Dziś przedstawiamy Wam niezwykły materiał dotyczący dzielnicy Zabłocie. Niedawno, z inicjatywy komitetu Nasze Zabłocie, działającego przy Towarzystwie Naukowym Żywieckim, ukazało się wydawnictwo prezentujące Ścieżkę Edukacyjną po tej dzielnicy. Zapraszamy do zapoznania się z historią tej dzielnicy oraz folderem prezentującym wspomnianą ścieżkę (skany na końcu artykułu). Ponadto już jutro w materiale, który właśnie czytacie będziecie mogli zobaczyć kilkanaście ciekawych reprodukcji zdjęć dawnego Zabłocia! A zatem zapraszamy do lektury dzisiejszego materiału oraz zachęcamy do ponownych odwiedzin. Część ciekawych archiwalnych zdjęć prezentujemy już dziś, a przedstawiają one fabrykę papieru "Solali" oraz pamiątki związane z tym miejscem.
Tydzień Kultury Beskidzkiej to jedna z najbardziej rozpoznawalnych imprez w Beskidach. To święto folkloru rokrocznie – od 49 lat, na przełomie lipca i sierpnia ściąga na teren Beskidu Śląskiego i Żywieckiego oraz Oświęcimia, liczne zespoły z Polski i całego świata a także rzesze publiczności. Oficjalnie znakiem TKB jest drewniany klepok, który pojawił się na plakacie Tygodnia Kultury Beskidzkiej w 1980 roku. Dlaczego klepok? Ponieważ jest to zabawka wykonywana przez ludowych zabawkarzy. Wspomniany plakat  z czasem stał się znakiem imprezy, a jego autorem jest prof. Michał Kliś.  Przesłanie przedsięwzięcia zawiera się w słowach hymnu TKB: „Szumi jawor, szumi, i szumi osika. Nigdy nie zaginie gorolska muzyka. Gorolska muzyka i gorolskie grani. Nigdy nie zaginie w Beskidach śpiewani (…)”. Pieśń ta została skomponowana pod koniec lat 60. XX w przez Adama Niedobę – kierownika zespołu regionalnego Wisła. Żywiec na dziewięć dni rozkwita wszystkimi barwami świata, gdyż to niezwykłe wydarzenie przyczynia się nie tylko do popularyzacji folkloru polskiego oraz światowego. Wszystko to można oglądać m.in. na żywieckim rynku oraz na terenie obecnie przebudowywanego amfiteatru.
W zeszłym tygodniu mieliście możliwość obejrzeć niezwykły widok z wieży kościoła w Zabłociu. W tym tygodniu możecie zobaczyć magiczne wnętrze kościoła św. Floriana. Zdjęcia wykonał Paweł Gondek. Zapraszamy:
Czym tak właściwie jest „Chronografia albo Dziejopis żywiecki” i kim był autor tego monumentalnego dzieła, obejmującego około półtora tysiąca stron folio quarto, zapisanych równym, starannym pismem?
            1 września 1939 roku 7 dywizja piechoty posiadająca liczne związki zmotoryzowane zmusiwszy naszą słabą osłonę przygraniczną do odwrotu, zaczęła przelewać się przez wszystkie przełęcze beskidzkie, a głównie przez Przełęcz Zwardońską. Zadaniem tych ugrupowań było jak najszybsze opanowanie Kotliny Żywieckiej. Zwardoń atakowany jest przez 61 pułk piechoty. Po krótkiej potyczce pluton por. Talarka wycofuje się pod Baranią Górę. Nad Węgierską Górkę nadlatuje samolot rozpoznawczy. Samoloty polskie startujące z lotniska obok Bielska zestrzeliły samolot obserwacyjny Hs 126, który spadł w rejonie Zwardonia. Na głównej linii obrony trwają ostatnie przygotowania. Po południu stanowiska polowe oraz stanowisko dowodzenia zostaje zniszczone. Niemcy byli bardzo dobrze poinformowani o stanie naszych fortyfikacji i zdawali sobie sprawę z olbrzymiej przewagi swoich sił, wbrew jednak swym oczekiwaniom natrafili pod Węgierską Górką na niezwykle zacięty opór.
W dzisiejszym materiale głównym możecie obejrzeć zdjęcia zrobione z wieży w Zabłociu. Więcej informacji odnośnie kościoła św. Floriana w Zabłociu możecie znaleźć Zdjęcia: Paweł GondekKopiowanie materiałów zabronione
W ramach prac archeologicznych związanych z nadzorem izolacji fundamentów kościoła pw. Świętego Krzyża w Żywcu odkryte zostały pochówki. Z wstępnej analizy wynika, że jamy grobowe zalegają średnio na głębokości ok. 1,2 m poniżej obecnego poziomu użytkowego. Wszystkie pochówki zorientowane były w układnie wschód zachód, gdzie głowa położona została w kierunku zachodnim. W przypadku innych cmentarzysk zdarzają się przypadki kiedy zmarli chowani byli głową w kierunku ołtarza otoczonego przez cmentarz. Odsłonięte szkielety składano do jamy grobowej niejednokrotnie w ten sposób, że zwłoki układano jedne na drugich, w momencie kiedy uznano, że można rozkopać już istniejący grób. Zabiegi takie stosowano ze względu na ograniczoną ilość miejsca na przykościelnym cmentarzu.
