Wydarzenia

Romowie są grupą etniczną pochodzenia indyjskiego. Stanowią społeczność wysoce zróżnicowaną pod względem językowym oraz kulturowym. Pierwsze świadectwo obecności Romów w Polsce pochodzi z 1401 roku, większość wędrowała taborami, część jednak prowadziła osiadły tryb życia, głównie w Małopolsce. W okresie międzywojennym Polskę zamieszkiwało ok. 30 tys. Romów. Kultura romska znana była w Polsce od XV wieku przede wszystkim ze względu na swą bogatą tradycję muzyczną oraz rzemiosło kowalskie. W 1979 roku w Muzeum Okręgowym w Tarnowie powstał osobny dział gromadzący zbiory, dokumentację naukową oraz ikonografię dotyczącą kultury i historii Romów. Około 30% dzieci romskich nie wypełnia obowiązku szkolnego, co spowodowane jest zarówno uznawaniem przez rodziców jedynie tradycyjnych wartości kultury romskiej, brakiem znajomości języka polskiego wśród najmłodszych, jak też znacznym ostracyzmem społecznym oraz obawą przed szykanami w szkole. Większość problemów polskich Romów związana jest z istniejącymi w wielu społeczeństwach Europy stereotypami antycygańskimi oraz długą historią prześladowań. W Polsce właściwie dopiero od 1989 roku Romowie mają szansę pełnej integracji z resztą społeczeństwa, lecz czas, który od tamtej pory upłynął jest jeszcze zbyt krótki, aby pogrzebać wielowiekowe resentymenty po obu stronach. Wielu Romów nie korzysta z tej szansy, wybierając emigrację oraz integrację w nowym społeczeństwie.

Kultura romska kształtowana przez wieki wędrówek nie ma głębokich korzeni ani w literaturze, ani w architekturze. Mimo to jest żywa, wielobarwna i niepowtarzalna. Etnolodzy zaznaczają, że nomadyzm był najistotniejszą cechą tożsamości grupowej - niósł ze sobą specyficzny styl i filozofię, wpływał na strukturę wewnętrzną, normy społeczne, instytucje, zwyczaje i obrzędy w życiu Romów. Romowie funkcjonowali na obrzeżach społeczeństwa i nauczyli się wykorzystywać swoje umiejętności tak, aby współgrać z otoczeniem. Świadczyli usługi, na które było zapotrzebowanie. Jednocześnie zachowywali kastowe podziały między przynależnością grupową, a wykonywanym zawodem. Istniały grupy cygańskie specjalizujące się w tresurze niedźwiedzi lub handlujące końmi. Główne dziedziny tradycyjnej działalności Romów to rzemiosło, handel, rozrywka i wróżba. Cyganie byli znani jako znakomici kowale, ślusarze czy stolarze, kobiety romskie natomiast często zajmowały się handlem.

Niepisane i uświęcone tradycją romskie prawo jest centralną częścią życia kulturalnego i duchowego społeczności romskiej, a także aktualnym źródłem wiedzy o pochodzeniu tego ludu. Głową rodziny jest mężczyzna - ojciec, podlegający z kolei przywódcy całego rodu i starszyźnie. Najważniejszym zadaniem głowy rodziny, rodu i starszyzny jest czuwanie nad przestrzeganiem zasad Romanipen. Romanipen to wykształcony przez wielowiekową tradycję wewnętrzny zbiór zasad współżycia, norm, wartości, obyczajów, reguł, określających między innymi role społeczne i sankcje, którego jednym z najsilniejszych wyznaczników pozostawał wędrowny tryb życia. Kodeks obejmuje bezwzględnie wszystkich członków grupy romskiej (np. Polska Roma) natomiast nie wykracza poza wspólnotę romską. Tradycja romska nakazuje manifestować romskość jako wartość najwyższą, najważniejszą. Nakazuje posługiwać się językiem Romani w swoim środowisku i w kontaktach z innymi Romami. Nakazuje ponadto solidarność współplemienną, pomoc, przestrzeganie obrzędów i rytuałów.

