Historia

Pogoda w lipcu 1908 roku nie rozpieszczała mieszkańców Galicji. Region ten często nawiedzały gwałtowne ulewy i burze, o czym często wspominała ówczesna prasa. Nikt jednak nie spodziewał się tego, że w jedną noc w niewielkiej Juszczynie dojdzie do tragedii, która wstrząśnie całą Galicją.

Była noc z 15 na 16 lipca 1908 roku. Około północy nad Juszczyną rozszalała się silna burza, lecz nie wyrządziła większych szkód. Dwie godziny później nastąpiło jednak nagłe oberwanie chmury, połączone z gradobiciem. Wkrótce masy wody zaczęły gwałtownie spływać w dół doliny Juszczynki, rwąc drzewa, krzewy i płoty, oraz nosząc bloki skalne. Na jednym z zakrętów utworzyła się ogromna tama, do której przez około kwadrans spływała woda ze stoków górskich. Po tym czasie konstrukcja nie wytrzymała i cała woda wraz z drzewami i kamieniami runęła w dół doliny, porywając wszystko, co napotkała na swojej drodze. Niestety, wielu ludzi nie miało najmniejszych szans na ucieczkę. Mieszkańcy byli topieni i zabijani niosącymi przez nurt konarami drzew i potężnymi głazami, a ciała nieszczęśników były porywane w dół rzeki. Kataklizm zakończył się około trzeciej nad ranem.

Poranek odsłonił straszliwy widok. Wszędzie dookoła były kamienie i bloki skalne, belki ze zniszczonych domów, leżące drzewa czy sprzęt domowy. Pod gruzami leżały ludzkie ciała oraz martwe zwierzęta gospodarskie. Około godziny siódmej rano wiadomość o tragedii dotarła do Żywca. Na miejsce, do Juszczyny udał się ówczesny starosta Porth wraz z żandarmerią, na miejsce przybyła także straż ogniowa z Żywca i Zabłocia. Akcja ratunkowa niestety była ograniczona do sprzątania tego, co zostało i do wyławiania ludzkich zwłok i padniętych zwierząt. Tego samego dnia Arcyksiążę Karol Stefan Habsburg wysłał swoich urzędników do Juszczyny, ich zadaniem było doglądnąć oględzin miejsca zdarzenia. Sam osobiście pojechał następnego dnia, by pomagać przy usuwaniu skutków kataklizmu. Przy okazji przygarnął 10-letniego Władka Stokłosę, który w wyniku powodzi stracił swoich rodziców i pięcioro swojego rodzeństwa. Sam Władek wspominał jak jego ojciec krzykiem obudził wszystkich w środku nocy. W chacie znajdowała się woda, a z zewnątrz było słychać już szum wody. Ojciec posadził wszystkie dzieci na piecu. Po chwili wyleciała ściana w domu, a sam dom został porwany nurtem wody. Reszty zdarzeń nie pamięta. Chłopiec został znaleziony nieprzytomny na wierzbie, 300 metrów od miejsca, gdzie stał jego dom.

W wyniku tragedii łącznie życie straciło 22 mieszkańców Juszczyny. 11 zwłok znaleziono w samej Juszczynie, pięć ciał wyłowiono z Soły ,w okolicy Wieprza. Niestety, pozostałych ciał nigdy nie odnaleziono. W samej Juszczynie całkowicie zniszczonych zostało jedenaście domów, drugie tyle nadawało się tylko do rozbiórki. Prócz tego sporo domostw zostało uszkodzonych. W sobotę 20 lipca, w kościele w Cięcinie odbył się pogrzeb szesnastu ofiar tej strasznej tragedii, która poruszyła całą Galicję.

Na pamiątkę tego wydarzenia, w latach 1924 – 1927 wzniesiono w Juszczynie Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

Autor: Radosław Płużek

Dziękujemy Parafii Nawiedzenia NMP w Juszczynie za udostępnienie zdjęć archiwalnych.