O kogo chodzi? O odwiedzającą ongiś Marię Krystynę Habsburg (1858 – 1929), która była arcyksiężniczką austriacką i królową Hiszpanii. Urodziła się niedaleko Brna. W roku 1879 poślubiła króla Hiszpanii, Alfonsa XII. Urodziła u syna, jednak Alfons XII zmarł tuż przed jego urodzeniem Maria Krystyna od 1886 porzuciła dworski przepych i poświęciła się wychowywaniu syna. Zabezpieczała koronę do czasu jego pełnoletności. Gdy Alfons XIII, w wieku 20 lat ożenił się i został pełnoprawnym królem, Maria Krystyna straciła swoją pozycję pierwszej damy dworu królewskiego. Resztę życia poświęciła działalności charytatywnej.
Dla Żywca najistotniejsze, że była też siostrą arcyksięcia Karola Stefana Habsburga, dziadka „żywieckiej księżnej”. Ta ostatnia właśnie na cześć hiszpańskiej królowej otrzymała imiona. Mimo, że w tamtej epoce odległość z Polski do Hiszpanii, czyli na przeciwległy skraj Europy, była wielka mentalnie i w kilometrach, postać królowej Hiszpanii była w żywieckim pałacu często wspominana i żywa w opowieściach. Rodzeństwo często spotykało się bowiem pośrodku tej drogi, gdzieś w Europie.
Wiadomo, że hiszpańska monarchini złożyła wizytę rodzinie w Żywcu w październiku 1907 roku. Wiadomo też, że było to w tamtym czasie głośne wydarzenie. Podkreślić można fakt, że wcześniej – na przestrzeni wielu stuleci – w mieście nad Sołą i Koszarawą z możnowładców byli tylko: król Polski Jan Kazimierz i w epoce rozbiorowej cesarz austriacki Józef II.
Wieść o planowanym gościu rozeszła się po mieście już w lecie tamtego roku. Lokalne władze szybo uznały taką perspektywę za dobrą okazję do odwdzięczenia się księciu za sympatię i pozytywny stosunek do Żywca godnym przyjęciem jego siostry. Już na dwa dni przed przybyciem Marii Krystyny przystrajano ulice flagami polskimi, austriackimi i hiszpańskimi. Biorąc pod uwagę fakt, że nasza ojczyzna była wówczas pod zaborami, flagi polskie świadczyłyby o dużej tolerancji władz austriackich, gdyby prognozować analogiczną sytuację w którymś z pozostałych zaborów. Zbudowano też dwie bramy wjazdowe, na wzór łuku triumfalnego. W Zabłociu oraz na moście na Sole, czyli na granicy miasta.
Przyjazd hiszpańskiej królowej miał nastąpić 2 października 1907 roku. W wyniku doniosłości wydarzenia, na dworcu kolejowym od rana panował wielki tłok i ścisk. Przecież królową każdy chciał zobaczyć. Specjalny pociąg wjechał na peron po zmroku, o godz. 19.40. Wyczekiwał go przede wszystkim brak, Karol Stefan, jego małżonka oraz córki: Eleonora i Renata. W gronie witających były też galicyjskie władze regionalne. Między innymi Andrzej hrabia Potocki, starosta Porth i burmistrz Kunicki. Przybywającego gościa witali też mieszczanie żywieccy w swoich tradycyjnych strojach. Wraz z królową przybyli też: wielka księżna Concaquista i markiz de la Campos, do niedawna szef rządu Hiszpanii. Po powitaniach nastąpiło przemówienie burmistrza Żywca oraz hr. Potockiego. Następnie złożony z 12 powozów orszak ruszył do zamku. Trasa wiodła oczywiście najpierw przez Zabłocie, w szpalerze gęsto ustawionych gapiów. Porządku pilnowała straż pożarna. Przez mrok jesiennego wieczoru przebijały się światła płonących pochodni. Gdy kondukt docierał do granic miasta, na „moście solnym” zapłonęły na nim beczki ze smołą, iluminując drogę przejazdu królowej. Dalsza celebra tego dnia, już w zamku, miała charakter prywatny. Głównie były to rozmowy na temat odbytej właśnie podróży kolejowej.
