Wydarzenia

Słowa zawarte w tytule Wilhelm Brasse zadedykował uczniom po jednym ze spotkań w żywieckiej szkole. Spotkań tych nigdy nie odmawiał i były one wydarzeniami, które uczniowie – dziś już często ludzie po studiach – zapamiętają do końca życia.

Wilhelm Basse to postać, której nie trzeba przedstawiać mieszkańcom Żywca. Wielokrotnie przybliżaliśmy postać tego niezwykłego świadka historii, a także jako pierwsze medium przekazaliśmy smutną wiadomość o śmierci Pana Brasse.

Nasza redakcja uważnie śledzi wszystkie fakty związane z osobą Wilhelma Brasse, dlatego też z przyjemnością poinformowaliśmy Was o promocji książki Anny Dobrowolskiej „Fotograf z Auschwitz”, która w miniony wtorek odbyła się w Żywcu.

Podczas spotkania wyświetlono film „Portrecista” w reżyserii Ireneusza Dobrowolskiego. Nie mogło być inaczej, gdyż film i książka to swoista całość. Choć publikacja powstała kilka lat po premierze „Portrecisty”, to doskonale uzupełnia dokument. Prace nad „Fotografem…” trwały od roku 2011. Bazą do powstania wydawnictwa była opowieść Wilhelma Brasse, która, głównie z przyczyn technicznych, nie mogła być w całości zaprezentowana w filmie.

„Fotograf z Auschwitz” sprawia imponujące wrażenie już od momentu wzięcia książki do rąk. Obszerne dzieło pokaźnych rozmiarów, bardzo staranie wydane, zawierające nie tylko liczne zdjęcia, ale również grafiki. Na uznanie zasługuje to, że całość książki pochodzi „stamtąd”, przenosi czytelnika do piekła obozu w każdym szczególe. Uwagę zwraca również kolorystyka książki – czerń i biel. Kolorystyki nie należy jednak wiązać z ograniczonymi kosztami wydania, gdyż wydawnictwo zdecydowanie sprawia wrażenie takiego, nad którym wydawca kwestię kosztów przesunął na plan drugi. Raczej skłaniałbym się w tym miejscu do symbolicznego odczytania barw, które podobnie jak w „Siódmej pieczęci” Bergmana symbolizują zło i dobro, które zagubiły się w obozowej rzeczywistości. Pamiętać należy też o tym, że pomiędzy czernią i bielą znajduje się również szarość, która ma różne odcienie, co często współczesnym, a zwłaszcza młodym ludziom trudno zrozumieć.

Nasuwa się tu pewna odważna refleksja – to wydawnictwo koniecznie powinno być włączone w szkolny kanon!  Brasse – świadek historii, świadek który widział nieraz więcej niż Borowski, Edelman. Postać Wilhelma Brasse powinna pojawiać się podczas lekcji języka polskiego oraz historii, gdyż postać ta pozwala pełniej zobrazować to, o czym Borowski pisze w swoich „Opowiadaniach” oraz pełniej pozwala zrozumieć cały proces i mechanizm II wojny światowej.

Forma książki jest bardzo przystępna zarówno dla młodego i dojrzałego czytelnika. Ciekawa budowa przypominająca nieco journal, łączy opowieść Brassego ze zdjęciami, grafikami – co warto podkreślić – często znanymi tylko specjalistom. Walorem – zwłaszcza dla Żywczan – jest niezwykła opowieść o przedwojennym Żywcu, zawarta na początku książki. Obraz urokliwego przedwojennego Żywca łączy się tu z koszmarem II wojny światowej, piekłem obozu oraz niezwykłymi opowieściami o obozowym życiu, w których przeplata się groza, absurd a nierzadko również komizm. Nikt nie powinien przechodzić obojętnie obok tej książki i bezsprzecznie stanowi ona pozycję obowiązkową w bibliotece każdego szanującego się pasjonata historii i regionu.


