Kto jest zmuszony do poruszania się po Żywcu, ten wie, że nie należy to do przyjemnych doświadczeń. Najlepszym rozwiązaniem w dotarciu z punktu A do punktu B wydają się być po prostu własne nogi. Spróbujmy jednak przeanalizować jak wygląda komunikacja w naszym mieście.
Samochód. Środek lokomocji zdecydowanie ułatwiający przemieszczanie się. Ludzie spoza Żywca nie maja innego wyjścia niż właśnie poruszanie się po mieście właśnie w ten sposób. Niestety, czas stracony w korkach, problemy z parkowaniem i specyficzni kierowcy – wszystko to sprawia, że pokonywanie żywieckich ulic samochodem nie jest przyjemnością. Korki, podobnie jak w każdym innym mieście, są rzeczą powszechną, szczególnie rano i po południu, co oczywiście związane jest z dojazdem do pracy i powrotem, często połączonym z zakupami. Problem z parkowaniem w Żywcu jest doskonale znany żywieckim kierowcom. Ograniczona ilość miejsc do parkowania i kierowcy parkujący często „bez głowy” to w tygodniu chleb powszedni. Żywieccy kierowcy na szczęście często bywają uprzejmi, bywają jednak i tacy, którzy na drodze próbują wyładować swoje niepowodzenia życiowe. Największą zmorą wśród kierowców w Żywcu wydaje się być to, że ich samochody nie zostały wyposażone w kierunkowskazy, bądź też właściciele niektórych samochodów nie opanowali jeszcze w pełni wyposażenia swojego pojazdu i najzwyczajniej nie wiedzą, gdzie włącza się kierunkowskaz. Ta bolączka jest najlepiej widoczna na rondach i właśnie tam utrudnia innym kierowcom włączanie się do ruchu. Nasi rodzimi kierowcy często wykazują się też niecierpliwością, zwłaszcza w stosunku do samochodów z literką L na niebieskim tle, umieszczonej na dachu samochodu. Dostrzegam to zwłaszcza na skrzyżowaniach, oczekując na zielone światło. Sytuacja wygląda zazwyczaj tak, że kursant w „Elce” spokojnie stara się ruszyć, a „życzliwi” kierowcy za nim „pomagają” mu klaksonem, oczywiście nie wpływa to motywująco na świeżego kierowcę. Co robić w takiej sytuacji? Dobre rozwiązanie zaproponował w jednym ze skeczów Jacek Federowicz – należy wysiąść z auta, podejść do trąbiącego delikwenta i bardzo uprzejmie zapytać czy coś się stało, czy w czymś pomóc itd. Kiedy już jesteśmy po całym tygodniu pracy i zamierzamy spokojnie odpocząć na żywieckim rynku przy szklance zimnego piwa, to czas z pewnością umilą nam młodzi gniewni, którzy uczą się „puszczać” sprzęgło akurat na rynku. Często towarzyszą im właściciele innego pojazdu mechanicznego, doskonale przygotowanego do poruszania się po mieście. Mam na myśli oczywiście skuter bądź motocykl, podkreślam zarazem, że nie wrzucam do jednego worka obu typów pojazdu.
Autobus. Komunikacja miejska wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Mankamentem jest to, że jesteśmy uzależnieni od rozkładu jazdy i musimy być przygotowani na niemały ścisk. Ceny biletów również nie są najniższe, a w wielu wypadkach kultura kierowców również pozostawia wiele do życzenia.
Rower. Spoglądając na większe miasta zauważymy, że rower staje się najwygodniejszym i najtańszym środkiem transportu, ponadto wpływa on znacząco na poprawę naszej kondycji i stanu zdrowia. Czy Żywiec jest miastem życzliwym dla rowerzystów? Kto porusza się w ten sposób po mieście, ma zapewne mieszane uczucia. Ścieżki rowerowe są nieliczne, poruszanie się po chodnikach raczej niezgodne z prawem, uciążliwe ze względu na szerokość chodników i niezbyt komfortowe. Na szczęście przy większości placówek i sklepów znajdują się stojaki na rower i na brak miejsc by zaparkować swój „bicykl” nie możemy narzekać.
Pieszo. To chyba najpewniejszy środek transportu. Ponadto Żywiec jest miastem, w którym bez problemu i bez konieczności pokonywania dziesiątek kilometrów załatwimy większość spraw. Oczywiście zajmie nam to trochę więcej czasu.
Problemy komunikacyjne nie są oczywiście problemem, który dotyka wyłącznie Żywca. A jak Wy pokonujecie drogę do pracy, szkoły, na zakupy? Zapraszamy do dyskusji!
Autor: KG