Zabłocie funkcjonował wcześniej punkt biblioteczny mieszczący się w obiekcie straży pożarnej. Po przeniesieniu siedziby i księgozbioru Miejskiej Biblioteki do budynku po milicji, punkt biblioteczny również zlikwidowano uzasadniając bezprzedmiotowe funkcjonowanie aż trzech bibliotek w tej dzielnicy.

W trakcie działań modernizacyjnych przestrzeni publicznej Żywca po przemianach 1989 roku z planu miasta zniknęły inne punkty biblioteczne : w Kolebach i w Osiedlu pod Grapą. Przyznam szczerze, że w punktach tych panowały siermiężne warunki. Ale książki były dostępne mieszkańcom tych osiedli.

Kolejny etap „restrukturyzacji” bibliotek w Żywcu nastąpił po przeniesieniu zbiorów do wyremontowanego budynku dotychczasowego muzeum z dotychczasowej siedziby w Zabłociu. Tym samym mieszkańcy tej dzielnicy zostali pozbawieni bliskiego dostępu do zbiorów bibliotecznych. W ciągu tego procesu reformowania bibliotek w Żywcu, zlikwidowano filię biblioteki miejskiej w klubie Akwarium, argumentując to działanie bliskością nowej siedziby Biblioteki Samorządowej. Tym samym mieszkańców Osiedla 700- lecia skazano na wędrówki do centrum miasta. Dotychczasowa siedziba biblioteki w klubie Akwarium była niezwykle wygodna dla starszego pokolenia mieszkańców.

Kolejne zabiegi likwidatorskie, tym razem na poziomie struktur Urzędu Marszałkowskiego potwierdza rzeczywistą tendencję reformowania sfery kultury poprzez jej likwidację. Niemałą w tym procesie likwidacyjnym zapewne ma postawa kadry nauczycielskiej, która po okresie wzmożonej aktywności edukacji pedagogów spowodowanej wykreowanej przez kolejne ekipy rządzące konieczności spełniania warunków tzw. „awansu zawodowego”. Po zakończeniu tego masowego, sztucznie wygenerowanego procesu edukacyjnego, zgasł zapał edukacyjny i czytelniczy samych nauczycieli. I jak się domyślam wskaźniki aktywności czytelniczej są dla biurokracji Urzędu Marszałkowskiego (tak jak dla biurokracji na każdym szczeblu zarządzania) jedynym wyznacznikiem celowości funkcjonowania tej sfery kultury.

„Niewielu współczesnych ludzi wie dokładnie czym była biblioteka Aleksandryjska a jeszcze mniej osób zdaje sobie sprawę z wielkości cywilizacji panującej w Egipcie przez tysiące lat. Ludzie współcześni żyją na ogół tym, co dzieje się obecnie. Naszą przeszłość, naszą historię znamy niestety w mikroskopijnym stopniu. Ale współczesne osiągnięcia naukowe zawdzięczamy przecież setkom, jeśli nie tysiącom wcześniejszych pokoleń, a po wielu z nich zaginął wszelki ślad. Raz po raz natrafiamy na ruiny wielkich cywilizacji sprzed paru tysięcy lat.” 1)

Szkoda tylko, że współcześni zarządzający lokalnymi samorządami powielają znane przez tysiąclecia przykłady degradacji kultury. Zmniejszają się nakłady na zakup nowości książkowych w bibliotekach. Stosują zastępcze elementy dowartościowywania w postaci politycznych wyborów. Nie wystarczą okazjonalne popisy „czytania dla dzieci przez lokalnych celebrytów”. Powątpiewam, czy wszelkie publiczne prezentacje czytelnicze są czytaniem ze zrozumieniem, przede wszystkim dla czytających. Tworzenie kultury to proces daleki od zachowań politycznych. I dlatego tak trudny, wręcz niemożliwy do zrozumienia przez współcześnie zarządzających. A może jest to ta metoda, która po wsze czasy zniewoli intelektualnie nasze społeczeństwo?

Autor: Włodzimierz Zwierzyna

Przypisy:

1) Carl Sagan, Aleksandria: Największa biblioteka świata;http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3345/q,Aleksandria.Najwieksza.biblioteka.swiata;