OKlADKA_m

Zapraszamy do przeczytania wywiadu jaki udało nam się przeprowadzić z autorką książki - Anną Dobrowolską:

 Rafał Mołdysz: Kiedy powstał pomysł napisania książki, czy jest ona uzupełnieniem filmu?

Anna Dobrowolska: Książka powstała na bazie pełnego wywiadu, przeprowadzonego przez Irka Dobrowolskiego, reżysera filmu „Portrecista”. Prace nad tym projektem sięgają 1995 roku, od kiedy odbywały się próby nakłonienia Pana Brasse do opowieści o swoich losach. W 2001 roku zrealizowaliśmy zdjęcia do filmu, które trwały 10 dni. Zebraliśmy dzięki temu obszerny materiał, który nie miał szans być w całości pokazany w filmie trwającym 50 minut. Postać Wilhelma Brasse jest niezwykle cennym świadectwem i mieliśmy świadomość, że ta historia powinna być przedstawiona w całości. Ważne było jakim był człowiekiem i jakie stanowisko obejmował w obozie. Pamiętajmy, że to było na tyle uprzywilejowane stanowisko, pozwalające widzieć znacznie więcej niż inni. Oprócz opowieści świadectwem są także zdjęcia, które w dużej części został uratowane przez Pana Brasse, który w czasie ewakuacji dzięki swojej pomysłowości, wraz z kolegą załadował nadmiernie piec negatywami, przez co zadusił ogień. Dzięki temu uratowało się około 40 tysięcy zdjęć.

RM: Film ma dość ciekawą konstrukcję, zdjęcia są przeplatane animacjami, w książce również widać rysunki szkice, jaką rolę pełnią, kto jest ich autorem?

AD: Większość zdjęć zawartych w książce pochodzi z obozu Auschwitz, jak już wspominałam podczas spotkania, w książce opublikowane są relacje innych więźniów, więc kiedy była taka możliwość zostały zamieszczone również ich fotografie. Myślę, że jest to istotne dla współczesnego czytelnika – „wzrokowca”. Zdjęcie mówi nam bardzo wiele, jaka to była osoba – młoda, stara, itd. Jeśli chodzi o szkice, obrazują one relacje więźniów. Są to szkice wykonane przez artystów w obozie w czasie wojny. Starałam się dotrzeć do jak największej liczby ilustracji życia obozowego, autoportretów ludzi z którymi spotykał się Pan Brasse.

RM: Od momentu premiery filmu minęło już trochę czasu, ile trwała praca nad książką?

AD: Minęło kilka lat, zanim ułożyłam sobie to wszystko w głowie, wiedziałam co chce osiągnąć. Praca właściwa trwała około 3 lat.

RM: Czyli Pan Brasse zmarł przed zakończeniem książki?

AD: Tak, Pan Brasse nie zobaczył ostatecznej wersji, jednak czytał część tekstową, która została opracowana przed jego śmiercią. Prace graficzne, odnalezienie zawartych grafik było trudnym zadaniem. Z każdym z wielu właścicieli szkiców trzeba było negocjować.

RM: Czy miała Pani trudności z pozyskaniem środków na książkę, czy film ułatwił to zadanie?

AD: Nie pozyskałam żadnych środków, książkę wydałam swoim kosztem, mam nadzieje, że zwrócą się one ze sprzedaży. Obecnie staram się, aby te dwa niezwykle cenne świadectwa, czyli film „Portrecista” i książka „Fotograf z Auschwitz”, stały się elementem pakietów edukacyjnych, uważam, że tam jest ich miejsce. Istotne jest, aby ludzie nie bali się tego tematu, który jest niezwykle istotny i uniwersalny.

RM: Dziękujemy za rozmowę.

Autor: Rafał Mołdysz, Mariusz Waligóra

Żródło zdjęć: www.e-vive.pl

Kopiowanie materiałów zabronione