Na rynku czytelniczym ukazała się książka Ireneusza Jeziorskiego pt. „Fotografia w praktyce społecznej. Szkice z antropologii wizualnej”. Publikacja ta została dofinansowana z grantu wewnętrznego Akademii Techniczno Humanistycznej w Bielsku-Białej oraz środków Towarzystwa Naukowego Żywieckiego.
Rybomieczopuzon Roberta Talarczyka w MCK – relacjaW ostatnią sobotę sala Miejskiego Centrum Kultury wypełniła się gośćmi za sprawą aktora, reżysera teatralnego i dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku Białej, Roberta Talarczyka. Najnowszy autorski projekt aktora to kwintesencja dotychczasowych osiągnięć oraz doświadczeń. Artysta zaprosił do niego utalentowanych muzyków, otwartych na eksperymenty muzyczne: fortepianistkę – Ewę Zug, akordeonistę – Marka Andryska oraz skrzypka – Krzysztofa Maciejewskiego.Podczas sobotniego recitalu, promującego najnowszy album „Słowa” aktor dał się poznać publiczności również, jako twórca tekstów piosenek. W recitalu zestawił ze sobą kawałki nastrojowe, melancholijne, dowcipne, zabrał odbiorców w świat, w którym na zmianę mieszały się różne uczucia i stany emocjonalne, smutek spajał się z poczuciem szczęścia i na odwrót, szczęście ze smutkiem. Podczas występu nie zabrakło piosenek znanym tym, którzy bywają często w teatrze np. „Pieśń odchodzących bohaterów” ze spektaklu „Szwejk” czy „Pomału, a jeszcze raz”.  Robert Talarczyk udowodnił, że dla niego słowa w każdej piosence grają główną rolę. Recital odznaczał się nieznośną lekkością śpiewu, werbalną żonglerką słów, zabawą brzmieniem oraz znaczeniem. Artysta bawił się frazami, przez co budował nastrojowe formy. Występ składał się z piosenek lekkich, dowcipnych, czasami piosenek zabarwionych czarnym humorem jak „Piosenka trupa”, czy piosenek związanymi z prywatnymi przeżyciami artysty jak utwór dedykowany żonie – „Kołysanka dla Jakuba i Julii”. W świecie stworzonym przez Roberta Talarczyka słowa znajdują bardzo ważne miejsce, jednakże równie ważna jest w nim muzyka. Podczas sobotniego recitalu artyści muzyczni sprawili, że wiele utworów zapadło słuchaczom głęboko w pamięć. A już na pewno piosenka „Rybomieczopuzon” genialna  pod względem muzycznym oraz tekstowym, zabawy słowem.
Dobry blues to rzetelne rythym bluesowo-rockowe i bluesowe riffy z solowymi popisami poszczególnych muzyków, teksty traktujące o sprawach egzystencjalnych, brzmienie harmonijki oraz charakterystyczne kołysanie publiczności podczas słuchania.Nie inaczej było w minioną sobotę w Miejskim Centrum Kultury w Żywcu, gdzie odbył się koncert Sławka Wierzcholskiego. Na koncercie wirtuoz harmonijki pojawił się ze swoim obecnym składem „Nocną Zmianą Bluesa” – Marek Dąbrowski (gitara), Piotr Dąbrowski (bas), Witold Jąkalski (gitara) oraz Grzegorz Minicz (perkusja). Sobotni występ Sławka Wierzcholskiego był naładowany ekspresją oraz pozytywnymi emocjami, które przeniosły się na publiczność. Jak się okazało sławne utwory jak: „John Lee Hooker” czy „Chory na bluesa”, widownia znała na pamięć i ochoczo śpiewała razem z zespołem. Dorośli poważni ludzie pokazali, że mają do siebie trochę dystansu, dzięki czemu dobrze się bawili. Sławek Wierzcholski nie dość, że śpiewał to popisywał się jeszcze grą na harmonijkach, których cały zestaw miał za pasem. Występ przeplatany był opowieściami m.in. opowieścią o specyfice harmonijek ustnych, w tym o najmniejszej harmonijce występującej na świecie. Harmonijka ta jak opowiadał lider grupy to wytwór brazylijski, wielkości biurowego spinacza czy pendriva, nazywany „śledziem”. Publiczność mogła się przekonać, że ten kto ma talent, potrafi zagrać na wszystkim. Druga specjalna harmonijka była dużo większa od poprzedniej, a nawet większa od dziesięciu które miał za pasem, wirtuoz określił ją jako spełniającą zadania zarówno czarnych oraz białych klawiszy fortepianu.
Towarzystwo Naukowe Żywieckie powstało w 2005 roku w celu popierania i rozwijania badań naukowych we wszystkich gałęziach wiedzy, a szczególnie badań nad historią, sztuką i kulturą Żywiecczyzny.Towarzystwo pragnie inicjować, organizować i wspierać projekty badawcze, które dążą do poszerzenia wiedzy na temat regionu żywieckiego. Temu celowi służy również działalność wydawnicza. Obecnie Towarzystwo koordynuje wydawanie dwóch serii wydawniczych: Biblioteki Żywieckiej i źródłowej serii Fontes Historiae Terrae Zyvecensis. Grupuje ono naukowców różnych dziedzin badawczych, zarówno humanistycznych, jak i przyrodniczych.