romowie flaga

W roku 2008 mieszkało w Żywcu około 160 osób pochodzenia romskiego, według oficjalnych danych. Ta grupa mieszka w tej części kraju mniej więcej od 5 pokoleń. Zamieszkują w różnych miejscach. Na przykład na osiedlu socjalnym Kabaty, tworząc małą społeczność wymieszaną także z miejscową ludnością. Kilka grup zamieszkuje także obszar blisko zajezdni MZK. O organizowaniu się ludności decyduje tak zwany lider. W różnych układach administracyjnych takie zajmowane stanowisko ma swoją różną nazwę. Romowie w Żywcu mają swojego wójta, który reprezentuje ich interesy.

Studium empiryczne dotyczące ludności romskiej jest doskonałą okazją do spojrzenia na społeczeństwo, jako całość, która składa się z łączących ją różnorodnych elementów. Na to składają się różnego rodzaju grupy społeczne, które umówiły się wspólnie na dany porządek życia społecznego. Po to powstało m.in. prawo, edukacja, by unormować życie ludzi. Bez tego mielibyśmy wszędzie tak zwaną "wolną amerykankę".

Każdą grupę konstytuuje zbiór reguł i zasad. To odróżnia ją od innych zbiorowości. Będąc małą grupką, można do swojej większej grupy dodawać większą wartość reprezentowaną przez pracę na rzecz innych ludzi, edukację, spędzanie wolnego czasu. I konia z rzędem temu, który pogodzi interesy wszystkich ludzi tworzących na danym terenie pewną całość. Tego nie da się zrobić. Można, wręcz należy dążyć do tego, by zachowywać stosowne status quo, czyli utrzymywać równowagę interesów tam, gdzie jest to wymagane.

Romowie są grupą etniczną, mającą wędrowniczy styl życia. Trudno więc oczekiwać, iż stworzą wolną państwowość. Zakorzenione w genach, od dawnych pokoleń tułactwo, przemieszczanie się, być może z punktu widzenia ludzi współczesnych, nie ma najmniejszego sensu. A o konflikt tutaj nie trudno. Nieporozumienia wynikają zawsze z niewiedzy i braku zrozumienia. Ta zasada dotyczy jednakże wszystkich.

Różnimy się od siebie i będziemy się różnić zawsze. W jakim jednak stopniu potrafimy zaakceptować odrębność każdego z nas, na rzecz dobra wspólnego, jakim jest dana przestrzeń społeczna, materialna, ludzie? Akceptacja jest czymś, czego współczesny człowiek ciągle się uczy. Tolerancja jest słowem wybiórczym, które obejmuje wybrany aspekt i zakłada mimo wszystko „coś na siłę”. Z akceptacją związany jest także szacunek. Wiem, że się różnimy, ale nie zrobię nic, co zaszkodzi drugiemu człowiekowi. Mamy różne misje, wizje, styl prowadzenia własnego życia, ale różnice w poglądach, ubiorze, kolorze skóry nie są i nie będą żadnym problemem, bo to nie moja sprawa, co kto robi. Dopóki nie ma zamiaru zaszkodzić.

Ludzie są specyficznym gatunkiem żyjącym na ziemi. Boją się wszystkiego, czego nie znają. A czego nie znają, nie potrafią zaakceptować. Wszystko, co więc obce zwykłemu, pojedynczemu człowiekowi, jest także złe. Gdybyśmy chcieli podjąć generalizację. Tak się bowiem zachowujemy. Prawie zawsze bowiem negujemy wszystko to, co jest nam obce.

Tyle w kwestii poznawczej w poznawaniu świata. Jak więc żyją Romowie w Żywcu? Na obecną chwilę wydaje się, iż ich sytuacja jest lepsza, niż miało to miejsce kilka lat temu. Media donosiły m.in. o brutalnych atakach na tę grupę ludzi.