Następny dzień poświęcony był na spotkania z dostojnikami miejskimi, lokalnymi władzami i Żywczanami. Maria Krystyna Habsburg odwiedziła najpierw kościół parafialny, gdzie powitał ją ksiądz dziekan Markuzel. Potem zwiedziła Stary Zamek. Przed wyjściem czekali już mieszczanie w strojach żywieckich, aby pozować do wspólnego zdjęcia, co było wcześniej obiecane. Rozmówcami wśród oficjeli byli między innymi: starosta Porth, ks. dziekan Markuzel, inspektor szkolny Schaschek, burmistrz Kunicki, dyrektor dóbr arcyksiążęcych Umlauf.
Dalszą część dnia stanowiła wycieczka do Węgierskiej Górki. W jej trakcie zwiedzono browar arcyksiążęcy, majątek rolny w Wieprzu. W samej Węgierskiej Górce natomiast tartak i Fabrykę Suchej Destylarni Drewna.
Wieczorem, na zamku, nadszedł czas na kulminacyjny moment wizyty. Uroczysty obiad, na który zaproszeni byli tez przedstawiciele władz Galicji i włodarze regionalni. Był to ważny od strony towarzyskiej punkt wizyty. Arcyksiążę Karol Stefan potraktował go też jako sprawdzian dla swoich dworskich służb i ich kompetencji, w związku z tym iż myślał o uczynieniu z żywieckiego zamku ważnego ośrodka towarzyskiego. Pewnym problemem była wcześniej zastawa stołowa. Nie było jej dla aż stu gości. Zakupiono więc wcześniej chińską porcelanową zastawę, stanowiącą potem chlubę pośród dworskiej menażerii. W trakcie obiadu arcyksiężna dyrygowała służbą, prawie w całości złożoną z Polaków. Przykładając palce do policzka dawała umówione wcześniej znaki. Przyjęcie okazało się udanym. Po obiedzie habsburskie rodzeństwo i arcyksiężna Maria Teresa zasiedli do rozmowy. Karol Stefan chwalił podczas niej Polaków.
Dzień kolejny, 25 października, posiadać miał mniej oficjalny charakter i harmonogram. Rano królowa zwiedziła miasto, z racji jej wizyty wciąż przyozdobione chorągwiami. Następny punkt dnia był bardzo osobliwy i zaskakujący. Udała się na połów ryb. Do Starego Żywca.
Wieczorem dla świetnych gości zorganizowano koncert J. Friedmana w sali balowej. Wykonywał utwory swoje, ale też Fryderyka Chopina i Ignacego Padarewskiego. Był to koncert z nutą patriotyczną zatem. Zaproszeni byli również żywieccy notable. W czasie przerwy ich żony miały możliwość bezpośredniej rozmowy z królową hiszpańską.
W czwartym dniu wizyty Maria Krystyna przedpołudnie spędziła w zamku. Potem natomiast wybrała się na przejażdżkę w stronę Jeleśni. W jej trakcie okazywano między innymi nowy most na rzece Koszarawa. Z jego szczegółami technicznymi zapoznał monarchinię inż. Folkierski. Tego samego dnia jeszcze królowa zrealizowała się w swojej pasji pomagania innym. Przekazała 200 koron na rzecz ubogich w szpitalu w Żywcu, 300 koron dla ochronki i 200 dla towarzystwa dobroczynnego pod wezwaniem św. Wincentego a Paulo.
Niedziela była piątym dniem pobytu w Żywcu, ale i jego kresem. Królowa wracała na dworzec tą sama drogą, którą zeń przybyła. Wtedy również towarzyszyły jej tłum ludzi i bogato przyozdobione ulice. Tuż po godzinie 15, 27 października 1907, odjechała pociągiem do Wiednia.
Jakie wrażenie wywarł Żywiec na Marii Krystynie? Podobno bardzo dobre. Przede wszystkim była pod wrażeniem dużej ilości terenów zielonych, które przecież w październiku musiały być już ozłocone barwami jesieni.
Na okoliczność tej wizyty Karol Stefan polecił wykonać tablicę pamiątkową. Usytuowanie jej w mało widocznym miejscu, przysłoniętym kaplicą zamkową, nakazuje przypuszczać, że w zamyśle wizyta miała charakter prywatny, rodzinny wręcz. Tablica została w czasie wojny zniszczona. Zrekonstruowano ją i ponownie wmurowano w 2010 roku. Widnieje na niej treść:
„W tym zamku przebywała moja ukochana siostra Maria Krystyna, królowa hiszpańska od 23 do 27 X 1907r. Arcyksiążę Karol Stefan.
Autor: Michał Cichy
Źródło:
„„Ostatni król Polski” Karol Stefan Habsburg – Adam Tracz, Krzysztof Błecha, Żywiec 2012.