30 września 2010 odbyły się obchody trzeciej edycji „Święta Czekolady” w kawiarni wiedeńskiej Dekaffe w Żywcu, pod patronatem burmistrza Żywca Antoniego Szlagora. Organizatorzy – czyli Dekaffe – kierują tę imprezę głównie do dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjum. Podczas tegorocznej edycji czekolada płynęła w Dekaffe od samego rana. Od godziny 8.00 odbywały się warsztaty dla dzieci i młodzieży prowadzone przez Katarzynę Lach, Joannę Mazur oraz Rafała Mołdysza. Dzieci ze szkół podstawowych mogły zagrać w „Wielką grę” – wykazując się zarówno sprawnością fizyczną, jak i inteligencją. Młodzież z gimnazjum, liceum czy technikum poznała tajniki graffiti, mogła samodzielne stworzyć pracę i poznać historię tej sztuki.
Kto z mieszkańców Żywca nie spotkał się ze śmierdzącym problemem jaki towarzyszy mieszkańcom miasta dzięki spółce Beskid? Kompostownia – bo o niej tu mowa jest chlubą spółki, dla mieszkańców stanowi jednak średnią przyjemność, podobnie dla turystów. Miejmy nadzieję, że przyjezdnym Żywiec nie będzie się kojarzył właśnie z tym zapachem, towarzyszącym nam coraz częściej we właściwie każdym zakątku Żywca.Pisząc o gospodarce komunalnej w Żywcu wypada zacząć od przynajmniej dwóch absurdów związanych z nią. Pierwszy: śmieci z całego powiatu zwozi się do miasta, podczas gdy chyba na całym świecie śmieci się z miasta wywozi. Drugi: Droga na wysypisko prowadzi przez osiedle mieszkaniowe – pomijamy tutaj fakt, że wysypisko znajduje się praktycznie w sąsiedztwie osiedla domów jednorodzinnych – dodatkowo droga ta jest zniszczona, a dobijają ją dziesiątki przejeżdżających śmieciarek. Oczywiście remont nawierzchni jest obiecywany już od dawna, ale nikt się do niego nie kwapi – póki co mieszkańcy osiedla Kabaty są zmuszeni do wymijania wyrw w asfalcie.Zbiórkę bioodpadów w Żywcu rozpoczęto w lipcu 1997 systemem specjalistycznych pojemników Schäfera. Jak czytamy na stronie „Beskidu”: Zbiórkę wprowadzono najpierw na osiedlach budynków jednorodzinnych, targowiskach i hurtowniach warzywniczych, a od kwietnia ub. r. na osiedlach bloków mieszkalnych wielorodzinnych. Obecnie zbiórka prowadzona jest w 500 pojemnikach 120, 140 i 240 litrowych. W 1999r w bioreaktorze Herhofa prowadzone było kompostowanie przede wszystkim odpadów kuchennych i zielonych o łącznej ilości 414 ton. Odrębnymi partiami kompostowano osad z oczyszczalni miejskiej w Żywcu. Przeprowadzono także wstępne próby technologiczne wykorzystania odpadów przemysłowych do kompostowania. Po pięciu latach wdrażania systemu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych „u źródeł” ich powstawania, osiągnięte wyniki potwierdzają słuszność przyjętych założeń. Surowce zbierane tym systemem są bardzo czyste. Stopień czystości surowców wtórnych zbieranych w workach foliowych dochodzi do 90%. Przyczyną tak wysokiej czystości jest m.in. to, że stanowisko wieszakowo-workowe na posesji ma imiennego właściciela, który poczuwa się do odpowiedzialności za segregację swoich odpadów.Pojawia się w zasadzie tylko jedno pytanie: skoro wszystko wygląda tak dobrze, to czy musi być to tak uciążliwe i nieprzyjemne dla mieszkańców – szczególnie – dzielnicy Zabłocie, która i tak jest raczej pomijana w inwestycjach i „dopieszczaniu” przez włodarzy miejskich ?
O Działalności Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej pisano już na naszym portalu wielokrotnie, w bardzo zróżnicowanym kontekście. Dziś zapraszamy do zapoznania się z najnowszą ofertą stowarzyszenia. A jest nią konkursu na wspomnienia, pamiętniki, opowiadania, wywiady, relacje z wydarzeń pod hasłem „Świat się zmienia”.
Ukazał się nowy, IX numer wydawnictwa poświęconego Żywiecczyźnie i Beskidom – „Gronie”. Numer ten, podobnie jak poprzednie pod redakcją Ireneusza Jeziorskiego cechuje się spójnością, ciekawą formą i dużą wartością merytoryczną dla osób zainteresowanych Żywiecczyzną – zarówno jej historią, jak i wydarzeniami współczesnymi. Wokół numeru VIII narosło wiele kontrowersji, głównie za sprawą niekonwencjonalnych podpisów do zdjęć, zapewne i wokół numeru IX będzie wiele tzw. szumu. Redakcję, w większości, stanowią młodzi naukowcy, mający na swym koncie wiele ciekawych prac naukowych, w tym z zakresu regionalnego.