Pomimo, że problem nie jest nowy i powraca co jakiś czas na łamy lokalnej prasy, to wciąż pozostaje nierozwiązany. O jakim problemie mowa? Chodzi o znane wszystkim mieszkańcom dzielnicy Zabłocie rudery.
Z zabudowaniami rodem z horroru spotykamy się w dzielnicy Zabłocie właściwie od momentu przekroczenia mostu na rzece Sole. Pomimo, że w tej części miasta znaleźć możemy kilka pięknie odrestaurowanych kamienic, to nadal wiele obiektów oczekuje na "lepsze czasy". Jednym z nich jest kamienica znajdująca się na ulicy Dworcowej.
Budynek nie tylko odrażająco wygląda, ale przede wszystkim zagraża bezpieczeństwu mieszkańców, którzy przechodzą chodnikiem przy jednej z głównych ulic miasta. Pustostan dosłownie rozsypuje się, przed budynkiem zalega bowiem sterta gruzu i tynku, który odpada ze ścian.
Najgorzej sytuacja wygląda w bocznych uliczkach. Niszczejące domy spotkać można m.in. na ulicy Bielskiej.
W haniebnej czołówce plasuje się jednak ulica Futrzarska, przy której takich obiektów jest kilka. Widok jest przykry z kilku powodów. Wśród głównych wymienić należy estetykę oraz fakt, że to pozostałość charakterystycznej dla Zabłocia zabytkowej drewnianej zabudowy, a przede wszystkim zagrożenie jakie stwarzają niszczejące budynki.
Jak wspomniano, obiekty są drewniane a więc ogień, który z łatwością można w nich zaprószyć zagraża domostwom znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie ruder.
Charakterystycznym budynkiem jest zapewne piękna niegdyś drewniana willa, która - jeśli znajdowałaby się w dobrym stanie - stanowiłaby prawdziwą perełkę architektoniczną.
Co prawda na ścianach widnieją ostrzeżenia, że obiekt grozi zawaleniem, niestety nie ma to żadnego wpływu na bezpieczeństwo. Patrząc przez puste otwory okienne zauważyć można sterty śmieci, sięgające niemal do sufitu. Co gorsze, budynek stoi bezpośrednio przy ulicy, zatem aż strach pomyśleć o tym co mogłoby się stać gdyby runął. Problem jest tym bardziej poważny, że trakt przy którym mieści się rudera, to codzienna droga dzieci do szkoły.
W lutym 2013 roku napisaliśmy tekst o domu Tadeusza Jänicha. Możecie do niego wrócić TU. Po publikacji dom został ogrodzony i rozpoczęły się prace przy jego rozbiórce. Rozbiórka zakończyła się efektem jaki możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej i dom jakiś czas stał ogrodzony.
W ostatnim czasie, być może w obawie przed silnymi wiatrami, płot został usunięty. Dom wygląda tragicznie, a patrząc na "kikuty" ścian ma się nieodparte wrażenie, że ruiny poskładają się zaraz jak "domek z kart". Podobnie jak w przypadku drewnianej willi przy ulicy Futrzarskiej i ten obiekt bezpośrednio sąsiaduje z chodnikiem...
W opinii mieszkańców władze miasta nic nie robią z tym poważnym problemem. Jak stwierdza Pan Jarosław, mieszkaniec ul. Podtorze - "Radni, którzy powinni dążyć do rozwiązania tego problemu, bo też są mieszkańcami Zabłocia, zajmują się bzdurami jak budowa plaży miejskiej, podczas gdy z zakupów wraca się z duszą na ramieniu i człowiek cały czas boi się o dzieci wracające ze szkoły koło tych zgliszcz". Jak zauważają nie po raz pierwszy mieszkańcy Zabłocia, można odnieść czasem wrażenie, że dzielnica ta leży poza kręgiem zainteresowania Miasta.
Od mieszkańców dowiadujemy się również, że ich interwencje w tej sprawie zawsze kończyły się fiaskiem gdyż ludzie, którzy powinni ten problem rozwiązać zasłaniają się argumentami, że obiekty stoją na posesjach prywatnych, sprawy spadkowe nie są uregulowane bądź nie ma prawnego właściciela.
Ponadto zapytać należy w tym miejscu dlaczego sprawą nie interesuje się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego?
Autor: Paweł Wnętrzak
Kopiowanie materiałów zabronione.