Wczoraj bielski Sąd Okręgowy wydał wyrok w głośnej sprawie tzw. zbiorowego gwałtu w Pietrzykowicach. Jest nieprawomocny.
- Nie rozumiem jednego - dlaczego proces zwyrodnialców toczył się w mieście, gdzie wpływy ich rodziców gwałcicieli są nadal ogromne -– komentuje na portalu społecznościowym twitter Tomasz Szymborski, dziennikarz, nowy szef katowickiego oddziału Telewizji Polskiej.
Przypomnijmy, wśród oskarżonych był syn działacza PSL z Gilowic. Do wydarzeń doszło w grudniu 2013 roku. W prywatnym domu w Pietrzykowicach trwała impreza, lał się szampan, do sieci wrzucono nawet filmik z tej domówki pt. Kto bogatemu zabroni. Nastoletnia dziewczyna miała w jej trakcie zostać zgwałcona przez kolegów. Sześciu oskarżonych w tej sprawie nie przyznało się do winy.
Sąd wymierzył mężczyznom od 1,3 roku do dwóch lat więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 5 lat. Skazał ich także na kary grzywny w wysokości od 4,8 tys. zł do 5,4 tys. zł, ustanowił dla nich dozór kuratora. Muszą też zapłacić dziewczynie po 2 tys. zł, a także pokryć koszty postępowania sądowego – po kilka tysięcy złotych. Sąd zmienił oblicze czynu częściowo na korzyść oskarżonych.
- Wyrok za gwałt zbiorowy na Podbeskidziu jest dowodem albo na znieczulicę sądu i układ albo korupcję – zauważa Tomasz Szymborski.
Autor: JJ