Jak podkreślają urzędnicy z Urzędu Miasta w Żywcu, programy edukacyjne kierowane do tej grupy ludności od kilku lat mają rację bytu. Mają służyć przede wszystkim socjalizacji wtórnej. To nauczanie od najmłodszych pokoleń. Dorośli Romowie bowiem nie mają najmniejszych szans na zmianę samych siebie. Rzecznik Urzędu Miasta - Tomasz Terteka, w rozmowie z naszym portalem podkreśla, iż gdyby nie te programy, sytuacja romska byłaby znacznie gorsza. Bez edukacji, ci ludzie byliby jeszcze bardziej niepełnosprawni społecznie.

Warunki, w jakich żyją Romowie na Kabatach są niewyobrażalne. Porysowane, popękane ściany, wszechobecny brud. Trudno porozmawiać z tą społecznością, gdyż jest pełna strachu. Ci ludzie są zamknięci w sobie, podejrzliwi, nieufni. Tylko jedna kobieta, Żywczanka, pozwoliła w kilku zdaniach stwierdzić, że na osiedlu wszystko jest dobrze. Gdzie jest prawda?

Życie Romów należy rozpatrywać z punktu widzenia ich wewnętrznego kodeksu Romanipen. To niepisany kodeks postępowania oraz wzajemnych relacji w tradycyjnej społeczności romskiej. Nie będziemy w tym miejscu rozpisywać się na jego temat, niemniej zainteresowany czytelnik powinien sięgnąć do zapisków w tej materii. To nie jest żadna nowość. Każda bowiem społeczność ma swój własny kodeks zachowań. Na przykład, będąc uczniem szkoły wiemy konkretnie, co nam wolno, a co nie. Zasady są wszędzie. I to dobra oznaka. Bo jak wspominaliśmy wcześniej, wszędzie byłby wielki bałagan. Niemniej... w jakim stopniu kodeks zachowań daje człowiekowi wolność w działaniu?

Wśród ludności romskiej nie ma mowy o edukacji formalnej, znanej współczesnemu człowiekowi. Ich wiedza o świecie jest ogromnie wybiórcza. Romowie bowiem uczą się tylko tego, co dostaną od swojej rodziny, klanu, kasty. Czy ta wiedza jest duża? Niech czytelnik sam dojdzie prawdy z poczuciem szacunku. Co za tym idzie, bez edukacji trudno sobie poradzić na rynku pracy. A pracować trzeba, aby przeżyć. Szukaliśmy na ten temat informacji w kilku źródłach. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej twierdzi, że Romowie nie pracują. Ale także większości z nich nie ma w kartotekach ośrodka. Nie podejmowaliśmy sondowania ile rodzin i jakie świadczenia pomocowe otrzymuje, bo nie o to chodzi. Ośrodek wskazuje, że Romowie stają się klientami ZUSu składając wnioski o rentę socjalną w sprawie niezdolności do pracy. Jak podkreślał w rozmowie z redakcją Dariusz Pinisz - dyrektor żywieckiego MOPS, Romowie są traktowani w taki sam sposób, jak reszta Żywczan, podlegają takim samym przepisom i nie ma tutaj mowy o żadnej dyskryminacji.

W całym ambarasie, dyskursie romskim, bardzo ważne zdanie usłyszeliśmy od Rzecznika Miasta, który zauważył, iż Romowie też powinni dać coś od siebie. Dla dobra wspólnego, oczywiście. Władze miasta podejmując działania, do których są zobowiązane, w kwestii romskiej wydają się zachowywać zdrowe podejście do tematu. Romowie, podobnie jak reszta mieszkańców są traktowani tak samo. Kryzys gospodarczy dotyczy nas wszystkich zamieszkujących dany teren, choćby tutaj w Żywcu. Jeśli są problemy, dotyczą one każdego w taki sam sposób. Jeśli Polacy pracy nie mają, Romowie także. Jest również ich obowiązkiem szukanie pracy, zdobywanie wykształcenia, poznanie języka, obowiązującego m.in. w urzędach i w efekcie pójście na rynek pracy w poszukiwaniu zatrudnienia.

