Nie wiem czy to przypadek, czy celowy zamysł organizatorów, ale spotkanie autorskie z prozaikiem Witem Szostakiem miało miejsce w międzynarodowy dzień pisarzy.
Od Szostaka można było dzisiaj się dowiedzieć, potwierdzić właściwie, że pisarzem się nie jest, pisarzem się bywa. Coś jest na rzeczy. Dotąd wiadome było, bodaj od Czesława Miłosza, że poetą się nie jest, a bywa. Od Wita Szostaka. Można było też usłyszeć kilka potwierdzeń rozmaitych teorii na temat twórczości i literatury. Znane chyba od Marqueza, że wszystko, co się dzieje w życiu pisarza, dzieje się w głębokim dzieciństwie. Że pisarz tam naprawdę całe życie i po wielokroć pisze tą samą książkę. Pierwszego autora tej akurat myśli już nie pomnę. Wit Szostak może z tymi teoriami oryginalny nie był, ale trzeba przyznać, że tłumaczył je bardzo barwnie i ciekawie. Interesująco mówił również o swoich powieściach. Z jego „Chochołami”, „Sto dni bez słońca”, czy „Wróżeniem z wnętrzności”, jeśli ktoś jeszcze nie zna a literatura polska go interesuje, warto się zapoznać. Kto zna, swoje wie.
Autor: Michał Cichy