Pod koniec sierpnia 1939 roku kapitan Tadeusz Sejmik z batalionu KOP "Czortów" został wezwany do dowództwa KOP w Warszawie gdzie otrzymał rozkaz zameldowania się 28 sierpnia w Suchej Beskidzkiej.  Tam od pułkownika Janusza Gaładyka z Pierwszej Brygady Strzelców Górskich otrzymał rozkaz objęcia dowództwem 151 Kompanii Fortecznej "Węgierska Górka". Kampania ta składała się z żołnierzy batalionu KOP "Wklejka", "Berezwecz", "Wołożyn" oraz "ON Żywiec" którzy byli przeszkoleni w obsłudze armatek ppanc. ckm oraz rkm. 30 sierpnia kampania przybyła do Węgierskiej Górki i obsadziła nie w pełni jeszcze wykończone schrony bojowe.
Schrony bojowe w Węgierskiej Górce były budowane na bazie doświadczenia znanego z I wojny światowej, kiedy to ogromną rolę odegrały szeroko stosowane karabiny maszynowe, a bitwy wykazały, że dla frontu pozycyjnego niezwykle istotne jest obezwładnienie broni maszynowej obrońców. Łączyło się to z uznaniem dla nowych środków walki - broni chemicznej oraz zagrożenia bronią pancerną - przy jednoczesnym lekceważeniu lotnictwa. Założenia te stanowiły podwaliny budowy większości dzieł bojowych pozycji umocnionych lat 30, a schrony bojowe dla artylerii ciężkiej i armat przeciw pancernym stanowiły niewielką, choć stale wznoszącą część wznoszonych budowli.
Ziemia na Żywiecczyźnie kryje wiele tajemnic! Potwierdzeniem tej tezy jest ostatnio zakończony kolejny etap badań archeologicznych na górze Grojec. Badania te przeprowadzane są pod kierunkiem Tomasza Gralaka oraz Wojciecha Mirochy. Stali Czytelnicy portalu zapewne pamiętają zeszłoroczne badania przeprowadzane przez studentów Uniwersytetu Wrocławskiego oraz naukowców z Działu Archeologii Muzeum Miejskiego w Żywcu. Podczas tych badań odnaleziono fragmenty ceramiki grafitowej typowej dla kultury łużyckiej, tygielek, który służył prawdopodobnie do przetopu metali kolorowych, fragmenty naczyń sitowatych, części warsztatu tkackiego oraz fragmenty domostwa łużyckiego.  Znaleziska te świadczyły o tym, że prehistoryczna osada na Grojcu była bardzo ważnym i dobrze rozwiniętym punktem.
Marian Bednarski urodził się w Warszawie w roku 1919. W młodości uprawiał lekką atletykę, wyróżniając się w skoku w dal, czego przykładem może być zdobycie mistrzostwa Warszawy. W czasie II wojny światowej działał w litewskim oddziale AK, w roku 1944 dostaje się do niewoli w Riazaniu, gdzie przebywa do roku 1947. Po powrocie do kraju zdobywa wykształcenie pedagogiczne we Wrocławiu. Zakłada rodzinę i przenosi się do Żywca, gdzie w 1951 roku rozpoczyna pracę w Technikum Przemysłu Drzewnego. Jego wychowankowie wspominają go jako niezwykle barwną postać, urodzonego społecznika, który całe swoje życie poświęcił dla młodzieży. Zainteresowania Bednarskiego były wszechstronne, nie tylko pisał wiersze, współorganizował stowarzyszenie plastyków w Żywcu, uprawiał korzenioplastykę, pasjonował się filatelistyką, ale przede wszystkim był doskonałym nauczycielem wychowania fizycznego i trenerem lekkiej atletyki. Wychował trzech reprezentantów Polski (za co został odznaczony Złotą Odznaką Polskiego Związku Lekkiej Atletyki). W Żywcu Marian Bednarski zakłada Międzyszkolny Klub Sportowy, organizował rajdy górskie, turnieje szachowe, zawody w sportach zimowych. Co szczególnie warte podkreślenia, buduje boisko sportowe w parku miejskim, zamierzał również wybudować tor saneczkowy na Małym Grojcu. Marian Bednarski zmarł przedwcześnie w 1976 roku, nie oglądając już osiągnięć najmłodszej córki – Sylwii Bednarskiej – dwukrotnej Mistrzyni Polski w biegu na 100 m przez płotki.
Większość dworców popada w coraz większą ruinę, kiedyś były centrami kultury, życia społecznego a dziś? Duże dworce kolejowe: Gdynia Główna, Warszawa Centralna, Poznań Główny, Wrocław Główny mają swój urok, ale największy klimat kryje się w małych dworcach kolejowych. Wiele z nich to zabytki architektury, szkoda by było gdyby zniknęły. Czy dworce kolejowe dostały właśnie drugą szansę na życie? Być może dworzec kolejowy to dobre miejsce na restaurację, bibliotekę czy muzeum. Czy właśnie w ten sposób zaczyna się drugie życie małych, starych dworców?