Oczywiście w niektórych przypadkach Romowie nie mogą dostać danej posady, co wynika w główniej mierze z uprzedzeń. Co lub kto za nie odpowiada? Jednym z największych nadużyć ludzi, jest tak zwana generalizacja. MOPS przekazał nam ciekawą wiedzę. Otóż okazuje się, iż żebrzący Romowie na ulicach Żywca, to nie są przedstawiciele lokalnych grup. To Romowie ze Słowacji, jednak nie wszyscy o tym wiedzą, twierdząc, iż to miejscowi. Trudno się nie zgodzić z takim tokiem rozumowania. Każdy z nas codziennie popełnia taki błąd w różnych sytuacjach. Skoro tutaj można starać się o jałmużnę od Żywczan, to znaczy, iż życie po przekroczeniu południowej granicy dla tamtego Roma łatwe nie jest. Jeśli popatrzymy na słowackie Koszyce, możemy się przerazić. Znajduje się tam między innymi największe w Europie romskie getto utworzone w blokowisku. Na obszarze kilometra kwadratowego mieszka tam największa grupa słowackich Romów. Szacunki mówią o liczbie 6-8 tys. Romowie żyją tam bez prądu, bez gazu, bieżącej wody a niemal 100 procent mieszkańców osiedla jest stale bezrobotna.

Kosice, osiedle socjalne zamieszkiwane przez Romów. Źródło zdjęcia wikipedia

Kiedy popatrzmy na sytuację Romów w Żywcu, wydaje się, iż jest lepiej. Co to znaczy lepiej? Nie ma tutaj osiedli wydzielonych betonową ścianą rozdzielającą tych ludzi od reszty świata. Programy edukacyjne prowadzone przez Miasto również zdają egzamin.

Dodajmy tutaj kilka zdań o Romach z innych ośrodków miejskich. Jak podkreśla MOPS, w Żywcu źle nie jest. W Krakowie na przykład ogromne rzesze tej ludności, przeważnie w lecie, ustawiają się na Sukiennicach celem żebrania o pieniądze. Zaognia się sytuacja tych ludzi w Andrychowie. Regularne, co pewien okres czasu historie ocierające się o prawo nie napawają optymizmem. Szczególnie, jeśli rzeczywiście stwierdzimy, iż w porównaniu z resztą grup romskich w okolicznych miejscowościach, Żywiec wyróżnia się względnym spokojem. A co będzie jeśli to miasto stanie się kolejnym przystankiem w drodze dla tamtych Romów podczas kolejnej wędrówki?

Trudne jest życie Roma, trudne jest życie Żywczanina, we wspólnej płaszczyźnie miejskiej. Na czym te trudności polegają? Na zbyt poważnym traktowaniu stereotypów i niejasności? Od lat podejmowane są różnego rodzaju projekty mające na celu większe zrozumienie siebie. Jednym z takich działań jest wyprodukowanie przez reżyserskie małżeństwo Krauze filmu „Papusza”. W Żywcu miała miejsce jego projekcja, na której pojawiło się mnóstwo ludzi, łącznie z lokalnymi Romami.

papusza żywiec

Zainteresowanie filmem było ogromne. Organizatorzy nie spodziewali się faktu, iż kino będzie wypełnione po same brzegi. Na premierę filmu przybyła także liczna publiczność romska, a rodzina Buriańskich (która zagrała epizodyczną rolę w tej produkcji) została przywitana brawami. Karol - ojciec Karoliny i mąż Jovy opowiedział historię związaną z ich przygodą z filmem. Bardzo mocno podkreślał własną tożsamość. Głowa rodziny czuje się Polakiem. Poruszył także temat rasistowskich napisów na temat cyganów. Karolina – grająca matkę Papuszy ma 12 lat i uczęszcza do szóstej klasy szkoły podstawowej, chce nadal się kształcić a później iść na studia. Na zadane pytanie dotyczące jej postaci i planu zdjęciowego niestety nie wiele odpowiedziała. Jej matka grająca rolę czarownicy pochodzi z Rumuni i wciąż uczy się języka polskiego.

