Wydarzenia

Grę „orkiestry Owsiaka” w centrum miasta dało się wczoraj bardzo szybko usłyszeć, a właściwie, przewrotnie rzecz ujmując – zobaczyć.

Liczne duety wolontariusz 25 edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dzielnie przedzierały się przez stosy pozgarnianego z ulic śniegu i lawirowały pomiędzy nie bardzo licznymi grupami przechodniów. Duety w ilości nie mniejszej niż w poprzednich latach, ze skutkiem zapewne też nie mniejszym. W końcu jubileusz zobowiązuje. Zdali sobie z tego sprawę zarówno małe czerwone serca oferujący, jak i ci, pozyskujący je. Słowem, spisali się i organizatorzy, i społeczeństwo. Na sukces żywieckiej WOŚP złożyła się nie tylko frekwencja i skutek finansowy, ale też niemniej istotny fakt – kwesta i pozostałe aspekty przedsięwzięcia przebiegły w sposób bezpieczny. Zbierali Żywczanie, młodzi głównie, ale nie tylko. Lokalnego charakteru całej sprawie przydało w Żywcu krążenie z puszkami Jukacy po Parku i innych miejscach centrum, którzy strzałami z bata z daleka obwieszczali, że nadchodzą. Kwestowano nie tylko z oklejonymi logiem pudełeczkami. Na rzecz „orkiestry” w niedzielę funkcjonował w Domu Harcerza punkt krwiodawstwa i dawców szpiku. Zarówno hol, jak i fotele dla dawców, wypełnione były uśmiechniętymi ludźmi. W ramach WOŚP i na jej rzecz świadczyły swoje usługi salony fryzjerskie. Na ulicy Jagiellońskiej 11 i Kraszewskiego 14. Tam również ten uśmiech wyraźny był zarówno na twarzach usługobiorców, jak i usługodawców. Jakiegokolwiek by ta działalność nie miała wymiaru reklamowego, są to też poniesione koszty niedzielnego funkcjonowania, jakie trzeba docenić. Najbardziej, myślę należy docenić uśmiech, jaki dało się zauważyć w sztabie, w Liceum Ogólnokształcącym im. M. Kopernika. Uśmiech, pomimo zasypania stosami puszeczek, pieniążków i obłożenia dosłownie mrówczą pracą. To kwintesencja tak dużego przedsięwzięcia. Strony fasadowej, twarzy niejako, czyli kwestujących wolontariuszy, usługujących fryzjerów, krwiodawców, koncertujących. I zaplecza, które gdzieś tam w przyciemnionym budynku, z dala od tej fasady, przed po i w trakcie oddawało się żmudnej pracy, by to wszystko zagrało, zagrało orkiestrą zgodną, bez fałszu. Wszystko wskazuje na to, że tak się stało, za o warto oddać szacunek i „fasadzie”, i zapleczu, i korzystającym z koncertu tej wieloinstrumentowej orkiestry.

Autor: Michał Cichy