W Wielki Czwartek 2 kwietnia 1942 r. na targowicy w Żywcu, przeprowadzona została przez niemieckiego okupanta publiczna egzekucja 11 Polaków. Miejsce stracenia upamiętnia pomnik, przy którym zapłonęły dziś znicze i złożono wiązanki.
Sabotaż polegał na tym, że skazani brali udział w konspiracyjnej organizacji, zajmującej się wprowadzaniam do obrotu handlowego fałszowanych kart odzieżowych (Reichskleiderkarte). Członkowie ruchu oporu wykradali również w Urzędzie Starostwa – Landraturze w Żywcu, kartki żywnościowe. Kartki były następnie rozprowadzane wśród mieszkańców Żywiecczyzny, co umożliwiało im zakup jedzenia i odzieży. Warto w tym miejsc zaznaczyć, że karty żywnościowe dla Polaków obejmowały głodowe racje. Karty na odzież i obuwie dla Polaków oznaczone były literą P. Wydawano je w urzędzie Landrata, raz na rok wyłącznie na pisemna prośbę. Obuwie, jakie mogli otrzymać Polacy to najczęściej buty robocze, o drewnianej lub gumowej podeszwie. Kartę odzieżowa zawierała 60 punktów, co umożliwiało otrzymanie jednej sukienki i około 10 metrów kretonu lub flaneli. Jak zaznacza Władysław Latkiewicz we wspomnieniu dotyczącym egzekucji na targowicy:
często w sklepach w Bielsku nie chciano wydać towaru na karty z literą P. Natomiast dla uprzywilejowanych Niemców Reichskleiderkarten obejmującą 150 punktów przydzielane były najlepsze materiały wełniane na suknie i płaszcze oraz komplety bielizny męskiej i damskiej, pończochy, skarpetki, ręczniki i bielizna pościelowa. Tego rodzaju polityka przydziałów skazywała Polaków na bytowanie w nędznym przyodziewku wśród dostatnio ubranych Niemców. Również na gospodarstwa domowe wydawano dla Polaków tzw. 'Haushalts-Pass' na zakup produktów przemysłowych.
Aresztowanych, wśród których byli mieszkańcy Żywca, Choczni i Wadowic, przywieziono najpierw do więzienia śledczego w Mysłowicach. Po śledztwie, podczas którego stosowano brutalne tortury, wydano wyrok śmierci i przewieziono do Żywca. Na placu targowym odbyła się publiczna egzekucja, która została wykonana przez powieszenie, spośród 38 aresztowanych skazano 11 osób.
Na egzekucję spędzono pod przymusem mieszkańców miasta. W tyle, za szubienicą ustawionych było 100 zakładników, którzy mieli być rozstrzelani w razie zakłócenia egzekucji. Egzekucją kierował osobiście landrat Hering.