Film duetu reżyserskiego podkreśla miejsce kobiety w społeczności romskiej, które stopniowo ulega zmianie. Jednak starsze pokolenia nadal przestrzegają surowych zasad kodeksu Romanipen. Kobiety młode coraz częściej wyłamują się z tego kanonu próbując żyć inaczej. Pragną mieć udział w wyborze swojego małżonka, krytykując porwania i decyzje rodziców. Jest to spowodowane kontaktem ze społecznością polską, mającą wpływ na ich życie i kulturę. Kobiety aby móc wyrażać swoją opinię i niezależność powinny się kształcić, aby rozszerzać swoje horyzonty myślowe.

Film kładzie różne odcienie na umysłach widzów. Czy żywiecka projekcja wrzuciła swój kamyczek do jeziora, zwanego integracją? Trudno powiedzieć, bowiem wizerunek Romów piętnujących wybitną jednostkę, utalentowaną pisarkę własnego rodu nie daje pochlebnej opinii. Twórczość, innowacyjność, pomysłowość nie mają więc racji bytu. Czy to kara za sprzedawanie tajemnic wewnętrznych na zewnątrz? Ciężki orzech do zgryzienia. I znów, wiele osób, wiele opinii. Ktoś inny bowiem powie, iż to możliwość promowania ciekawej tradycji i kultury, ale ponieważ społeczność nie podziela takich zachowań, trudno stwierdzić, czy kodeks tradycji jest dla niej obciążeniem, czy powodem do dumy. Ale jest również pozytywna strona filmu. Pokazuje fakt, iż ktoś dostrzega ułomność przepisów, zasad zbiorowych obowiązujących w grupach.

Ludzie oceniają i oceniać będą zawsze. Nie oszukujmy się, każdy to robi, Bez tego nie da się funkcjonować. Na podstawie ocen wartościujemy ludzi. I teraz zagadka społeczna: na jakiej podstawie ocenia się dzisiaj wartość człowieka? Na podstawie jego pracy i wkładu w życie ludzi. Kogo ludzie szanują najbardziej? Sprzątaczkę szkolną, czy też inwestora, który położył na stół pieniądze pod budowę czterech szkół? Przedstawiciele obu stron są ważni, niemniej skala działania jest inna.

Współczesny człowiek ma szansę bytu tylko wtedy, kiedy jego praca będzie wartościowa i będzie przynosiła korzyści innym. To także buduje człowieka od wewnątrz. Dbanie o dobro wspólne jest warunkiem przetrwania społeczeństwa – lokalnego, kraju, świata. Jest niemożliwe, aby zamieszkując wspólną przestrzeń, być dla siebie wrogiem i barykadować się od siebie. Strach nie pomaga w niczym, a zaufanie jest potrzebne dla wszystkich. Czy kodeks Romanipen pozwala Romom na swobodne funkcjonowanie w dzisiejszym świecie w zgodzie z lokalnymi społecznościami? Wspomnieliśmy wcześniej, iż bez edukacji, pracy, wsparcia dla innych, utrzymanie przy życiu grupy społecznej, lokalnej ludności, miasta, kraju, jest niemożliwe. Wędrowniczy tryb życia nie pozwoli nigdy na zapuszczenie korzeni, zawarcie przymierza z lokalną ziemią, przyjęcia pewnych wspólnych wartości ważnych dla życia ogółu. Zamykanie Romów w gettach na Słowacji, Węgrzech i innych państwach jest celowe. Była ku temu przyczyna. Jaka? Źródeł należy szukać zawsze w miejscu problemu. Niemniej każdy z nas powinien zadawać sobie pytania, kiedy pojawia się problem, a temat Romów jest problemem. Więc i pytań jest mnóstwo: czy ta grupa etniczna posiada syndrom wiecznej ofiary? Czy grupy romskie są gotowe na rezygnację z Romanipen? Na ile nasze różnice pozwalają nam na wspólne egzystowanie w tej samej przestrzeni? Jest wiele pytań, odpowiedzi także.

Autor: Sławomir Brak